Rozdział 8

63 7 4
                                    

 - Nahida była miła, tak samo jak inni. Nie masz się czym martwić, po prostu to się robi ciężkie, kiedy co chwilę słyszę słowa których nie rozumiem. - Kunikuzushi rozłożył się na białej kanapie Miko, popijając z nami wino. To normalne dla matki, żeby wiedzieć o wszystkim co się działo w życiu dziecka, gdy się przy nim nie było. On przewrócił oczami, przykładając szkło do przekutych ust, pomalowanych kolorem karmazynowym. Czerwone wino najwyraźniej nie robiło na nim wielkiego wrażenia, bo po pięciu kieliszkach dalej nie ma dosyć. Oparty o różowe poduszki, odłożył kieliszek i spojrzał na Miko. - Umiesz mówić po Irakijsku?

- To nie jest Irakijski tylko Arabski, w większości. Ale nie nie umiem i nigdy nie próbowałam. Ani nie zamierzam, jezu to musi być koszmar.

- I jest. - Białe zasłony w szarym salonie poprawiają humor, ale tylko w dzień, gdy słońce świeci. Mój humor jak na razie się nie poprawia. Nie jestem przygnębiona ze względu na przyjazd Kunikuzushiego, ale przez to, że traktuje mnie jak powietrze, a ja nie jestem żadnym pieprzonym powietrzem. Jestem jego matką i mam prawo wiedzieć co tam robił.

- Coś ciekawego się tam działo? Może poznałeś jakieś przyjaciół, czy coś. - Zapytałam, przywołując delikatny uśmiech na twarz. Nie mogę być zła, jeśli wcześniej nie byłam zła, to czemu teraz mam być. Kunikuzushi przewrócił oczami i spojrzał na mnie.

- Poznałem wielu miłych ludzi, ale też pobiłem się z kilkoma. - Powiedział monotonnym głosem, brzmiał jakby nudziły go moje pytania, a jego odpowiedzi były oczywiste. - Nie rób takiej przerażonej miny, w liceum też się biłem, nawet częściej niż teraz.

- Wiem, czytałam wszystkie twoje uwagi i rozmawiałam na ten temat z nauczycielami. Idę się położyć. - Powiedziałam po czym wstałam i skierowałam się do góry. Białe ściany obwieszone dyplomami i medalami, były największą dumą Yae. Moją największą dumą jest fakt, że zaszłam tak daleko. Tylko, że ja nie dostałam żadnego głupiego medalu, a syna, który najchętniej to, by przyszedł na mój pogrzeb.

Nie mogłam tej nocy zasnąć, gdy Miko weszła do sypialni i po cichu szykowała prysznic dla siebie, po prostu leżałam, i udawałam, że śpię. Czułam jak wciska się pod kołdrę i oplata mnie ramionami. Jej usta na moim karku, składające ostatni pocałunek na dobranoc.

Następnego dnia czułam się trochę lepiej, widziałam po wyrazie twarzy Kuniego, że on również trochę ochłonął. Stojąc przed nim w kucyku i białej, zwiewnej sukience, czułam jaka wielka różnica jest między nami. On siedział przy stole w krótkim czarnym topie z nadrukiem jakiegoś zespołu, czarnymi, baggy, spodniami i ciemnym makijażu. Do tego wszystkie jego kolczyki na twarzy. Dwa w ustach, jeden w nosie i dwa w brwiach. Przynajmniej nie patrzy już na mnie jak na wroga.

- Skąd się wziął ten pomysł na kolczyki? - Zapytałam, nie wiedząc w jaki sposób zainicjować rozmowę. Zadając to głupie pytanie, które nie musi mieć jakieś odpowiedzi związanej z czarnymi myślami mojego syna. Czuję się jak intruz w jego życiu, czemu to musi być takie trudne.

- A skąd ty wzięłaś pomysł na kolczyk? Nie patrz tak, wszyscy wiedzą o nim.

- Ja nie wiem. - Odwróciłam się szybko słysząc głos Yae. Nawet jeśli to jej dom, to zaskoczenie z jej obecności jest normalne. Nawet Kuni otworzył szerzej oczy, bo tylko węże są w stanie tak cicho chodzić jak ona (węże nie chodzą). - Masz jakiś kolczyk na twarzy? - Poczułam rumieniec na mojej twarzy.

- To nie był mój pomysł. Byłam młoda i nudziło mi się. - To były momenty, gdy Makoto przy mnie stała. - Chciałam się powygłupiać, więc zrobiłam se jeden kolczyk. Tylko jeden, pewnie już się zrósł.

- Jaki kolczyk, gdzie? - Zaciekawiona Miko to coś nowego. Ona zawsze o wszystkim wie i o wszystkim musi wiedzieć. Podeszła i zaczęła się przyglądać mojej twarzy z bliska. - Nie widzę nic.

[•Possumne te amare?•]   EiMikoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz