No wasze wizje o polskiej szkole są ciekawe XD Niektóre rzeczy wyobrażam sobie podobnie.
To, co? Gotowi na kolejny rozdział?
Rozdział 15
– No to niezłe jaja tam mieli – mruknął Harry, czytając ostatni list od Rona. Słyszał o przeklętych przedmiotach i jaki mogą mieć wpływ na ludzi, ale nie spotkał się jeszcze z tak silnym oddziaływaniem. Siostra Rona nie tylko momentami traciła świadomość tego, co robiła, ale też stała się niesamowicie agresywna. Wystarczyło, że ktoś według niej rościł sobie prawo do czegoś, co uważała za swoje, a mogła rzucić na kogoś jakąś klątwę.
„Moi rodzice musieli wyrazić zgodę na zbadanie jej umysłu" – pisał Gryfon. – „Na szczęście nie musieli jej zabierać do świętego Munga. Okazało się, że Snape jest legilimentą i w zasadzie całe szczęście, bo zabranie Ginny do szpitala graniczyłoby z cudem. Pani Pomfrey musiała ją przywiązać pasami do łóżka, bo kiedy tylko zdjęto z niej zaklęcie unieruchamiające, od razu rzuciła się na dyrektora, żeby oddał jej ten przeklęty dziennik. Coś mi mówi, że po dokładnym zbadaniu go, będą chcieli go zniszczyć. Może to i lepiej. Takie rzeczy nie powinny istnieć. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego czarodzieje je tworzą?"
Harry uśmiechnął się. Wiedział dlaczego, a powód był bardzo prosty. Bo mogli. Czasem takie przedmioty powstawały zgodnie z założeniem, a czasem były wynikiem eksperymentów i ich skutków ubocznych. Osobiście uważał, że takie przedmioty są fascynujące. Naturalnie z większością nie chciałby się nawet spotkać, ale chętnie poznałby historię ich powstania. Może wtedy odkryłby, w którym miejscu coś poszło nie tak i co dokładnie dany czarodziej miał na myśli.
Ciekawiły go takie rzeczy. W końcu, żeby coś stworzyć, czarodziej musiał przelać w dany przedmiot część swojej magii. Inaczej nie powstałby żaden magiczny przedmiot, a przynajmniej tak uważał. Dopisał ten punkt do swojego notatnika, a potem od razu pobiegł do szkolnej biblioteki i zapytał o książki o magicznych artefaktach. Bibliotekarka popatrzyła na niego znad okularów.
– Masz dziwne zainteresowania Potter – stwierdziła. – Chyba tylko ty pytasz o tak nietypowe książki – dodała, machając różdżką i kilka książek wylądowało na jej biurku. – Dzieciaki w twoim wieku zwykle dla relaksu czytają książki o quidditchu, jakieś powieści przygodowe albo ten koszmarny magazyn dla czarodziejskich nastolatków.
Kobieta wzdrygnęła się wyraźnie, a Harry przygryzł język, żeby się nie śmiać. Kiedy za pierwszym razem pytał o nietypowe książki, bibliotekarka wezwała opiekuna ich domu, z którym musiała skonsultować się w sprawie wypożyczenia Harry'emu takich książek.
Mathew Collins był opiekunem domu Rogatego Węża i zarazem nauczycielem historii magii, którą Harry uważał za fascynujący przedmiot. Kiedy bibliotekarka powiadomiła go, że jego podopieczny pyta o książki, którymi zwykle nie interesują się tak młodzi czarodzieje, spytała go, czy wyraża zgodę, żeby chłopiec je czytał. Kiedy usłyszał, o co pytał chłopiec, spytał go wprost, czemu szuka takich informacji?
– Bo mnie ciekawią – powiedział wprost.
– Potter. Chłopcy w twoim wieku zwykle czytają magazyny o quidditchu – zauważył.
– Tak wiem. Już to słyszałem, ale ja nie jestem wszyscy. Quidditch mnie średnio interesuje, za to zagadki świata czarodziejów bardzo – powiedział, a potem pokazał nauczycielowi swój notatnik z zapiskami i pytaniami, na które szukał odpowiedzi.
Profesor Collins przejrzał jego zapiski z zaciekawieniem, a oddając mu je, stwierdził, że Harry jest dziwnym dzieciakiem, ale nieszkodliwym.

CZYTASZ
Spotkanie
FanfictionSpotkania bywają w życiu różne. Czasem mogą przerodzić się w coś interesujące, a czasem sprawić masę kłopotów. Dla Harry'ego każde spotkanie z kimś w jego życiu było inne, ale jedno z nich miało stać się naprawdę wyjątkowe.