1. Zapomnienie.

313 15 10
                                    

-Weź jeszcze!- Zaśmiałam się na głośne krzyki i wiwaty rozchodzące się wokół mnie.

Nic nie mówiąc, schyliłam się do stołu i wciągnęłam pięknie wyglądającą białą kreskę. Pociągnęłam nosem i uniosłam do góry ręce, krzycząc z euforii.

Za każdym razem kiedy to robię, czuję obrzydzenie. Obrzydzenie do samej siebie. Czuję się jakbym była ćpunką. A może właśnie nią jestem?

To jest jedyna droga zapomnienia.

Ktoś pociągnął mnie za ręce, prowadząc na parkiet. Zaczęłam tańczyć i nie myśleć o otaczającym mnie świecie. Często tak robiłam. Na imprezach zapominałam o całym życiu. O życiu, które mnie wykańcza.

Wcześniej nigdy nie imprezowałam jednak od trzech miesięcy, tylko tym żyje.

***

-Maddy wstawaj!- Wzdrygnęłam się na głośny krzyk tuż nad moim uchem.

Otworzyłam zamroczona oczy od razu, czując nieprzyjemny ból głowy. Jęknęłam z bólu i złapałam się za bolące skronie. Rozejrzałam się po pokoju, widząc panujący tam bałagan.

Mój wzrok ostatecznie zatrzymał się na mojej współlokatorce- Hailey. Biegała jak szalona po pokoju szukając najprawdopodobniej swoich ubrań. Brunetka posłała mi karcące spojrzenie, kładąc dłonie na biodrach.

-Wstawaj, bo spóźnimy się na wykłady.- Jęknęłam męczeńsko i podniosłam się ze swojego miękkiego łóżka.

Położyłam bose stopy na podłodze, czując od razu chłód. Przyjrzałam się bardziej pogodzie i widokom za oknem. Pogoda w Stanford jest chłodna. Jest środek zimy więc się nie dziwie. Jednak nie ma śniegu, co bardzo mnie cieszy.

Życie w Stanford rozpoczęłam trzy miesiące temu. To wtedy przyjechałam tu po raz pierwszy. Dostałam się na uniwersytet, z czego jestem bardzo dumna. Jednak nie tak wyobrażałam sobie moje studenckie życie.

Nie spodziewałam się, że zacznę codziennie imprezować, a nawet posuwać się do brania narkotyków. Nauka jest ostatnim co mam w głowie, mieszkając tutaj.

-Trzeba było wczoraj tak szaleć? Dzisiaj wyglądasz nie do życia.- Hailey pokręciła głową i podała mi butelkę wody.

Upiłam upragniony łyk wody, a następnie odrzuciłam butelkę na łóżko. Przetarłam zaspana oczy jednak rzeczywistość nie zniknęła kiedy ponownie je otworzyłam.

Od ponad roku codziennie modliłam się o to, aby zniknąć. Aby zapaść się pod ziemię i już nigdy się nie wydostać. To było moje jedyne marzenie, które nawet przyćmiło chęć dostania się na Stanford.

30.06.2018

To właśnie ta cholerna data ciągle ciążyła mi po głowie. To właśnie tego dnia wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam. Moje życie legło w gruzach już nieodwracalnie.

Moje życie tamtego dnia zmieniło nazwę na: piekło. Ostatni rok liceum był piekłem. Ledwo ciągnęłam dzień za dniem. Ledwo co dotarłam do tego momentu, w którym jestem tutaj. Ledwo co dostałam się na uczelnie i ledwo co zdałam klasę. Ledwo co bez niego przeżyłam.

Moje kontakty z przyjaciółmi uległy zmianie. Nie odzywałam się do nikogo. Nie dopuszczałam do siebie nikogo. Wszystko poszło nie po mojej myśli. Ostatni rok liceum miał być idealny. Miałam spędzić jak najwięcej czasu ze wszystkimi. Jednak wyszło totalnie na odwrót.

Odkąd tutaj jestem nie mam kontaktu z nikim, kto mógłby przypomnieć mi o przeszłości. Poznałam nowym znajomych. Może nie do końca odpowiednich dla mnie, ale przynajmniej przy nich zapominam. To, że wkręcają mnie w imprezy i w branie narkotyków nie ma znaczenia.

You were always everything Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz