Jay został brutalnie wybudzony ze swego niezakłóconego snu przez wibracje telefonu. Sięgnął po urządzenie podpięte do ładowarki by za moment wzdrygnąć się przez nagłe, jasne światło
wonnie <3
odbierz odrzućNa ekranie wyświetliło mu się imię osoby, która próbowała się do niego dodzwonić. Czego może chcieć o tak późnej porze?
"To musi być coś ważnego" pomyślał. Przecież Jungwon nie dzwoniłby o takiej porze bez powodu. Jay szybko odebrał telefon.
- Wonnie, coś się stało? - odezwał się. W słuchawce usłyszał roztrzęsiony głos chłopaka.
- Jay... - powiedział cicho Yang.
- Wszystko w porządku? Mam przyjechać?
- Mhm... - odezwał się pociągając nosem.
- Zaraz będę. - rzucił bez wahania Jay i natychmiast wstał, założył na siebie pierwsze ubrania i w pośpiechu skierował się na parking, gdzie stał jego samochód.Wsiadł do pojazdu i skierował się pod bardzo dobrze znany adres. Gdyby kazano mu jechać tam z zamkniętymi oczami trafiłby, zatrzymując się po drodze na każdym przejściu. Zaparkował pod posesją Yangów i zaraz znalazł się przy drzwiach i zapukał.
Chłopak otworzył mu przecierając mokre od łez policzki.
- Co się stało? - spytał Park ze słyszalnym zmartwieniem w głosie. Młodszy tylko wtulił się w niego bez słowa. Jay natychmiast go objął. - Znowu śnił ci się wypadek twojego taty? - Jungwon skinął nieznacznie głową.Wypadek, który zostawił młodą lekarkę wdową, a jej jedynego syna półsierotą. Natomiast pijany kierowca odpowiedzialny za jego spowodowanie nigdy nie poniósł konsekwencji.
- A twoja mama? Znowu ma nocny dyżur w szpitalu? - chłopak potwierdził. Jay objął go mocniej. - Już nie płacz dobrze? Jestem przy tobie... Chodźmy na górę spać, dobrze? Zostanę dzisiaj z tobą.
Chłopcy udali się do pokoju Yanga. Ze względu na późną porę panował tu mrok i ciężko było się zorientować gdzie co jest. Ale Jay znał ten pokój na pamięć.
Zaprowadził młodszego w kierunku łóżka i oboje położyli się na nim. Przykrył Jungwona i siebie kołdrą i objął chłopaka. Ten wtulił się w niego i odetchnął głęboko.
- Czujesz się już lepiej? - spytał starszy gładząc młodszego po włosach.
- Tak. - odparł cicho układając się wygodniej. - Dziękuję, że przyszedłeś...
- Mówiłem ci, ze jeśli będziesz mnie potrzebować możesz zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. Nie rzucam słów na wiatr.
- Nadal dziękuję. - rzucił patrząc w oczy drugiego. Ten uśmiechnął się do niego słabo i pocałował w czoło.
- Lepiej idź już spać, dobrze? Jutro ciężki dzień.Ciężki to mało powiedziane.
Jungwon miał w ostatnim czasie do oddania tyle projektów i prac domowych oraz sprawdzianów do napisania, że przez ostatnie trzy tygodnie nie miał czasu się porządnie wyspać. Mimo to ledwo zdążył, a następnego dnia czekały go kolejne dwa sprawdziany i to z przedmiotów, z których czuł się najsłabszy.
Budzik bez żadnego ostrzeżenia wyrwał dwoje chłopców z pięknego snu przywracając ich do rzeczywistości.
Jungwon przetarł oczy i zaklął cicho pod nosem co spotkało się z cichym śmiechem Jaya.
- Nie wiedziałem, że tak urocza osoba jak ty potrafi przeklinać. A znam cię już naprawdę długo.
- Nie wkurwiaj mnie, dobra? - mruknął Jungwon próbując wstać z łóżka.
Jay uśmiechnął się do niego szeroko i również wstał. - Gdzie masz moje rzeczy? - spytał. To było wręcz naturalne że połowa szafy Jungwona zajmowały ubrania Jaya i vice versa.
- Lewe drzwi, dwie górne półki - odpowiedział młodszy samemu kierując się do szafy, by wyciągnąć z niej własne rzeczy. - Ja idę pierwszy do łazienki. - zadeklarował i zaraz znalazł się przy drzwiach.
- No weź...
- Śniadanie możesz zrobić. - rzucił zamykając się w łazience.Gdy Jungwon wreszcie się ogarnął zszedł po schodach na dół, by zobaczyć Jaya krzątającego się w kuchni
- Oho, ktoś tu jest w swoim naturalnym środowis- - wypowiedź przerwał mu Jay wpychając mu do ust naleśnika.
- Dobre? - spytał.
Jungwon przełknął jedzenie. - Jeszcze pytasz?
- To w takim razie jedz a ja się pójdę ogarnąć. - zmierzwił mu starannie ułożone włosy i ruszył schodami w górę.
- Ty wiesz ty co? - zawołał z dołu obrażony chłopak, jednakże starszy puścił to mimo uszu.Kiedy oboje byli już gotowi do wyjścia opuścili dom i wsiedli do samochodu.
- Odwiozę cię i wrócę do domu, bo zaczynam później niż ty. Kim jest na zwolnieniu i odwołali mi trzy pierwsze lekcje.
- I mimo wszystko wstałeś wcześniej żeby mnie odwieźć?
- Ciężko byłoby nie wstać słysząc twój durny budzik. - Jungwon przewrócił oczami.Jay zatrzymał samochód pod budynkiem szkoły i odwrócił się w kierunku pasażera.
- Widzimy się za kilka godzin. - rzucił mu ciepły uśmiech. Chłopak odwzajemnił go i złapał za klamkę. - Zaczekaj!Yang spojrzał mu w oczy pytająco. Wpatrywali się w siebie przez parę chwil całkowicie zapominając o otaczającym ich świecie.
Nagle Jay odkaszlnął i dotknął policzka drugiego. - Rzęsa... - zdjął ją z policzka chłopaka i nastała między nimi chwila ciszy.
- To ja w takim razie... - odezwał się Jungwon i pocałował go szybko w policzek. Od razu po tym wysiadł z auta idąc w kierunku szkoły. Ostatni raz odwrócił się tylko by mu pomachać i obdarzyć uśmiechem, który Jay uważał za najpiękniejszy na świecie.Chłopak westchnął ciężko.
Tak nie robią przyjaciele...
×××
Witam was serdecznie po jakiejś półrocznej przerwie od pisania. Liceum mnie trochę zmiotło z planszy ale jest lepiej. Psycha trochę siada, wiec szukam ukojenia w pisaniu. Dbajcie o siebie i wyczekujcie nowego rozdziału!!
![](https://img.wattpad.com/cover/338873564-288-k864073.jpg)
CZYTASZ
my favourite boy. (jaywon)
Randompowiedzmy ze kontynuacja "my ex should go fuck himself" ale tym razem książka skupiona jest na wątku jaya i jungwona. Stan, w którym jest się więcej niż przyjaciółmi, ale mniej niż parą może dobijać. Zwłaszcza gdy każdy wokół jest w szczęśliwym zwią...