06

106 12 6
                                    

Chłopcy spacerowali po okolicy aż zrobiło się zupełnie ciemno. Faktycznie było to już późno, więc postanowili wrócić. Blask księżyca oświetlał wąskie ulice wraz z licznymi latarniami po obu jej stronach. Nie szedł tamtędy nikt poza tą dwójką. Okolice w większości zamieszkiwały rodziny z małymi dziećmi, więc można było wywnioskować, że przeważająca większość śpi.

Głosy chłopców żywo ze sobą rozmawiających ze względu na specyficzne budownictwo niosły się echem. Głównie wspominali czasy, kiedy jeszcze byli dziećmi, kiedy ich przyjaźń dopiero zaczęła rozkwitać. Rozmawiali o wspomnieniach wspólnych wyjść, wycieczek, spacerów i wszystkich które dzielili.
- A pamiętasz jak Riki się do nas przeniósł? - spytał Jay
- Oczywiście, że pamiętam. Zostałem zmuszony do oprowadzenia go po szkole, ale przekonałem Jake'a, żeby to zrobił za mnie. A Sunoo? Od początku robił do niego maślane oczka. Jeśli miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje to ja nie wiem co to było - odparł Jungwon.
- Riki był wtedy taki uroczy i nieśmiały. Kurczowo trzymał się Jake'a gdziekolwiek nie poszedł, dodatkowo traktował nas z szacunkiem. A teraz patrz co z niego wyrosło.
- Ma gadane to mu trzeba oddać. Pamiętasz tego typa, który się znęcał nad tymi dwiema dziewczynami? Przecież jak im puścił koreańsko-japońską wiązankę przekleństw to sie prawie popłakał
- Potem zmienił szkołę. I bardzo dobrze, bo dyrekcja by gówno zrobiła. Nikogo nie obchodzi bullying jeżeli dopuszczają się go ludzie, których rodzice mają kasę i znajomości
- System jest do kitu. Musisz liczyć na siebie
- Racja. Ale wiesz co? Cokolwiek się nie stanie, możesz liczyć też na mnie. Jeśli coś cię trapi przyjdź z tym do mnie. Nieważne co to będzie
- Dzięki. Ty też możesz na mnie liczyć. Zawsze i wszędzie
- A pamiętasz co przysięgaliśmy sobie jako dzieci?
- "Nigdy się nie rozstaniemy, nieważne o co się pokłócimy i jak źli będziemy, zawsze będziemy przyjaciółmi" - wyrecytował młodszy.
"Czy to wyklucza, byśmy zostali kimś więcej?"

Chłopcy zmęczeni wrócili do domu młodszego i postanowili jak najszybciej się ogarnąć i pójść spać. Zajęli się swoją wieczorną rutyną, i w końcu położyli się w łóżku.

Jungwon natychmiast wtulił się w starszego, podczas gdy ten głaskał go po włosach
- Ładnie pachniesz - odezwał się śpiącym głosem Yang.
- Dziękuję - Jay uśmiechnął się słabo.
Jungwon podniósł się i zaczął wpatrywać się w oczy drugiego.
- Co tak patrzysz - spytał Park chwytając podbródek młodszego
- Nic takiego... - Yang odwrócił wzrok zawstydzony.
- Co ci? Czy ty się rumienisz?
- No coś ty. Ja wcale nie... - przerwał kiedy drugi niebezpiecznie zbliżył się do jego twarzy.
- Przecież widzę. Spójrz mi w oczy - chłopak niepewnie spojrzał w jego oczy.

W jednej chwili starszy złączył ich usta w delikatnym pocałunku. Kiedy oderwał się od młodszego ten sam pocałował go ponownie. Pocałunek ten był słodki i pełen uczuć, których żaden innny pocałunek nigdy nie miał. Ten jeden był na swój sposób wyjątkowy. Jay objął Jungwona i przyciągnął go bliżej siebie. W końcu obojgu zabrakło tlenu i odsunęli się od siebie pozostawiając między nimi niezręczną ciszę.
- Pójdę na chwilę do łazienki - rzucił Jungwon zostawiając Jaya ze swoimi myślami.

- Kurwa co ja zrobiłem

an. no to tak wydarzylo sie co mialo sue wydarzyc.
generalnie rozdział pisałem przed północą gdzie przed chwilą wróciłem z biegania i jestem padnięty więc przepraszam za błędy, literówki itd.

w nastepnym rozdziale bede chyba musial troche namieszac :))

my favourite boy. (jaywon)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz