Pierwszy dzień zajęć w Hogwarcie mijał szybko i sprawnie. Cały czas spędzałam z Dafne i Lilith, reszta dziewczyn zagadywała do nas raz na jakiś czas ale trzymała się na dystans. Dużo materiału, który obecnie przerabialiśmy miałam już za sobą ale zauważyłam, że nauczyciele przykładają uwagę do dodatkowych pojęć, których nie miałam okazji poznać w Ilvermorny. Miałam sporo do nadrobienia a najgorsze czyli obrona przed czarną magią były dopiero przede mną. W Ilvermorny kochałam ten przedmiot jednak słyszałam, że w tym roku miał być kompletnym utrapieniem.
- Więc... - Dafne oparła się o ścianę obok mnie i rzuciła mi ciekawskie spojrzenie. Wbrew temu co powinnam nie czułam do niej nienawiści. Przynajmniej na razie bo znałyśmy się dopiero dzień. - W Ilvermorny miałaś kogoś?
Otworzyłam szerzej oczy i parsknęłam nerwowym śmiechem. Co to za pytanie? To znaczy oczywiście, pomiędzy bliskimi koleżankami mogło być na porządku dziennym ale na Merlina, znałyśmy się jeden dzień!
- Dlaczego pytasz?
- Bo chcę wiedzieć o tobie więcej. - Patrzyłam jak bawi się ramiączkiem od swojej torby na książki i oblizałam usta. Kątem oka dostrzegłam wchodzących na korytarz gryfonów i odwróciłam się do nich tyłem. Nie chciałam widzieć Rona, Hermiony czy Harrego. - Nawet nie wiesz jakie wprowadziłaś zamieszanie w lochach. Każdy chce wiedzieć o tobie jak najwięcej a tymczasem nikt nie wie nic.
- Nie ma za dużo do opowiadania jeśli mam być szczera. - Skłamałam. - Większość życia spędziłam w szkole na wykuwaniu wszystkiego co istotne i na imprezowaniu w weekendy. Zwykłe życie normalnego nastolatka.
- Ale - zaczęła odbijając się od ściany i stając powolnie przede mną. - pochodzisz z ciekawej rodziny, Judith. Wszyscy wiedzieli, że brat Traversa wyjechał przed laty a ich kontakt się urwał. Myśleliśmy, że chciał się odciąć od naszych idei ale patrząc na to, że wróciłaś musiało pójść o coś innego.
- Na to ci nie odpowiem. - Wzruszyłam ramionami po czym poprawiłam spódniczkę, która okręciła mi się delikatnie na biodrach. - Mój ojciec nie należy do wylewnych osób i jeśli mam być szczera wątpię, by nawet matka wiedziała więcej ode mnie.
Dafne pokiwała powolnie głową i przesunęła się delikatnie na bok widząc, że zaraz obok nas zatrzymała się grupka ślizgonów. Kątem oka zobaczyłam Blaisa i Notta, którzy kłócili się między sobą o jakiś mecz a pozostałe dziewczyny automatycznie pojawiły się obok naszej dwójki.
Typowe.
- A jaka jest odpowiedź na moje pierwsze pytanie? - Dafne uniosła brew i wyszczerzyła się głupkowato.
Wywróciłam oczyma i dziękowałam w myślach rodzicom, że nie potrafiłam się zarumienić. Całe życie byłam blada jak ściana a w stresowych sytuacjach zamiast się czerwienic, zaczynałam się śmiać. Na całe szczęście oduczyłam się tego w Ilvermorny, gdzie nauczyciel obrony przed czarną magią pokazał mi sposoby na zachowanie spokoju.
- Nie, nie miałam nikogo. - Odpowiedziałam ledwie powstrzymując śmiech. - I nie interesują mnie dziewczyny, Dafne. No chyba, że mnie przekonasz.
Blondynka parsknęła śmiechem i chwyciła mnie pod łokcia. Ruszyłyśmy w kierunku wejścia do sali od OPCM i zauważyłam jak atmosfera powoli gęstnieje i robi się nieprzyjemna. Im bliżej wejścia byłam tym bardziej nerwowy i cichy każdy się robił. Spojrzałam pytająco na Dafne a ona chyba czytając mi w myślach przyłożyła palec do ust.
- Teraz musimy być ciszej. Profesor Snape nie lubi gdy w jego sali panuje chaos. Po prostu na tych lekcjach bądź pilna.
Skinęłam głową na znak zgody i ruszyłam za Dafne w głąb ciemnej sali. Nie wiedziałam czemu wszystkie okna były zasłonięte a sala wyposażona została w same ciemne, ponure meble bo klimat był dość kiepski.
CZYTASZ
EREASE ME
Fanfiction(...) Siedziałam na starym, zniszczonym krześle obserwując krążącego obok mnie chłopaka. Serce pękało mi na drobne cząstki bo wiedziałam już, że był do tego zdolny. Był zdolny do tego wszystkiego o czym mówił Harry a ja jak głupia szukałam wytłumacz...