five

29 2 13
                                    

pov. Richie

Podchodzę do Jake'a z zamiarem zaproszenia go na bal. Pytam się go o to, a on się zgadza.
Już na balu.
Tańczymy we dwoje. Jest jak we śnie, w moim wymarzonym śnie. Przybliżam się i go całuję. On oddaje pocałunek. Nagle ktoś wbija mu nóż w plecy. Chłopak upada cały we krwi na ziemię. Wyciągam z niego ostry przedmiot lecz to tylko pogarsza sprawę. Jake umiera. Mój płacz najpewniej słychać w całym mieście. Właśnie straciłem bezpowrotnie osobę którą kochałem nad życie. Wybiegam z sali i biegnę nad rzekę. Trzymam kurczowo nóż, który jeszcze przed chwilą był w chłopaku. Przykładam go do nadgarstka i robię pierwsze nacięcie. Za nim lecą następne. Wbijam sobie nóż w żyły.

Obudziłem się. Strach i smutek powoli ze mnie uchodziły. Mimo to łzy cisneły mi się na oczy, więc by dać upust emocjom dałem im wypłynąć. To był zdecydowanie jeden z najgorszych snów w moim krótkim szesnastoletnim życiu. Kiedy byłem już w miarę spokojny spróbowałem ponownie zasnąć. Nic.

Nie potrafiłem zasnąć po czymś takim, poprostu nie umiałem. Wstałem więc z łóżka i poszedłem do łazienki. Rozebrałem się i wlałem ciepłą wodę do wanny po czym się w niej położyłem. Może się wam to wydawać dziwne, że biorę kąpiel o 2:00 w nocy, ale mnie na koszmary to bardzo pomaga. Wylegiwałem się jeszcze około dwóch godzin i wyszedłem z wanny. Wytarłem się miękkim ręcznikiem i ubrałem z powrotem w piżamę. Spuściłem wodę i wróciłem do łóżka. Nareszcie zasnąłem.

***

Zadzwonił budzik - jeju dlaczego zawsze on? Wstałem i poszedłem do toalety wykonać poranną rutynę i się przebrać. Po wyjściu zabrałem się za pakowanie plecaka.

- Richie kochany śniadanie! - zawołała mnie mama.
- Zaraz schodzę! - odkrzyknąłem.

Skończyłem pakowanie i zbiegłem na dół.
- Hej mamo - przywitałem się.
- Cześć kochanie - również się przywitała - po szkole odrazu do domu musisz popilnować Jamesa, bo ja z tatą wychodzimy.
- Jasne - czyli plan realizujemy na przerwie.
James to mój młodszy brat jest w wieku Gorgiego, bardzo się lubią tak samo z Edsem. Mam jeszcze starszą siostrę Lucy, która już się wyprowadziła.
Dojadłem posiłek i wyszedłem z domu.

***

- Eds no dawaj - namawiałem astmatyka.
- Stresuję się.
- Oj no weź dasz radę.
- Ughhh no dobra - dał się namówić.
Muszę przyznać, że chłopak silnej woli nie ma.
Znów podeszliśmy na bezpieczną odległość do Jake'a i wszczeliśmy udawaną kłótnie. Ja osądzałem Edsa o zdradę (nie mogłem wyjść na tego złego)
i wyzywałem od męskich dziwek i fjutów. Z kolei szatyn próbował się bronić (słowami oczywiście).

- Zrywam z tobą! - wydarłem się za cały korytarz.
Eds stał jak wryty i odszedł ze spuszczoną głową.

♥︎♥︎♥︎

No więc jak się podoba? Mnie tak średnio. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta hah.
Lovciam was<3

Do I have a chance with you? || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz