10. Tacy sami.

171 11 3
                                    

-Dobrze się dzisiaj bawiłaś?- Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego brata.

-Było super.- Powiedziałam, leżąc na łóżku i wgapiając się tępo w sufit.

-Szkoda, że jutro już muszę wracać.- Przytaknęłam, nie mówiąc nic więcej.

Mój dzisiejszy dzień był cudowny. Spędziłam go z Ethanem i bawiłam się genialnie. Czułam się, tak jakby te dwa lata nie miały miejsca. Czułam się tak jak kiedyś. Buzia, aż mnie bolała od szerokiego uśmiechu.

Dopłóki nie zobaczyliśmy jego.

Jak zawsze musi chodzić o niego. Mój humor jest od niego zależny. A kiedy zobaczyłam go pod akademikiem i spojrzałam w jego zielone oczy po raz kolejny poczułam jak mnie wciągają. A potem odszedł wraz z Willem, a mój zły humor utrzymał się aż do teraz.

-Możesz mi powiedzieć co robi tutaj Jason?- Zacisnęłam mocniej szczękę, słysząc jego imię.

-Nie chcę o tym gadać.- Ucięłam ostro nadal patrząc się w sufit.

Marzę o tym, abym obudziła się pewnego dnia i ot tak o nim zapomniała. Pewnego dnia chcę zapomnieć, że kiedyś nie mogłam bez niego żyć. Tak bardzo tego potrzebuję.

Ale jest to cholernie nierealne.

Wzdrygnęłam się na głośny dźwięk dzwoniącego telefonu, który rozniósł się po pokoju. Przewróciłam oczami, ale i tak wstałam z łóżka, podchodząc do biurka. Chwyciłam telefon i zmarszczyłam brwi, widząc numer nieznany.

-Halo?- Odebrałam i zapytałam ostrożnie, czując na sobie ciekawskie spojrzenie Ethana.

-Cześć Maddy. Tu Will.- Otworzyłam szerzej oczy, słysząc jego rozstrzęsiony głos.

Chciałam coś powiedzieć jednak nie wiedziałam co. Otwierałam i zamykałam usta, z których nie wydobył się żaden dźwięk.

-Wiem, że nie powinienem dzwonić, ale nie wiem, co robić.- Zmarszczylam brwi.- Pomóż mi.- W mojej głowie od razu zapaliła się czerwona lampka.

-Co się stało?- Zapytałam coraz bardziej zdenerwowana.

-Jason ma chyba atak paniki.- Zamarłam, słysząc jego słowa.- Nie wiem, jak mu pomóc. Jesteśmy w tym klubie zaraz obok twojego akademika.- Nie chcąc wiedzieć nic więcej po prostu się rozłączyłam.

Odrzuciłam telefon z powrotem na biurko i w szybkim tępie zaczęłam nakładać kurtkę.

-Co jest?- Zapytał przejęty Ethan, lecz ja nie miałam czasu mu odpowiedzieć.

Założyłam szybko buty chwyciłam ponownie telefon i w jak najszybszym tempie wybiegłam z pokoju, słysząc nawoływania Ethana. Biegłam, ile sił w nogach, chcąc jak najszybciej znaleźć się w klubie.

Nawet nie wiem, dlaczego tak bardzo mi na tym zależy. Po prostu, jak usłyszałam, że Will nie wie jak mu pomóc odpaliła się we mnie chęć pomocy. Chcę mu pomóc i przejąć od niego całe cierpienie.

Kilka minut później dobiegłam pod klub głośno dysząc. Zaczęłam przeciskać się przez ludzi w poszukiwaniu znajomej twarzy. W końcu w tłumie odnalazłam zagubioną twarz Willa. Szybko do niego podbiegłam i spojrzałam zmartwiona na jego twarz.

-Gdzie jest Jason?- Zapytałam szybko oddychając, na co spojrzał na moją twarz i odetchnął z ulgą.

-W łazience.- Chwycił moją dłoń i zaczął prowadzić w kierunku łazienki.

Weszliśmy do pomieszczenia, a w moje oczy od razu rzuciło się rozbite lustro. Patrzyłam w szoku na odłamki szkła walające się po podłodze. Will puścił moją rękę i wskazał głową na jeden z kątów pomieszczenia.

You were always everything Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz