32. Morderca i upadły anioł

1.2K 87 24
                                    

Harry poczuł gwałtowne szarpnięcie, jakby jego wnętrze zostało rozerwane na pół i niezbyt dobrze złożone z powrotem. Zimno przeszło przez jego żyły, wypełniając go pulsującą mocą.

Jego oczy rozświetliły się, mimo że nie przywołał swojej magii. Przeszedł go dreszcz, który równie dobrze mógłby być obślizgłym wężem, pełznącym przez jego kręgosłup.

Cokolwiek to było, nie mogło świadczyć o niczym dobrym.

Spojrzał na smoka, przywołując swoje poprzednie skupienie.

Jeśli go zaatakuje, jest szansa, że nie uda mu się obronić przed kontratakiem.

Jeśli go zabije, jest szansa, że nigdy nie znajdzie drogi na powierzchnię, a syreny przstaną się go bać.

Tom kazałby mu zabić smoka i pozbyć się Trzmiela.

Dlatego Harry musiał to zrobić po swojemu.

Tym razem nie mógł użyć miotły, a już tym bardziej próbować dosiąść smoka. Nawet gdyby mu się to udało, smok zginąłby przez kontakt z powietrzem.

Zamknął oczy. Pozwolił, by zaklęcie powoli zaczęło znikać, ukazując jego prawdziwy wygląd.

Im bliżej był śmierci, tym bardziej ją przypominał.

Smok przekrzywił głowę. Jego nozdrza rozchyliły się, kiedy wciągnął jego zapach.

Książę Śmierci - zamruczał głęboki głos.

Harry przez chwilę rozglądał się za źródłem dźwięku, zaim zrozumiał, że smok porozumiewał się z nim za pomocą myśli.

Umierasz - zauważył.

Jego głos przypominał mruknięcie kota, tylko że znacznie większego.

- Czy Albus Dumbledore zostawił tu jakiś przedmiot?

Smok mruknął gardłowo.

Zadaj mi pytanie, które chcesz zadać.

- Jesteś jego horkruksem?

Tak.

Harry przełkną ślinę.

Jedno słowo i jego nadzieja całkowicie przepadła.

- Przepraszam - szepnął.

Nie marnuj mojego czasu na przeprosiny. Oboje nie mamy go wystarczająco.

- Czy jest sposób, by zniszczyć horkruks nie zabijając cię?

Przez chwilę wydawało mu się, jakby spojrzenie smoka złagodniało.

Żywe horkruksy muszą stać się martwe, by przestały nimi być.

- Nie zabije cię.

I tak umieram, chłopcze. Żywe stworzenia nie powinny być horkruksami.

- Nie jestem mordercą.

Nie ma innego sposobu.

Harry trząsł się, czując pochłaniający go chłód.

On nie zabijał.

To była różnica między nim a nimi.

Jedyne co mu zostało.

Jedyne co czyniło go tym, kim był.

Był chłopcem, który przeżył, nie chłopcem, który zabijał.

To mój czas, Książę.

- Avada Kedavra - szepnął, czując jak zaklęcie przechodzi przez niego elektryzującą iskrą.

Unusual Boy | Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz