12. Bajka.

191 4 3
                                    

Pov: Jason

-Idę.- Powiedziała brunetka ostatni raz, spoglądając w moje oczy, aby następnie odejść za nieznajomym.

Nie myśląc długo podążyłem za dziewczyną jednak, tak aby mnie nie widziała. Nie mogłem pozwolić na to, aby coś jej się stało. Potrzebuję mieć ją na oku i mieć pewność, że jest bezpieczna.

Wczoraj poczułem, że umieram. Popadłem w atak paniki, nie wiedząc co zrobić. Myślałem, że to koniec. Ale potem ujrzałem ją. Jej brązowe włosy wyglądały na poplątane, a jej twarz na przerażoną. Jej policzki były czerwone zapewne od zimna. I to właśnie ta dziewczyna sprawiła, że się uspokoiłem. Uspokoiłem swój oddech, dotykając i ściskając jej dłonie. A ona mnie przytuliła. W końcu poczułem, że wszystko jest na swoim miejscu.

Ona w moich ramionach.

Cały czas podążałem za Maddy i nieznajomym, kiedy nagle się zatrzymali i weszli do jakiegoś pomieszczenia. Zmarszczyłem brwi i odczekałem chwilę, aby otworzyć drzwi, a następnie stanąć w ich progu. Brunetka nawet mnie nie zauważyła, będąc zafascynowana pomieszczeniem.

Pomieszczeniem, w którym znajdowała się garstka chłopaków patrzących na moją Maddy. Siedzieli na kanapie i patrzyli z podnieceniem na moją księżniczkę. Zacisnąłem dłonie w pięści na ten widok i przeniosłem spojrzenie na brunetkę i nieznajomego.

Otworzyłem szerzej oczy, widząc, jak chłopak wysypuję na stolik biały proszek. Moje serce się zatrzymało, kiedy widziałem, jakim wzrokiem dziewczyna patrzy na narkotyk. Blondyn uformował na stole idealne dwie kreski, wskazując na nie i mówiąc coś krótko w stronę dziewczyny.

A kiedy ujrzałem jak dziewczyna pochyla się nad stolikiem, wciągając proszek czułem jak robi mi się słabo. Moje oczy niekontrolowanie zaszły łzami, widząc, jaki uśmiech uformował się na wargach brunetki. Chłopacy będący w pomieszczeniu zagwizdali jednak ja nie rejestrowałem żadnych dźwięków. Maddy ukłoniła się do nich teatralnie, a następnie odwróciła się w moją stronę.

Uśmiech brunetki zamarł na jej wargach, kiedy mnie zobaczyła. Spojrzała w moje oczy, zaciskając pięści zapewne na widok moich szklanych oczu. Przełknąłem ślinę, zastanawiając się od, jak dawna bierze narkotyki. Jakim cudem moja niewinna księżniczka popadła w taki syf.

Wszyscy, tylko proszę nie ona.

-Bierzesz narkotyki?- Zapytałem tonem głosu wskazującym, że jestem na granicy głośnego szlochu.

Brunetka założyła kosmyk swoich włosów za ucho nie odpowiadając na pytanie. I to mnie zabolało. Cholernie zabolała mnie świadomość, że jednak się nie mylę. Że to, co zobaczyłem jest jednak prawdą, a nie wytworem mojej chorej wyobraźni.

-Od, jak dawna?- Zadałem kolejne pytanie, na które dziewczyna tylko spojrzała na mnie błagającym wzrokiem.

Prychnąłem i odwróciłem się na pięcie, trzaskając za sobą drzwiami. Zacząłem szybkim krokiem podążać w stronę wyjścia, czując, że nie wytrzymam tu sekundy dłużej. Kiedy w końcu doszedłem do drzwi wyjściowych poczułem jak ktoś łapię mnie za ramię. Przed twarzą zobaczyłem Brandona patrzącego na mnie z dezorientacją.

-Już wychodzisz?- Zapytał, puszczając moje ramię, a ja spojrzałem na korytarz, widząc podchodzącą w naszą stronę Maddy.

-Muszę iść. Wybacz.- Powiedziałem szybko wychodząc z budynku i czując od razu ulgę.

-Jason!- Usłyszałem jej krzyk, na który zatrzymałem się w miejscu.

Odetchnąłem i powoli odwróciłem się w jej kierunku. Spojrzałem na jej sylwetkę, stwierdzając, że nie ma idealniejszej osoby od niej. Na końcu zatopiłem się w jej błękitnych i oceanicznych oczach. Zacisnąłem dłonie w pięści, widząc jej powiększone źrenice.

You were always everything Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz