two

53 3 32
                                    

P.O.V. Eddie

Nie wierzę kurwa, że się zgodziłem, no nie wierzę. Gdybym mógł udawać związek z dziewczyną było by inaczej.
Byłem w kilku przelotnych związkach ale raczej nie zbyt podobały mi się dziewczyny z którymi chodziłem.

Szczerze mówiąc to zgadzałem się na te związki tylko dlatego, że nie chciałem złamać tym dziewczynom serca. Dlaczego nie mogę udawać pary z dziewczyną, może bym się w końcu zakochał?

Chociaż Tozier jest naprawdę przystojny jak na chłopaka.

- Cholera Eddie wszystko w porządku? - usłyszałem głos Stana i dopiero w tedy zrozumiałem jak bardzo odpłynąłem.

- Tak tak jest dobrze - odpowiedziałem zastanawiając się jak głupio musiałem wyglądać z ich perspektywy.

- Wyglądałeś jak żywy słup, wogule się nie kontaktowałeś - no to teraz wiem.
Naprawdę tak się zamyśliłem że nie kontaktowałem?

- Nie no jest dobrze serio, poprostu się zamyśliłem - zapewniałem przyjaciół.

- Dobrze ale jak coś się dzieje to mów - brzmią jak moja spasiona matka.

- No okej.

***

- Kaspbrak do odpowiedzi - powiedziała nauczycielka.

Super akurat nie słyszałem pytania.

- Yyy-postanowiłem improwizować - żaba?

- Prosze wytłumacz mi chłopcze co ma żaba wspólnego z ułamkami - to teraz jest matma a nie biologia?

- A przepraszam mówie co innego niż myśle - tłumaczyłem się - miałem na myśli 45/100.

- Dziecko kochane mamy biologie ja cię tylko sprawdzam czy uważasz - przypał...

***

Jest przerwa obiadowa więc poszłem do stołówki. Wziąłem jedzenie i usiadłem przy wolnym stole. Reszta frajerów znikneła i nie mogłem ich znaleźć. Bynajmniej mam czas na przemyślenia.

Więc tak według planu Richiego parę zaczniemy udawać od jutra. Naprawdę nie chcę tego robić, ale to mój przyjaciel przecież go nie zawiodę. Ah w co ja się pakuję?

- Eds tu jesteś - Richie?
- No siema ziomek - co ze mną nie tak?
- Eds co z tobą nie tak? - wow on mi chyba czyta w myślach.
- Dasz wiarę, że nie wiem? - odkleiło mnie chyba.
- Załużmy że tego nie słyszałem - powiedział - to co robisz?

- Jem-  myślałem że to widać.
- A no tak - odpowiedział - mogę się dosiąść?-  zapytał.
- Myślałem, że nigdy nie zapytasz - powiedziałem - Jasne.
- Dzięki.

Zachowywał się dzisiaj jakoś dziwnie. Był bardzo cicho, a to do niego nie podobne. Mam wrażenie, że to przez tego dupka Jake'a. Szkoda, że Richie nie wie czemu Jake odszedł. Może było by mu łatwiej?

- Odchodzę! - krzyknął chłopak.
- Ale czemu? - zapytała Bev.
- Ten cały wasz klub to same pedały! - tego się nie spodziewaliśmy - Bill, Stanley, Eddie i ten zabujany we mnie okularnik! Od przebywania z wami zbiera mi się na wymioty! - krzyczał dalej.
- Jedyni heterycy to Ben i Bev! - wszyscy zastanawiali się nad Mike'm, a Jake jakby czytając nam w myślach znowu krzyknął - A ten murzyn - wskazał na Mike'a - Buja się w swojej pluszowej owcy!

- Więc odchodzę, żegnam - powiedział i odbiegł.
Chwile później do pokoju wszedł wcześniej wspomniany okularnik.
- Czemu Jake uciekł? - zapytał z ciekawością i troską w głosie.
O-on o-odszedł z frajerów - odpowiedział wciąż zszokowany Bill.
- Co ale dlaczego? - dopytywał ze łzami w oczach.
- Nie powiedział nam - skłamała Bev, przez co Ben i Mike skarcili ją spojrzeniem.
Nie chciała mu dokładać bólu i tak już płakał, co niektórym mogło sie wydawać dziwne, bo on nigdy nie płakał...

Nie nie było by mu łatwiej.

Chwilę później przyszła reszta frajerów i zjedliśmy już razem śmiejąc się z suchych żartów Richiego.

♥︎♥︎♥︎

Drugi rodział premierowy.
Mam nadzieję, że książka sie podoba i się nie zanudziliście.W następnych rozdziałach zacznie się dziać.




Do I have a chance with you? || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz