Sezon 2 Odc 1: World Cup In Quiddich's cz. 1

48 3 3
                                    

-... Mrużka bardzo by chciała być już z powrotem w namiocie swojego Pana, sir, ale Mrużka robi to, co jej każą. Mrużka jest dobrym domowym skrzatem.

Skrzatka rozejrzała się po loży po czym znowu zakryła oczy palcami. Harry i Nicole wrócili do swoich przyjaciół.

- Nie wiedziałem że tak wyglądają domowe skrzaty... - mruknął Ron i założył swoje omnikulary.

Dziś był finał Mistrzostwa Świata w Quiddichu. Pan Waesley zaprosił Nicole, Hermione i Harrego. Zdobył bilety od Ludo Bagmana, podobno za pomoc przy kosiarce. Nicole nie bardzo w to wierzyła, ale w sumie ważne było tylko to, że są na Finale. Mieli miejsca w loży honorwej. Black usadowiła się obok Granger, która już czytała program całego finału.

- "Mecz poprzedzi występ maskotek obu drużyn" - przeczytała na głos Hermiona.

- Oh uwielbiam to! Takie rzeczy są super fajne, jeden z moich ulubionych akcji, poza samym meczem. - powiedziała Nicole.

- Byłaś już kiedyś na Mistrzostwach? - zdziwiła się Hermiona.

- Taaak, Remus mnie zabrał jak miałam 11 lat. Widział że uwielbiam Quiddich, więc postanowił mnie zabrać. Ten jeden raz. - uśmiechnęła się na wspomnienie.

- Ja to w sumie pojechałam tylko ze względu na was...

-...te Bułgarskie prostaki powpychały się na najlepsze miejsca... - dało się usłyszeć Ministra Knota. - Ach, jest i Lucjusz!

Nicole i Hermiona natychmiast się obruciły. Ron i Harry to samo. Ku trzem wolnym miejscom w drugim rzędzie zmierzały trzy postacie. Lucjusz, Narcyza oraz Dracon Malfoyowie. Nicole nie przepadała Malfoya juniora. Pamiętała, jak chciał się z nią zakolegować. I szczerze, na początku go trochę polubiła. Po paru dniach pierwszej klasy zmieniła zdanie. Źle tratował jej nowych kolegów. Plus do Gryffindoru miał urazę, to totalnie go skreśliło.

Po wymianie zdań z Knotem i Arturem Waesleyem, Lucjusz poprawodzil swoją rodzinę do wolnych miejsc. Nicole bezgłośnie odetchnęła z ulgą.

- Panie i panowie... Witajcie! Witajcie na finałowym meczu czterysta dwudziestych drugich mistrzostw świata w Quiddichu! - usłyszała rozbrzmiewający głos Ludo Bagmana, a po chwili także okrzyki i oklaski z widowni.

Zaczął się mecz.

A dokładniej najpierw pokazali maskotki drużyny bułgarskiej, które okazały się Wilami. Remus opowiedział kiedyś Nicole, czym są Wile. Były to istoty - kobiety, które mamiły chłopców i mężczyzn. Po chwili już można było to zobaczyć - nie trzeba było się nawet rozglądać. Dosłownie obok Nicole Harry już ślinił się na widok Wil. Obok Ron tak samo. Black jedynie przewróciła oczami i oglądała dalej. Po chwili zobaczyła, jak Harry z Ronem podnoszą się wpatrzeni w Wile i podeszli do balastrudy loży.

- Harry, Ron, co wy robicie? - zapytała Hermiona.

Muzyka się urwała, Wile zniknęły. A Harry z Ronem, najpierw zaskoczeni swoją postawą zamrugali oczami, a potem wrócili na miejsca i razem z męską publiką buczeli. Chcieli by Wile wrócili. Eh, mężczyźni, kto ich zrozumie, pomyślała. Po chwili pojawiłty się narodowe maskotki drużyny Irlandii. Leprokonusy pojawiły się nad Stadionem tworząc wielką, zielono-złotą kometę.

Po całym tym przedstawieniu Leprokonusy schowaly się, a Ludo Bagman zaczął wyczytywać nazwiska zawodników Bułgarii.

- Dymitrow!

Z bramy wyleciał jakiś mężczyzna w szkarłatnej szacie.

- Iwanowa!

Kolejna postać wyleciała zza bramy.

To MÓJ Ojciec, PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz