8. Dom.

227 13 10
                                    

Zrywając kontakt wzrokowy ze zgniłą zielenią przeniosłam go na błękitne niebo. Zatopiłam się w oczach blondynki, która kiedyś była moją rodziną. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się co ona tutaj robi. Co Olivia Anderson robi z Jasonem i moimi przyjaciółmi? Mam w głowię masę pytań, na które nie dostaje odpowiedzi.

Przeniosłam wzrok na Nathana, Hailey i Brandona. Posłałam im pytające spojrzenia, na które tylko wzruszyli lekko ramionami. Minuty mijały, a żadne z nas nie potrafiło się odezwać. Kiedy usłyszałam głośny szelest liści odruchowo złapałam Nathana za rękę. Rozejrzałam się powoli i odetchnęłam z ulgą, nie widząc nigdzie Dylana.

-Co się stało? Dlaczego jesteś w piżamie?- Zapytał Nathan, biorąc moją przerażoną twarz w swoje dłonie.

Wyrwałam swoją twarz z jego dłoni, marząc jedynie o tym, aby ktoś inny mnie dotykał. Nie mogąc się powstrzymać ponownie spojrzałam w zielone oczy Jasona. On jako jedyny, by mnie zrozumiał. On jako jedyny jest w stanie mnie ochronić. Nie chcę nikogo innego.

I właśnie wtedy mój wzrok zjechał na rękę chłopaka. Jego rękę, która obejmowała talię mojej dawnej przyjaciółki. Jego rękę, która kiedyś dotykała mnie. Jak w transie spojrzałam na twarz Olivii, marszcząc brwi. Blondynka jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odsunęła się od Jasona, sprawiając, że jego ręka zniknęła z jej talii. I to właśnie ten gest pozwolił mi utworzyć w mojej głowie bolesny scenariusz.

-Nic się nie stało. Wracam do pokoju.- Powiedziałam nadal patrząc w oczy blondynki.

Na ułamek sekundy ponownie spojrzałam na Jasona. Zamknęłam oczy, a po moim policzku potoczyła się łza spadająca bezgłośnie na ziemię. Uśmiechnęłam się przez łzy i odwróciłam się z zamiarem odejścia.

-Maddy...- Przystanęłam na chwilę, słysząc ten kruchy głos blondynki.

Po chwili i tak nic nie mówiąc ruszyłam z powrotem do akademika. Zapomniałam już całkowicie o Dylanie, ponieważ mój umysł przejęły wizję Olivii i Jasona. W sercu czuję pustkę, a w głowię tysiąc myśli. Myślę o tym, jak bardzo chciałabym cofnąć się do przeszłości.

Tym razem nie dałabym mu odejść.

***

07.02.2020

Dlaczego wszyscy tak bardzo mnie ranią? Dlaczego nie zajmą się ranieniem kogoś innego? Ja nie chcę już cierpieć. Chcę się uwolnić od tego bólu, który cały czas czuję. Chcę, aby wszystko było jak dawniej.

Chcę, aby dawna Maddy Walker powróciła.

Potrzebuję tego, jak niczego innego w życiu. Oddałabym wszystko za swoje dawne życie. Za to, aby Maddy i Jason nigdy się nie rozstali. Jestem gotowa wierzyć, że gdyby nie wyjechał podbilibyśmy razem cały świat. Tak bardzo go potrzebuję. Lecz nie mam na tyle odwagi, aby mu o tym powiedzieć.

Chcę być odważna.

Odrzuciłam notes oraz długopis na bok i zatopiłam swoje ciało w kołdrę. Spojrzałam na Hailey śpiącą na łóżku obok. Przełknęłam ślinę, przypominając sobie rękę Jasona obejmującą talię Olivii. Pokręciłam głową, chcąc w końcu wymazać ten obraz z głowy. Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy ze zmęczenia. Jednak szybko je otworzyłam, kiedy przed moimi oczami pojawiła się twarz Dylana.

Niewiele myśląc podnoszę się do siadu, chwytając w dłoń telefon. Myślałam, że wytrzymam bez powiedzenia komuś o tym, co się stało jednak muszę się komuś wygadać. Tak więc wybieram na oślep numer Nathana, pisząc mu krótką wiadomość.

You were always everything Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz