Rozdział 2

5 0 0
                                    


Następnego dnia cała demoniczna energia Bana rozproszyła się, znowu wyglądał jak drobny chłopak o ciemnych włosach. Po paru godzinach wędrówki na horyzoncie zaczęły wyłaniać się ogromne wieże Velarionu. Ban był przekonany, że na miejscu czeka ich jakaś niespodzianka. Od tamtej pory każdy krok stawiał bezpiecznie i przemyślanie. Akira w trakcie ich podróży pomimo braku jakiejkolwiek mocy starała się być dla niego jak najbardziej pomocna. W trakcie ich podróży ćwiczyła walkę mieczem z miesiąca na miesiąc stawała się coraz silniejsza. Nawet Ban widzący wielu rycerzy był pod wrażeniem tego jak szybko się rozwija. Motywowało ją to żeby stać się najlepszą szermierką w królestwie. Miasto znajdowało się w samym środku starego lasu, nikt od dawna się tam nie zapuszczał. Krążyły tylko legendy, że miasto otacza śmierć i cierpienie.

- Tutaj rozbijemy obóz, jutro pójdziemy dalej - powiedział zdecydowanie, pokazując palcem miejsce - Od tej pory musimy uważać dwa razy bardziej.

Akira patrząc w kierunku lasu skinęła głową i usiadła na ziemi obok ogromnego kamienia. Ban udał się w kierunku pierwszych drzew i pozbierał trochę opału na ognisko. W trakcie zbierania drewna poczuł, że coś patrzy na niego z oddali. Po odwróceniu się zauważył czerwone oczy wpatrującego się w niego z głębi starego lasu. Zaniepokojenie sprawiło, że nie myśląc za długo udał się z powrotem do obozowiska.

- Patrz! ogarnęłam nam kolacje! - zadowolona pokazała mu ogromną garść jagód w swoich rękach - widzę, że ty też się nie obijałeś.

- Miałem przynieść mniej? żebyś potem w nocy krzyczała, że ci zimno? - powiedział Ban, lekko unosząc lewą brew w geście zapytania.

- Że co takiego?! Wypraszam sobie wcale nie marznę aż tak bardzo - odpowiedziała odwracając głowę w bok i siadając na kawałku pnia - a tak w ogóle powinieneś o mnie dbać bo kto będzie przynosił ci takie pyszne jagody jakby mnie zabrakło.

Ban podszedł do niej i uklęknął przy niej, chwycił za ręce, po czym skosztował jednej z jagód, które trzymała w rękach.

- Co ty robisz! moje ręce to nie talerz - krzyknęła wkurzonym głosem na niego.

- Bardzo ci dziękuje, są przepyszne - podziękował kojącym głosem, po czym usiadł obok niej. - czas wypocząć jutro ruszamy dalej.

Człowiek Demon - Historia BanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz