Rozdział VI

188 6 4
                                    

-Spokojnie. My nie szukamy kłopotów, naprawdę. - Courtney próbowała załagodzić sytuację.
-Lepiej się nie odzywaj, laleczko! Nikt nie pytał Cię o zdanie! Zajmij się lepiej sprzątaniem domu a nie włóczysz się po nocach! - odezwał się nagle jeden z nich.
-Ej! Nie odzywaj się do niej w taki sposób! - krzyknął nagle Duncan, próbując bronić Courtney.
-Po prostu stąd chodźmy. Nie wdawajmy się z nimi w żadne rozmowy, tylko uciekajmy. - dziewczyna pociągnęła Duncana za ramię. Ale on już był tak poirytowany, że zaczął się kłócić z tamtą bandą.
-Nikt nie będzie jej obrażał, rozumiesz?! Nie pozwolę Ci na to!
-O, obrońca się znalazł. Już nie płaczesz w kąciku?! Idź sobie popłakać, mały chłopczyku i nie wtrącaj się w sprawy dorosłych. - chłopak zmarszczył brwi. Poczuł jak łzy napływają mu do oczu, jednak starał się to powstrzymać i jakoś nad tym zapanować. Nienawidził jak ktoś go przedrzeźniał i żartował sobie z jego uczuć i emocji, a tym bardziej obrażał Courtney. Potem doszło do walki. Zaczęli się bić między sobą a Courtney stała i patrzyła na to przerażona.
-Przestańcie, proszę! - krzyknęła.
-Ooo... panienka się boi? - zagadnął nagle jeden z gangu podchodząc do przestraszonej dziewczyny. W międzyczasie Duncan bił się z innymi czteroma mężczyznami. Kiedy zobaczył jak piąty zbliża się do Courtney, coś się w nim zagotowało i rzucił się na mężczyznę. Tamten popchnął go z całej siły, tak, że uderzył o ścianę budynku obok i upadł na ziemię.
-Duncan! - krzyknęła przerażona dziewczyna. Na szczęście chłopak szybko się podniósł i pomimo wielu ran i siniaków, a także przewagi liczebnej postanowił się nie poddawać. Wziął do ręki cegłę, która leżała obok i rzucił nią w kierunku mężczyzny. Podbiegł do dziewczyny i krzyknął:
-Teraz! Uciekajmy! - Potem szybko pociągnął Courtney za rękę, żeby uciec z miejsca zdarzenia. Ale ona nagle zawołała:
-Na pewno nie teraz, po tym co Ci zrobili! Najpierw się zemszczę!
-Nie mamy teraz na to czasu!
-A właśnie, że mamy! - krzyknęła i uderzyła leżącą obok deską jednego z nich. Na to dwóch mężczyzn z gangu przewróciło ją. Dziewczyna upadła i rozwaliła sobie kolano. Na szczęście Duncan uderzył każdego z nich z osobna w brzuch, a potem wziął Courtney na ręce i uciekli. Tamci gonili ich jeszcze przez chwilę, ale na szczęście udało im się ukryć a potem bezpiecznie wrócić do domu.

-Co Ci odbiło, żeby nagle się z nimi bić! Mogło Ci się stać coś poważniejszego niż tylko zdarte kolano! - krzyknął poirytowany Duncan kiedy oboje byli już w mieszkaniu.
-A Tobie? Po co wdawałeś się z nimi w bójkę?!
-Bo nas obrażali! Nienawidzę, jak ktoś mnie ocenia mimo, że nawet mnie nie zna! A jeszcze bardziej nie cierpię jak ktoś robi Ci krzywdę!
-Rozumiem, że się martwisz, ale spójrz na siebie. Wyglądasz jeszcze gorzej niż kiedy wpadłeś pod samochód.
-A tam... - odpowiedział na luzie Duncan. - Najważniejsze, że im pokazaliśmy kto tu rządzi. Niezła byłaś z tą deską. - chłopak mrugnął jednym okiem do dziewczyny, a ta się zaśmiała.
-Ty tak samo.

Minęło trochę czasu. Oboje już doszli do siebie po tych wszystkich przeżyciach, a ich relacje zaczęły się rozwijać w dobrym kierunku. Znów zaczynali się w sobie zakochiwać, ale oczywiście żadne z nich nie przyznało tego na głos. Duncan narazie mieszkał u Courtney, ponieważ dziewczyna chciała go mieć blisko siebie w razie, gdyby coś mu się stało albo gdyby znów miał jakieś problemy lub załamania. Oboje w trudnych chwilach się wzajemnie pocieszali i pomagali sobie. Bardzo zbliżyli się do siebie.

Pewnego dnia kiedy Courtney wróciła do domu pokazała Duncanowi list, który otrzymała. Było to zaproszenie, na zjazd wszystkich uczestników Totalnej Porażki. Wszyscy chcieli się spotkać, porozmawiać i zobaczyć po ponad roku. Jak się później okazało Duncan dostał taki sam list. Doszli do wniosku, że dobrze będzie pójść i zobaczyć starych przyjaciół. Zjazd był dokładnie za tydzień. Mieli, więc mnóstwo czasu na przygotowanie się do niego.

"BŁĘDY PRZESZŁOŚCI" (Total Drama - Duncan x Courtney)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz