Konfrontacja z uczuciami

231 22 17
                                    

Mijały kolejne lipcowe dni i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że cały świat zwolnił. Pochłaniała mnie nuda, zwyczajne życie raz prozaiczne zajęcia domowe. Moja dłoń tęskniła za uczuciem trzymania różdżki, a myśli bezustannie błądziły po wspomnieniach z zajęć w Hogwarcie. Czułam się, jakbym na powrót znalazła się w mugolskim świecie. Jedyną różnicą było to, że dookoła otaczali mnie czarodzieje i fantastyczne zwierzęta, którymi się zajmowałam. Gdyby nie ich istnienie, to byłabym przekonana, że poprzedni rok był tylko snem.

Oparłam się o murek i skierowałam twarz ku słońcu, by nacieszyć się przyjemnymi promieniami. Wioska żyła swoim wolnym tempem, tworząc dookoła mnie sielankową aurę. Zdążyłam pokochać to miejsce, lecz zaczynało mi brakować wrażeń, jakie dostarczała szkoła.

Usłyszałam dźwięk teleportacji, dochodzący z miejscowego kominka, z którego wychyliła się brązowa czupryna.

- Aileen Jones - rzekła drobna dziewczyna, ruszając w moją stronę.

- Poppy Sweeting - odpowiedziałam, wyciągając ręce w powitalnym geście.

Puchonka wpadła mi w ramiona, mocno przytulając. Choć wciąż górowałam nad nią wzrostem to dałabym głowę, że urosła od naszego ostatniego spotkania.

- Mam wrażenie, że wieki się nie widziałyśmy - zaczęła. - Wydarzyło się tyle rzeczy, o których muszę opowiedzieć. Oczywiście babcia kazała przekazać ci pozdrowienia i zapytać czy może nie odwiedziłabyś nas w te wakacje. Bardzo chciałaby cię poznać... - urwała raptownie i serdecznie się zaśmiała. - Przepraszam, po prostu jestem bardzo podekscytowana naszym spotkaniem.

- Ja również, ale wszystko po kolei - obiecałam, łapiąc za miotłę, którą przyniosłam ze sobą. - A teraz wskakuj, Poppy. Nie tylko mnie nie widziałaś przez całe wieki.

Wybrałyśmy się na skraj lasu, by przyjaciółka mogła ponownie zobaczyć hipogryfy i spędzić trochę czasu z Wzniosłoskrzydłą. Ich spotkanie było niemalże wzruszające, a Sweeting wyglądała na zestresowaną i zachwyconą jednocześnie.

- Cieszę się, że są tu bezpieczne - powiedziała potem, gdy siedziałyśmy na trawie podziwiając stworzenia.

- Obawiam się, że do czasu. W Feldcroft krążą plotki o kłusownikach, którzy pojawili się po drugiej stronie lasu - wyznałam pełna obaw.

Od kilku dni podsłuchuję jak mieszkańcy wsi przekazują sobie pogłoski o zjawieniu się podejrzanych przejezdnych. Ponoć rozbili obóz w okolicy i płacą po kilka galeonów za informacje o magicznych bestiach.

- Pamiętasz czasy kiedy to wymykałyśmy się do Zakazanego Lasu? - zagaiła przyjaciółka, wpatrując się we mnie tymi wielkimi, brązowymi oczyma. Jej wzrok mówił zróbmy to.

- Poppy... - zawahałam się pod naporem błagalnego spojrzenia, przynoszącego na myśl młode lunaballi. - Cóż, myślę, że małe rozeznanie nie zaszkodzi.

- Tylko rzucimy okiem na obozowisko, nic więcej - potwierdziła niewinnym tonem.

- Dokładnie, nie wplączemy się w żadną kabałę - przytaknęłam.

Och, oczywiście, że wpadłyśmy w tarapaty.

Rzeczywiście okazało się, że grupa kłusowników rozbiła trzy duże namioty w najgęściej zadrzewionym miejscu w lesie, tuż niedaleko siedliska kugucharów. Przycupnęłyśmy skulone w krzewach, modląc się, by zaklęcie kameleona wystarczyło na pozostanie ukrytym i podsłuchanie rozmowy.

- Za takie futro dadzą z dwieście galeonów - usłyszałyśmy zachrypnięty, męski głos.

- Tylko jeśli plotki okażą się prawdziwe - burknął w odpowiedzi jeden z kłusowników. - Widziałeś kiedykolwiek kuguchara albinosa? Bo ja nie.

Szmaragd i błękit - 1 - Wakacje | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz