Rozdział 5

88 5 0
                                    

     Zrobiłam sobie pod górkę z ojcem, Basia się na mnie obraziła, a z Tomkiem nie widywałam się już tak często. Miałam wrażenie, że wszystko się zaczęło walić. Słysząc przez stacje radiowe, ile osób ginie, nie poprawiało nastroju.
    Stwierdziłam, że muszę zająć czymś głowę i wzięłam zdjęłam ciężki koc z maszyny do szycia, by móc się jej przyjrzeć. Wyglądała zupełnie inaczej niż w książkach od histori, nie miałam pojęcia jak mogłabym jej używać. Ale ostatecznie stwierdziłam, że muszę spróbować.
    Pierwsza próba się nie powiodła, na starcie skaleczyłam sobie palec.
   - Ała! - wrzasnęłam na cały dom.
   - Co za niezdara - Basia pojawiła się w pokoju - daj to, zaraz ci owinę jakąś tkaniną.
   Basia starannie zajęła się moją raną, uśmiechnęłam się do niej. Czułam, że ta chwila jest wyjątkowa. W swoim życiu nie miałam rodzeństwa, a teraz mogłam się przekonać jak to naprawdę jest, że czasem pod górkę, a mimo wszystko zawsze jest wsparcie i pomoc.
   - Będziesz chciała szyć jak mama? - zapytała mnie nagle - mamie napewno by się to podobało.
  - Mogę spróbować - przyznałam - zrobię to dla niej.
  - A uszyjesz mi coś? - oczy jej się zaświeciły.
  - Jak zasłużysz - zaśmiałam się.
   Czułam, że na nowo rozwija się nam więź, dokładnie tak jak tego chciałam. Zależało mi na siostrze, bo tylko ona została ze mną w domu. Chciałam teraz poprawić kontakt z ojcem, ale nie wiedziałam jeszcze jak.
    Nagle Tomek wpadł do mojego domu. Był cały zdyszany i bardzo zdenerwowany. Jeszcze nigdy nie widziłam go w takim stanie.
    - Tome.. znaczy się Adam, co ty tutaj robisz?! - byłam zaskoczona.
    - Musimy porozmawiać - jego głos brzmiał poważnie.
    Spojrzałam na Basie, próbując jej przekazać, żeby zostawiła nas samych. Niechętnie nas zostawiła.
    - Kocham Cie - zaczął - ale teraz się wszystko zmieni...
    - Jak to zmieni? O czym ty mówisz? - zaczęłam panikować.
    - Dostałem wezwanie do wojska.
    Te cztery słowa wystarczyły do ogromnego ukucia w sercu. Byłam podenerwowana, a łzy spłynęły mi po policzkach.
    - Jak to?! Nie możesz... - zbuntowałam się całemu światu - co będzie z nami?
    - Właśnie o tym chciałeś z tobą porozmawiać - chwycił mnie za rękę - jeśli twój ojciec wyrazi zgode, chciałbym wziąść z tobą jak najszybciej ślub.
    - Będzie to teraz trudne - przyznałam - ale mam brata księdza i mogę zwrócić się o pomoc do niego.
    - Czyli pragniesz tego ślubu? - nagle rozpomieniał tak jakby nic innego się nie liczyło.
   Pokiwałam twierdząco głową, a łzy płynęły mi jeszcze bardziej. Pocałował mnie w czoło i powiedział, że wszystko się ułoży.
   Niespodziewanie ojciec do nasz wszedł. Był zdziwiony obecnością Tomka, ale nie chciał być nie miły.
   - Dzień dobry - Tomek wstał gwałtownie i zdjął kapelusz, okazując mu szacunek.
   - Dzień dobry - odpowiedział ojciec - chłopcze co cię do nas sprowadza?
   Tomek spojrzał na mnie pytająco, czy to odpowiedni czas na rozpoczęcie tej rozmowy. Kiwnęłam do niego, a ten bardzo uważnie zaczął.
    - Dostałem wezwanie do wojska, ale bardzo lubie pańską córke i zanim pójdę walczyć, chciałbym ją poślubić. Czy możemy liczyć na pana błogosławieństwo?
    Ojciec zmarszczył brwi, a Tomek miał oczy pełne nadziei. Byłam naprawdę zachwycona faktem, że ktoś tak bardzo o mnie walczył. W tych czasach miłość była bardziej płynna i prawdziwa...
    - Zgoda - położył rękę na jego ramieniu - ale masz do nas wrócić po wojnie i tej pięknej istoty nieowdowić.
    - Będę wierny ojczyźnie i żone - pochylił się Tomek.
    - Zatem otrzymujecie moje błogosławieństwo - spoważniał ojciec.
    - Dziękuję ojcze! - wpadłam mu w ramiona.
    Wiedziałam, że teraz będzie już tylko lepiej, musieliśmy jednak w jakiś sposób skontaktować się z Jaśkiem, bo był jedyną osobą teraz, która mogła by nam ślubu udzielić.

Wojenna Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz