Dobra ludziki XD Brać popcorn i doprawić go czymś na nerwy, bo będzie się działo XDDD
Rozdział 34
Syriusz i Remus szybko przekonali się, że pradziadek Leonard był prawdziwą głową rodziną i jak powiedział, że coś miało być, to błędem było próbować się z nim spierać. Ten miał twardszy charakter niż wszyscy znani im aurorzy i Dumbledore razem wzięci. Z ciekawością obserwowali pojedynek szachowy, który starszy czarodziej rozgrywał wieczorem z Ronem.
– Tu jest jakoś tak inaczej – powiedział Remus, kiedy następnego dnia towarzyszył rano Harry'emu w stajni. – Nie umiem tego dokładnie określić.
– Może masz na myśli, że jest swobodnie? – podsunął Harry, czyszcząc jeden z boksów. – Wiesz, co ja myślę? Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że czarodzieje w Wielkiej Brytanii utknęli w miejscu. Rozumiem, że chcą pielęgnować tradycje i to jest ważne dla zachowania kultury, ale przecież to się nie musi kłócić z postępem.
– Masz na myśli coś konkretnego, czy mówisz o ogóle? – spytał ciekawie wilkołak. Musiał przyznać, że Harry miał bardzo ciekawe poglądy na otaczający go świat. Niektóre były bardzo kontrowersyjne, ale potrafił je świetne argumentować, nie oczekując, że ktoś się z nim zgodzi.
– Na przykład kwestia wilkołaków. Co one komuś przeszkadzają? – spytał. Zobaczył zaskoczenie na twarzy Remusa. – No sam zobacz. Tutaj wilkołaki mają wydzielone swoje tereny, na które czarodzieje im nie wchodzą. Bo i po co? Tam sobie żyją, tam sobie polują i spokojnie przechodzą przemiany. Wiem, że na czas pełni, ktoś na ich prośbę otacza ich tereny zaklęciem, żeby nie stanowili zagrożenia dla innych. Dlaczego u was nikt na to nie wpadł? Wystarczy trochę pomyśleć, a rozwiązanie się znajdzie.
– Obawiam się, że to nie jest takie proste.
– Ależ właśnie jest – zapewnił Harry, zamiatając boks. – Powodem jest zwykłe urzędnicze lenistwo i nawyk zamiatania wszystkiego pod dywan. Jeśli w Wielkiej Brytanii tak to wygląda, to cieszę się, że tam nie mieszkam. Szlag by mnie tam trafił od razu i gotowałoby się we mnie.
– Masz bardzo ciekawe spojrzenie na świat.
– Bo jestem szczery do bólu? – spytał. – Jak się to komuś nie podoba, to nie jest moja sprawa.
Remus uśmiechnął się tylko. Harry był naprawdę jedyny w swoim rodzaju. Uważał, że James i Lily byliby z niego dumni. Cieszył się, że chłopak nie trafił pod opiekę Petunii Dursley. Pamiętał ją ze ślubu Lily. Ta kobieta była tak uprzedzona do magii, że chyba ze świecą mogli szukać kogoś równie niechętnego względem takiej inności. Jej siostrzeniec nie miałby u niej łatwego życia.
W dzień urodzin Harry'ego nie planowano wielkiej imprezy. Mieli wpaść tylko jego najlepsi przyjaciele ze szkoły i to mu w pełni odpowiadało. Zawsze mówił, że nie liczy się, ile się ma przyjaciół, tylko jakich.
– Ja ich mam niewielu, ale za to jestem ich pewny – przyznał.
W taki sposób animag i wilkołak poznali najpierw Celine, z którą potem dość wylewnie przywitał się Ron, a potem zjawili się Troy i Stuart, z którymi Syriusz szybko złapał wspólny język. Dziwił się tylko trochę, że właściwie wszyscy byli z różnych domów.
– U nas nie ma takiej nienawiści pomiędzy domami – powiedział Stuart. – To byłaby potwarz względem założycieli, którzy byli rodziną. Możemy mieć różne cechy i rywalizować ze sobą, ale żeby od razu nienawiść? Przecież to głupie.

CZYTASZ
Spotkanie
FanfictionSpotkania bywają w życiu różne. Czasem mogą przerodzić się w coś interesujące, a czasem sprawić masę kłopotów. Dla Harry'ego każde spotkanie z kimś w jego życiu było inne, ale jedno z nich miało stać się naprawdę wyjątkowe.