Prowadzę go do domu, mój oddech jest coraz cięższy. Nie znam go dobrze a prowadzę go do domu, ja chyba zwariowałam. Z całego stresu jaki kumulował się we mnie musiałam coś zrobić. Idąc prostą drogą po piasku potknełam się o kamień. Cholerny kamień. Rozciełam sobie udo, akurat na jego oczach. Krew nie leciała mocno ale też nie bez trudności.
-O boże nic ci się nie stało?!-zapytał przejęty
-Nie tylko leci mi krew, zagoi się-odrzekłam
-Nie to trzeba przemyć, pomogę ci wstać i to opatrzyć-postanowił
Oddałam się w jego ręce. Nic mi sie poważnego tak na prawdę nie stało. To było tylko roscięcie. Dowiedziałam się jednego że jest strasznie opiekuńczy.
Podczas otwierania drzwi cierpliwie czekał. Po wejściu do domu skierowałam się odrazu do mojej kuchni. Usiadłam na blacie, wskazłam palcem gdzie jest domowa apteczka. Pamiętałam jej miejsce bardzo dobrze, ponieważ jako dziecko byłam bardzo niezdarna.
Jedym swobodnym ruchem otworzył szawkę. Podszedł do mnie, zamoczył listek papieru wodą iprzemył mi moją ranę.-Przepraszam, jestem strasznie niezdarna-powiedziałam
-Nie masz za co przepraszać, naprawdę-odrzekł
-Zabieram ci czas tym incydentem-stwierdziłam
-Nie prawda-powiedział przemywając moją ranę-Mam dużo czasu
Jego oczy znów zajżały w głąb moich. Jego ręka wędrowała coraz wyżej mojej rany, a zarazem były coraz bliżej mojego krocza.
-Wiesz ja też jestem niezdarny. Dlatego wiem co trzeba w takich incydentach robić-powiedział a jego ręka powędrowała jeszcze wyżej.
-Mogła bym się dowiedzieć jak masz na imię?-zapytałam
-A ja mógłbym dowiedzieć się jak ty masz na imię?-odpowiedział pytaniem na pytanie
-Dobrze, ja ci mogę powiedzieć-odezwalam się- moję imię to...-zakrył mi usta swoimi
Jego usta były bardzo delikatne, miękie i takie pociągające. Po kilku krótkich chwilach odsunął się ode mnie.
-Przepraszam, ja... poniosło mnie-powiedział niezręcznie
-Emm... mi tam sie podobało-powiedziałam po czym kontynuowałam-świetnie całujesz-po czym złączyłal nasze usta ponownie
Zamknełam oczy i delektowałam się namiętnością tego pocałunku. Moje ręce powędrowały na jego kark. Bawiłam się jego czarnymi lokami na tyle głowy. Nie wiedziałam co robię musiałam sie trochę rozluźnić, a sama plaża tego nie zrobi. Ponownie rozłączył nasze usta żeby coś powiedzieć.
-Lubisz tu mieszkać?-zapytał lekko zadyszany
-Nie za bardzo, a skąd to pytanie?-zapytałam zdiwiona że po naszym pocałunku pyta mnie o takie żeczy
-Nie będę nic przed tobą ukrywał, jesteś zajebista. Wiem, że znasz mnie dzień ale... ty mieszkać tu nie lubisz. Vo ty na to żebyś pojechała dziś ze mną do mojego domu?-zapytał
-O boże, ale moi rodzice-przerwałam i pomyślałam sobie że moja matka mnie pewnie nienawidzi a ojczym tym bardziej-dobra i tak nie mam co stracić
-Tylko musisz wiedzieć jedno, nie jestem zwykłym człowiekiem jakiego możesz spotkać na
ulicy-westchnął-jestem...-przyłożyłam tymrazem moje usta do jego ust-Nie obchodzi mnie że nie jesteś normalnym czlowiekiem. Ty też według mnie jesteś zajebisty-powiedziałam.odciągając moje usta od jego
Bez słowa zdjął mnie z blatu i poczliśmy w strone mojego pokoju. Spakowałam do najmniejszej torby najpotrzebniejsze rzeczy jakie miałam, były to między innymi telefon, ładowarka i kilka ubrań. Mój nowy znajomy mówił żebym nie pakowała zbyt dużo rzeczy. Wiec się go posłuchalam i nie pakowałam za wiele.
Weszłam razem z nim z domu. Zamknełam drzwi i skierowałam się w stronę jego auta. Zawsze marzyłam o takim aucie. Kiedy odpalił auto, spojfzał na mnie wzrokiem pytajączym czy aby na pewno chcę uciec z domu i jechać razem z nim. Pokiwałam głową za zgodę.
Przez drogę rozmawialiśmy trochę o nas i o tym zdarzeniu w kuchni. Dotarliśmy do wniosku że będziemy opisywać siebie jako przyjaciół z przywilejami. Po dotarciu na miejsce ujżałam piękny wręcz cudowny nowoczesy dom. Miał ogród który był cały w zieleni i tylko w zieleni. Dom ten miał duże okna wielkie drzwi, dominowały w nich z zewnątrz kolory czarne i białe.-Wow-powiedziałam zaskoczona takim widokiem-on jest cudowny, jak cię na to wszystko stać?-zapytałam
-A wiesz ciężka praca i inne sprawy-odpowiedział-wchodzisz?
-A mogę?-zapytałam niesmiało
-Oczywiśnie że tak, nie musisz się teraz o to pytać. Miżesz już mówić że to twój własny dom-powiedział i uśmiechnął się do mnie
Weszlam do domu. Jego wnętrze było tak samo cudowne jak zewnątrz domu. Tutaj również dominowały kolory bieli i czerni.
Chwilę po moich zachwytach kogoś ręce podniosły mnie do góry, a torba z moich rąk opadła na ziemię.
-Emm co ty robisz?-zapytałam się zaskoczona
-Chcę ci pokazać naszą sypialnię-powiedział i rószył w stronę czarnych schodów.
-No to ja ją chętnie zwiedzę-powiedziałam i wbiłqm się w jego usta
KONIEC