Anonim tak jak szybko się pojawił za drugim razem tak samo zniknął. Ludzie siedzieli jak na szpilkach, każdy bał się coś zrobić.
Todoroki zaproponował abyśmy opuścili to miejsce, przystanąłem na ten pomysł ponieważ nie chciało mi się patrzyć jak ci ludzie wymyślają karę dla zdrajcy.
Niestety moja omega oraz mój mózg nie chciał mi dać spokoju.
Ten jego głos, jego postura
...na pewno był bardzo umięśniony, ten jego śmiech i zapach. Ciekawe jak wygląda bez maski.Uderzyłem się w policzki.
- Dobra chodź już, może udamy się do mnie? Mówiłeś że jest u ciebie twoja Matka. - zaproponował Shoto.
- Jasne czemu nie. - odpowiedziałem, a w mojej głowie ciągle były obrazy Anonima. Zastanawiałem się jaki kolor włosów może mu pasować, a co z oczami. Cały czas nowe myśli i wyobrażenia na jego temat zalewały moją głowę.
- No to musisz mnie zawieść. - popatrzyłem na niego niezrozumiale. - przyjechałem busem, akumulator mi siadł. - wytłumaczył Todoroki.
- nie mogłeś innym autem przyjechać? - westchnąłem a ten w odpowiedzi tylko kiwnął głową. - Dobra wsiadaj.
O dziwo nie zwrócił mi uwagi że jade po procentach a zawsze miał o to problem.
Chwilę później byliśmy już pod jego domem.
Shoto jako idealny pan domu zaproponował mi coś do picia, a ja z natury nie odmawiam więc zgodziłem się na kawę.
Czas mijał nam spokojnie, dopóki Shoto nie zaczął tematu o Anonimie. Nie wiem dlaczego ale moje mięśnie się spięły. Widać było że dla niego to również jest nieprzyjemny temat więc szybko go zmieniliśmy.
Todoroki sam przyznał że ta alfa musi być dużo silniejsza od niego, ja nawet nie miałem nic do mówienia ponieważ to wiadome że jest silniejszy odemnie.
Po zobaczeniu godziny stwierdziłem że czas wracać, bo tej Starej kurwy nie zostawię samej w moim domu na noc. Chuj wie ile bym miał podsłuchów lub ukrytych kamer.
- Do zobaczenia, uważaj na siebie - powiedział Todoroki kiedy miałem już odjeżdżać. Dobrze wiedziała że "uważaj na siebie" zawsze podnosi mi ciśnienie.
- Ta ta spierdalaj - mruknąłem i odpaliłem samochód.
Wyjechałem z jego posiadłości, chciałem jak najszybciej wrócić do swojego domu.
~Boże czaisz być pod nim....~ odezwała się moja wewnętrzna omega
*myślałem że nie żyjesz. -odpowiedziałem jej w myślach.
~Wiesz jaki on jest kochany! Że ty go nie pamiętasz!! - warczała wręcz na mnie.
Zatrzymałem samochód na przystanku i oparłem głowę o kierwonice.
*możesz się czcigodnie utkać? - zapytałem ją (omegę)
~ Człowieku jaki ty jesteś, wcześniej czy później skończymy pod nim. - mruczała rozmarzona.
* dobrze dobrze, zamknij się już bo chce dojechać do domu spokojnie. - Nic już nie odpowiedziała więc spokojnie ruszyłem w dalszą trasę.
Wślizgnąłem się cicho do domu albo przynajmniej miałem taki pomysł że uniknę spotkania z matką lecz ta siedziała w przedpokoju.
- Kurwa jezu chcesz żebym na zawał zeszedł? - popatrzyłem na nią teatralnie chwytając się za serce.
- zbyt pięknie by było. - westchnęła. - Wracam do siebie, stwierdziłam że nie ma po co tu siedzieć. - mruknęła i zapaliła cygaro które miała w ustach.
- A już myślałem że nic dobrego mnie dziś nie spotka. - powiedziałem i poszedłem do kuchni.
Wtedy coś do mnie dotarło, szybko się odwróciłem i podbiegłem do matki, chwyciłem za drzwi do samochodu, dosłownie zdążyłem w ostatniej sekundzie.
- co spowodowało że już wyjeżdżasz? - zapytałem patrząc na nią intensywnie.
- a co miało?
- Powiedz mi co się stało, głupi kurwa nie jestem - warknąłem na nią.
- jeden z moich ludzi się odezwał i muszę wracać. To wszystko. - podeszła do samochodu a kiedy tylko otwarła drzwi on eksplodował. Siła wybuchu tak odepchnęła kobiete że zatrzymała się dopiero przy schodach, a mnie złapał Kirishima gdyż cały czas za mną stał.
Z lasu, który był wokół mojego domu zaczęły wybiegać różne alfy i bety. Mój służący szybko nakazał mi się ewakuować samemu zmieniając się w wilka.
Wbiegłem szybko do budynku i zamknąłem za sobą drzwi.
Gdzie pójść? Co teraz? Jestem za słaby?
To już się kiedyś zdążyło.
Ci ludzie, te przebite uszy.
To ci ludzie którzy porwali Izuku!!!
Z rozmyślania wybił mnie głośny huk, spowodowany wyważeniem drzwi.
Pobiegłem szybko do kuchni. Z blatu wziąłem nóż i czekałem na atak przeciwnika.
Po powaleniu dwóch Alf zacząłem słabnąć. Jeżeli teraz nie zdąży się jakiś cud i oni sobie nie pójdą to jestem martwy.
.
.
.
.
.Per. Anonim
- Od kołyski aż po grób? Tak to szło chyba. - mruknąłem przechodząc obok kobiety która kiedyś była moją szefową.
Zjawiłem się w idealnym momencie, możliwe że Bakugo nie będzie wiedział że w ogóle tu się zjawiłem.
Zaszedłem jednego z nich od tyłu I podciąłem mu tętnice szyjną. Od razu zwinnie przeszedłem do dwóch kolejnych Alf które stały obok siebie, szybko się ich pozbyć w taki sam sposób jak zabiłem pierwszego.
Wtedy dopiero inni zauważyli moją obecność.
Omijałem ich ataki i zabijałem każdego który do mnie podszedł.
To wszyscy.
Teraz tylko znaleźć pokój w którym jest Bakugo.
CZYTASZ
Ochroniarz×DekuBaku-A-O-B
RandomOd kołyski aż po grób? Tak to szło chyba.- wspominał Izuku siedząc na dachu jednego z wieżowców obserwując przez lornetki poczynania jednego mężczyzny.