Rozdział 33

2.2K 243 88
                                    

Przeczytałam ostatnio ficzka, którego napisałam bardzo dawno temu, jak w ogóle zaczynałam przygodę z pisaniem. Miałam takie: Boże! Widziałeś i nie grzmiałeś! XD

Rozdział 33

Koniec roku szkolnego przyniósł sporo zmian. Niestety większość nie była korzystna. Grupie Śmierciożerców udało się jakoś dostać do szkoły i narobić sporo zamieszania. Kilkunastu uczniów zostało ranny i tylko dzięki szybkiej interwencji dyrektora i reszty nauczycieli nikt nie zginął. Dumbledore również znalazł się w skrzydle szpitalnym po zaciętej walce z Voldemortem na jednej z wież. Mimo ogromnej siły magicznej nic nie mogło zmienić faktu, że nie był już najmłodszy i regeneracja zajmowała mu sporo czasu. Niemniej jednak był dumny ze wszystkich, którzy obronili Hogwart.

– Czują się bezkarni – powiedział Severus, kiedy rozmawiał z Albusem sam na sam. – Nie udało się odnaleźć Pottera, więc doszli do wniosku, że ich ataki staną się coraz śmielsze.

– Sugerujesz, że to rodzaj prowokacji?

– Myślę, że próbują sprowokować chłopaka do ujawnienia się. Osobiście jednak uważam, że nic im to nie da. Potter może nawet nie wiedzieć, co się tu dzieje, a kiedy się dowie, to wcale nie będzie chętny do współpracy. Coś mi jednak mówi, że jego działanie może być celowe i wcale nie byłbym zaskoczony.

Albus Dumbledore westchnął. Możliwe, że Severus się nie mylił. Ciężko było mu przyznać się do tego, że popełnił błąd, kiedy zostawił tego chłopca na progu domu Dursleyów. Dziecko zniknęło i od tamtej pory nikt o nim nie słyszał. W Proroku zaczęły się pojawiać artykuły, w których żądano, aby Potter się ujawnił i pokonał Czarnego Pana. Naturalnie pozostało to bez odzewu z jego strony. Podejrzewał również, że jeśli Harry miał nowych opiekunów, to ci mogli mu stanowczo zakazać ujawniania się. Dopóki nie poznają jego lokalizacji, nic nie mogli zrobić.

– Może i lepiej, że go tu nie ma – powiedział w końcu Albus. – Nie wiemy o nim nic. Równie dobrze mógłby uciec na sam widok Śmierciożerców.

– Z przykrością stwierdzam, że James Potter był kretynem, ale nie był tchórzem, dlatego nie wydaje mi się, żeby jego syn się nim okazał – parsknął Severus.

– Harry nie jest Jamesem. Nie wiemy, jak został wychowany i jakie wartości wyznaje.

– Nie próbowałeś go szukać w innych szkołach?

– Żadna ze szkół nie udzieli mi informacji na temat swoich wychowanków. Nie wpuszczą mnie nawet na jej teren bez specjalnego zaproszenia. Sam wiesz, jak szkoły chronią swoje sekrety i ile wysiłku kosztowało nas zabezpieczenie Hogwartu na czas Turnieju Trójmagicznego.

Mistrz Eliksirów nie zamierzał się kłócić ze swoim zwierzchnikiem. Skoro nawet ktoś taki jak Albus Dumbledore mógł popełnić taki błąd, to co on miał powiedzieć? Obiecał chronić syna dawnej przyjaciółki, a nie miał nawet pojęcia, co się z nim stało. Dzieciak po prostu rozpłynął się w powietrzu i całkiem nieźle zamaskował, skoro do tej pory nikt nie trafił na jego ślad.

– Więc zamierzasz szukać na własną rękę? – spytał, patrząc uważnie na Albusa.

– Nie mamy innego wyjścia. Próbowałem nawet wysłać sowę, żeby spróbowała odnaleźć Harry'ego, ale nie udało się. Żaden ze skrzatów domowych też go nie znalazł. Jeden z nich powiedział mi tylko, że nie mogą znaleźć kogoś, kto jawnie sobie tego nie życzy i otoczony jest zaklęciami odwracającymi od niego uwagę. To w jakiś sposób zakłóca próby lokalizacji.

SpotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz