four

22 2 14
                                    

P.O.V Richie

Czy mieliśmy mój plan wprowadzić w życie już w sobotę? Możliwe. Czy nie udało się go wdrożyć aż do dziś (jest poniedziałek)? Możliwe.

Jakby to powiedzieć, nie spotkaliśmy nigdzie mojego obiektu westchnień. Poprostu nie mieliśmy jak go wprowadzić. Ale dziś, dziś jest ten dzień, w którym wzbudzę zazdrość w Jake'u, a on uświadomi sobie, że mnie kocha.

Tego typu myśli i rozkminy towarzyszyły mi podczas mojej wędrówki do szkoły. Po drodze miałem jeszcze podejść pod dom Edsa, żebyśmy mogli pójść razem. Tak więc zrobiłem - przeszedłem obok kilku domów po wyjśniu ze swojego i już byłem u Edsa. Chłopak czekał zniecierpliwiony pod drzwiami.

- Kurde Richie spóźnimy się do szkoły - dramatyzował - matka mnie zabije.
- Moja seksowna Pani K. nic ci nie zrobi zadbam o to - powiedziałem żartem.
- Richieee - mówił mały wyraźnie zdenerwowany.
- No dobra, dobra już ide - ruszyliśmy.
Na szczęście do szkoły specjalnie daleko nie mieliśmy, dlatego przepowiednie Edsa się nie sprawdziły.

***

Jest przerwa. Ta przerwa na, której mieliśmy według planu wraz Edsem pocałować się na oczach Jake'a.

- To co Eds - spytałem - idziemy?
- Tak jasne - odpowiedział astmatyk używając jednocześnie inchalatora.

To urocze, że robi to dla mnie mimo iż jest hetero. Będę musiał mu to wynagrodzić, ale to kiedy indziej.
Rozejrzałem się po korytarzu w poszukiwaniu Jake'a - stał przy swojej szafce całkiem sam. Idealny moment.

- Patrz tam stoi, choć - szepnąłem do niego.
- To idziemy chcę mieć to już za sobą  - powiedział młody.

Podeszliśmy na tyle blisko by mógł nas zobaczyć i na tyle daleko, żeby nie było to podejrzane. Wiedziałem, że to ja muszę pocałować Edsa bo on się nie odważy.
- Wchodzę - szepnąłem i pocałowałem go.
Mówiłem już, że świetnie całuje? Chyba nie. No więc Eds świetnie całuje.

Po jakiś 30 sekundach oderwaliśmy sie od siebie. Jak najszybciej spojrzałem na Jake'a - był zszokowany. Chyba plan działa.

***
Lekcje się już skończyły a ja miałem wychodzić ze szkoły, gdy zauważyłem Bev biegnąca do mnie.

- Rich, Rich - zawołała zdyszana - patrz - podała mi kolorową ulotkę. Widniał na niej spory napis Wakacyjny Bal. Ou w ten sposób mogłem zaprosić poprostu rudzielca na bal. Chociaż gdyby tak na jego oczach udać zerwanie z Edsem i potem go zaprosić...? Richie geniuszu, ten plan nie ma prawa nie wypalić.

- Richie wszystko dobrze? - zapytała dziewczyna - wpatrujesz się w tą ulotkę jak w test z matmy, czyli przerażony.
- Tak tak tylko mam nowy plan...
- Mów.
- No więc ja i Eds będ - nie było dane mi dokończyć, bo pewnien szatyn się wtrącił (skąd on tu?) - Dlaczego znowu ja? - zapytał.
- Ahhh no wiesz mamy mnóstwo shiperów - powiedziałem z dumą.
- Kogo?
- Połowę szkoły, Bev, Tą osóbke przed ekranem... - mówiłem - wymieniać dalej?
- Nie wystarczy - rzucił astmatyk

No więc opowiedziałem im później tylko plan, ten o "zerwaniu" z Edsem. Szatyn sie trochę sprzeciwiał ale końcowo dał sie namówić. Nic nie ma już prawa pójść źle.

♥︎♥︎♥︎

No hejo hejo po dłuższej przerwie.
Zmobilizowałam się i skończyłam rozdział. NARESZCZE. Dajcie znać jak wam się podoba. Lovciam<3








Do I have a chance with you? || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz