Przemyślenie

63 6 1
                                    

Dotarłszy na miejsce, wysiadłem z autobusu i zacząłem się rozglądać, w prawo następnie w lewo. Co z tego że przyjechałem do miasta, jak nawet nie wiem co będę robił. Chwila przecież jeszcze dziś nic nie jadłem, mam kartę debetową więc myślę, że spokojnie starczy mi pieniędzy na jakieś pożywienie.

Szedłem wzdłuż miasta z nadzieją, że znajdę jakąś budkę z jedzeniem, nie chce chodzić po restauracjach i czekać 30 min, aż mnie obsłużą i przyniosą mi jedzenie do stolika. Wolę zjeść coś na szybko i kontynuować spacer po mieście. Po chwili natknąłem się o mały lokal, który sprzedawał tajskie jedzenie na wynos. Na szczęście nie było żadnych kolejek, więc szybko wybrałem pierwsze lepsze danie z menu.

Po zjedzeniu całkiem dobrego posiłku, wpadłem na pomysł by zrobić mojej mamie prezent. Myślę że to też jakiejś rozwiązanie, bo w końcu bardzo dziwnie się dziś zachowałem. Nie koniecznie musi wiedzieć, że się spóźniłem ale i tak, prędzej czy później się dowie, w dodatku, jeszcze to nagłe wyjście z domu oraz nie przywitanie się, z jej chłopakiem. Pewnie się o mnie martwi. Tylko co jej kupić? Może kwiaty ? Ona lubi kwiaty, najbardziej czerwone tulipany. Udam się do najbliższej kwiaciarni i od razu pojadę do domu. Powiem jej,że rozumiem wszystko oraz po proszę ją, by się o mnie więcej nie martwiła.

Nagle coś mnie olśniło, po co kupować jej kwiaty, skoro mogę kupić jej płytę CD, z jej ulubionym zespołem muzycznym. Myślę,że będzie bardziej zadowolona niż z jakiś kwiatów. No dobra w takim razie, udam się do pewnego sklepu z książką i płytami.
Szybkim krokiem dotarłem na miejsce. Gdy znalazłem w końcu dział z płytami CD, zacząłem szukać. Płyty nie były dobrze poukładane, były wręcz pomieszane. Więc trudno było mi co kolwiek z wiązanego, z ulubionym zespołem mamy znaleźć.
Minęło parę minut, aż w końcu znalazłem.

Zadowolony podniosłem głowę do góry i ujrzałem, przez szparę w regale Adama, który jeszcze mnie nie zobaczył. Poczułem mocne kucie w sercu, chciałem jak najszybciej stąd pójść. Co za zbieg okoliczności, ja naprawdę powinienem zostać w domu. Teraz dostanę opieprz od ucznia klasy maturalnej, że go wystawiłem. Myśl Julek co możesz zrobić, myśl. Dobra spróbuję mu uciec. Szybko poszedłem do kasy i zapłaciłem, po czym wyszedłem. Modliłem się by mnie nie zauważył.

- Słowacki!! - usłyszałem trochę zdyszany kszyk, już mogłem się spodziewać co mnie czeka.

Przestraszony odwróciłem się i zobaczyłem Mickiewicza. Który nie wyglądał jakby się gniewał, wyglądał bardziej na przerażonego.

-Wszystko w porządku? Czuję że mnie unikasz- zmartwiony zapytał.

-Słuchaj Adam, ja naprawdę przepraszam i jest mi naprawdę za to, że nie przyszedłem. Uwierz mi ja naprawdę chciałem przyjść ale nie mogłem- bezmyślnie zacząłem się tłumaczyć.

-Ach, rozumiem cię, nie musisz się tłumaczyć. Co ty na to by teraz się przejść i porozmawiać?- bezpośrednio zapytał.

- ...Wiesz w sumie, to dlaczego by nie i tak na razie nie planuję wracać do domu- odpowiedziałem.

/////A/N/////
Dzień dobry/Dobry wieczór chciałam bardzo podziękować za to, że głosujecie na moje opowiadanie. Jest mi bardzo miło, naprawdę nie sądziłam, że ktoś będzie na nie głosował. Chciałabym też podziękować, za komentarz pewniej osoby, który zmotywował mnie do pisania dalszych części. Bardzo dziękuję.

Kiedy Poznałem Twoje Oblicze-Słowackiewicz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz