Rozdział IV

226 7 6
                                    

Udali się do knajpki, która zjadowała się na przedmieściach... Weszli do środka i zajęli stolik przy oknie. Potem zamówili coś do jedzenia i picia. Rozmowa zaczęła się nieco bardziej rozkręcać. Duncan zaczął się śmiać i nawet parę razy ironicznie sobie zażartował. W tamtym czasie Courtney dostrzegła w nim starego Duncana - tego, w którym się zakochała w pierwszym sezonie i który pokazał jej bardziej zabawną stronę życia. Oboje rozmawiali już wtedy na luzie w zasadzie o wszystkim - o swojej rodzinie, zainteresowaniach, dzieciństwie, planach na przyszłość, wspominali czasy reality show i swoich przyjaciół z poprzednich edycji. Po skończonym posiłku Duncan zaproponował dziewczynie, żeby przeszli się do parku, ktory znajdował się niedaleko kawiarenki. Kiedy dotarli Courtney usiadła na ławce obok fontanny, a Duncan postanowił się nieco zabawić. Wziął odrobinę wody z fontanny i oblał nią dziewczynę.
-Duncan! - krzyknęła rozgniewana.
-Oj nie przesadzaj... nie mów, że boisz się troszeczkę zamoczyć? - powiedział ironicznie podnosząc brew do góry.
-Widzę, że jednak nic się nie zmieniłeś... - odparła dziewczyna. - Myślałam, że wydoroślałeś, ale widzę, że chyba się myliłam. Jesteś wciąż tym samym dzieciakiem.
-W tych sprawach, w których wydoroślałem to wydoroślałem, ale mojego poczucia humoru nie zmienisz. - zaśmiał się pod nosem chłopak. - Nie mów, że znów zmieniasz się w tą spiętą zrzędę. - przewrócił oczami z szyderczym uśmieszkiem na twarzy.
-Zaraz pokażę Ci spiętą zdrzędę! - krzyknęła dziewczyna z uśmiechem na twarzy i oblała wodą chłopaka.
-I to ja rozumiem! - krzyknął zadowolony, po czym zaczęli się nawzajem chlapać wodą. Kiedy wreszcie się zmęczyli, usiedli na trawniku i oglądali zachód słońca.
-Wiesz co, Duncan? - odezwała się nagle Courtney.
-Co się dzieje, mała?
-Chyba wolę Cię kiedy jesteś taki zadowolony i wyluzowany niż smutny i poważny... - wyznała.
-I nawzajem. - odparł Duncan.

Nagle momentalnie ich twarze przysunęły się bliżej siebie i popatrzyli sobie głęboko w oczy. Każde z nich chciało wykonać jakiś ruch, żeby przysunąć się jeszcze bliżej, ale żadne nie miało odwagi. Po chwili jednak, zawstydzeni tą sytuacją odwrócili głowy w przeciwnych kierunkach.
-Może... powinniśmy już wracać? - zaproponowała Courtney. - robi się już ciemno.
-Tak, masz rację.
Kiedy wracali był już wieczór. Na ulicach miasta zrobiło się dość ciemno. Kiedy dotarli do bloku i Courtney chciała wejść do budynku, Duncan złapał ją nagle za ramię i powiedział:
-Muszę jeszcze coś załatwić, ale za niedługo wrócę... - jego twarz miała wyraźnie poważny wyraz.
-W porządku. Tylko uważaj na siebie. O tej porze chodzi tu mnóstwo różnych ludzi. - powiedziała lekko zmartwiona i poszła po schodach do mieszkania.

Minęła godzina, a Duncana dalej nie było. Courtney zaczęła się coraz bardziej martwić. Zadzwoniła do niego, ale włączyła się poczta głosowa. Po chwili spróbowała ponownie - niestety dalej nie było żadnego odzewu. Chłopak nie odbierał telefonu. Wtedy dziewczyna przestraszyła się już na dobre.
-Może mu się coś stało? A co jeśli go napadli? Albo, sama nie wiem, zemdlał? W końcu przez tą akcję z samochodem stracił dużo krwi, to oczywiste, że jest o wiele słabszy. - myślała przerażona.
Ostatecznie postanowiła go pójść poszukać na własną rękę. Mimo późnej pory i tego, że miasto nocą przypominało dość złowiewczą krainę, w której czaiły się różne niebezpieczeństwa doszła do wniosku, że musi go odnaleźć. Dlaczego? Sama nie była w stanie sobie odpowiedzieć na to pytanie. Czyżby znów się w nim zakochała? Courtney chciała pozbyć się tej myśli z głowy, ale nie umiała. Wyszła przed blok pełna strachu, obaw i przerażenia. Przeszła kilka kroków do przodu i nagle zobaczyła go. To był Duncan. Od razu jej ulżyło. Niestety stan w jakim go znalazła nie był już tak pozytywny jak fakt, że go widzi. Siedział w wąskim zaułku między dwoma budynkami, a głowę opartą miał na kolanach.
-Czyżby płakał? - Courtney zaczęła zastanawiać się nad tym bardzo intensywnie. Ta myśl nie dawała jej spokoju. Chciała do niego podejść, ale nie chciała go przestraszyć. - Co takiego mogło się stać, żeby zastała go w stanie jeszcze gorszym niż kiedy zobaczyła go po raz pierwszy od roku. Podeszła do niego i delikatnie złapała go za ramię. Duncan od razu zerwał się z miejsca i spojrzał na nią jednocześnie przerażonym i zaskoczonym wzrokiem.
-C-Courtney...? C-Co Ty tutaj robisz? - zapytał lekko zmieszany. Dziewczyna miała rację: płakał i to pewnie dość długo - miał całe podkrążone oczy. Kiedy zobaczył Courtney od razu szybko przetarł rogiem dłoni łzę z policzka i spojrzał na nią wzrokiem pełnym wątpliwości.

"BŁĘDY PRZESZŁOŚCI" (Total Drama - Duncan x Courtney)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz