IV

621 31 29
                                    

-Gavi-

Właśnie jechałem do Madrytu. Tak szczerze to w chuj się bałem, że mnie tam nie zaakceptują, bo przecież grałem dla Barçy. Mój nowy trener powiedział, że załatwi mi kontrakt na rok tak na wypadek, jakbym chciał się przenieść do innego klubu. Wiem, że to nie potrzebne, bo tylko głupiec by chciał.

Wyszedłem z samochodu i wszedłem do hotelu, w którym miałem mieszkać.

- Witaj Gaviera - powitał mnie miło i z uśmiechem nowy trener. Gaviera brzmi tak, jakbym był stary.

- Dzień dobry... Wolę Gavi jeśli można - kiwnął głową.

- A wiec Gavi miło mi, że zgodziłeś się dla nas grać, nie przejmuj się... oni już wiedzą - poklepał mnie po ramieniu.

- Hah... to fajnie - podrapałem się nerwowo po karku.

- Nie denerwuj się niczym. Wszyscy bardzo się cieszymy, że tu jesteś - uścisnął moją dłoń.

- Też się bardzo cieszę - wziąłem swoją walizkę.

- Tu masz kartę do pokoju, a na niej numer - uśmiechnąłem się na znak, że dziękuję i udałem się do mojego nowego pokoju.

Pokój był ladny i co najważniejsze czysty. Domyśliłem się, że będę go z kimś dzielił. Zacząłem się rozpakowywać. Wsadziłem swoje ubrania do pustej strony szafy i położyłem się na widać nie używane łóżko. Mój telefon zaczął dzwonić. Pedri...

- Halo...? - i co on wymyślił tym razem?

- Wiesz straciłem do Ciebie szacunek po tym jak do nich dołączyłeś - powiedział oschle, a ja nie zamierzałem wysłuchiwać zazdrosnego Hiszpana.

- Wiesz straciłem do Ciebie szacunek po tym jak zacząłeś się kleić do Araújo od razu jak odszedłem - tyle w temacie. Z takimi trzeba krótko.

- Skąd ty to wiesz...? - brzmiał tak jakby ktoś mu rodzinę zabił.

- Robert mi powiedział - westchnąłem. - Jeśli to tyle to nie mamy o czym rozmawiać

- Gavi! - rozłączyłem się i zablokowałem jego numer. Wiedziałem, że jest taki, ale nie pokazywał tego aż tak. Gram dla Realu Madryt. Będzie lepiej.

~Zakończmy tę wojnę Gaviera~ Vini Jr x Gavi ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz