II

729 36 71
                                    

-Gavi-

Wstałem i poszedłem się ogarnąć. Zmęczone oczy po ledwo przespanej nocy wyglądały okropnie. Ubrałem się w jakieś dresy i bluzę.

- Kto wygra!? - wrzasnął Lewy na całą jadalnie. Wzdrygnąłem się, bo miałem zamiar przysnąć.

- Barça! - wydarliśmy się na całe gardło. Oby ten Brazylijczyk jednak nie strzelił.

- Kto jest najlepszym klubem w Hiszpanii? - Robert ponownie głośno zapytał.

- Barça! - no i tak jeszcze kilka razy. Poprawiło mi to humor.

Przed meczem udało mi się jeszcze uciąć sobie krótką drzemkę. Odzyskałem dzięki temu całą energię. Dobra tak trwała 5 godzin. Mam zajebiste życie wiem. Hejterzy i tak powiedzą, że to dziecinne.

Rozgrzewaliśmy się przy muzyce Shakiry. Dopiero potem uroczyście się przywitaliśmy, zaśpiewaliśmy hymny i te sprawy.

To jak Vinícius uścisnął mi rękę nie było zwyczajne. To było wyjątkowe. Nie mogłem długo nad tym myśleć, bo musiałem skupić się na meczu, a właściwie na tym samym Brazylijczyku, o którym rozmyślałem.

Przebiegłem chyba całe boisko tylko po to, żeby się na niego rzucić i go przewrócić na murawę. Błyskawicznie wstał i pociągnął mnie do siebie. Jego ręka powędrowała o wiele za nisko, co wywołało u mnie lekki rumieniec. Nie tylko u mnie jak później zauważyłem. Zacząłem swoją jakby to nie brzmiało szarżę. Stykaliśmy się praktycznie ze sobą. Jego ręka trzymała moją koszulkę, a ja patrzyłem w jego oczy czekając na jakiś komentarz.

- Oj Gaviera - delikatnie musnął moje usta swoimi. W tedy właśnie przybiegł Lewandowski i nas rozdzielił. Cholera jasna. Czy on musiał w takim momencie? Sędzia się wkurwił i dał nam obu żółtą kartkę.

Chwile później serce mi stanęło widząc, że ten sam Brazylijczyk kopnął Roberta w kręgosłup. Na szczęście nic się nie stało. Nie wiecie nawet jak się w tedy cieszyłem. Nic mu nie jest.

Stało się Vinícius strzelił gola w doliczonej minucie. Najpierw był on przyznany Benzemie, ale okazało się, że to nie on ostatni dotknął piłki. Oczy mi się zaszkliły. Zszedłem szybko z boiska. Byłem więcej niż załamany.

- Wiesz co to znaczy Pablo - minąłem Xaviego z opuszczoną głową.

Kiedy zaczęła się druga połowa było tylko gorzej. Koniec końców Benzema strzelił hat tricka. Bylibyśmy bardziej pogrążeni, gdyby Modrić też strzelił, ale mu się nie udało. Łkałem. Każdy szedł w stronę zejścia z boiska. Zdjąłem koszulkę i położyłem ją na murawie Camp Now. Nie zagram już jako piłkarz Dumy Katalonii. Kibice gotowi zejść ze stadionu zamarli, a ja poczułem spojrzenie Pedriego, czy Lewandowskiego wpatrujących się we mnie.

- Gavi? - udało się wyjąkać Pedriemu. - Co ty robisz? - teraz to i cały Real Madryt się na mnie patrzył.

- Miło było z wami grać - uśmiech. Szczęśliwy uśmiech podczas, kiedy oczy wyrażały prawdziwe emocje. Prawdziwy smutek.

- Jak to było miło? Pablo? - Lewandowski spojrzał się na Xaviego. Głośno wciągnąłem powietrze do płuc.

- Kontrakt mu się skończył w tym roku, a my mamy Messiego do kupienia - trener wzruszył ramionami.

- My go potrzebujemy! - Polak zaczął się kłócić, a ja po prostu poszedłem do szatni. Przebrałem się i zniknąłem. Może miał rację? Nie nadaję się do klubu na takim poziomie.

~Zakończmy tę wojnę Gaviera~ Vini Jr x Gavi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz