Per. Anonim
Nagle zamarłem, ktoś stoi za moimi plecami.
Stałem nieruchomo wiedząc że każdy ruch może równać się z śmiercią.
Nikogo już nie było w budynku. Przeoczyłem coś? Niemożliwe. Znam tylko jedną osobę która mogłaby się tak zakraść, ale skąd on niby wie gdzie ja jestem?
- Denki - powiedziałem półszeptem.
- Zostawiłeś mnie. - warknął dociskając nóż do mojej szyi.
- Nie. To nie tak - westchnąłem.
- To jak! Powiedz! Udowodnij! - krzyczała młodsza alfa.
- Nie byłem w stanie cię wziąść - przyznałem się.
- Jak to niby! Co to za beznadziejne wymówki! Co jeżeli by mnie jeszcze raz pojmali! - poczułem że ucisk na mojej szyi się zmniejszył.
Odwróciłem się powoli a moim oczom ukazała się płacząca żółto włosa Alfa.
- Jak to? - zapłakał.
- Byłem za słaby - powiedziałem ze zgorszeniem. Denki posłał mi niezrozumiałe spojrzenie. Skrzywiłem się i westchnąłem - Byłem ranny.
- Co! Czemu ja nic o tym nie wiedziałem! - pociągnął mnie za bluzę. - Jak to się stało?
- Po tym jak zabiłem Richarda rzuciło się na mnie kilka Alf to nie był jakiś problem ale później budynek wybuchnął. - powiedziałem cicho. - Nie wiedziałem gdzie jesteś. Przepraszam.
- Matole! Nie zdążyłeś wyjść? Wszyscy zdążyli... Nie jestem zły! Dobrze że żyjesz. Jesteś dla mnie jak starszy brat i nie wiem co bym zrobił jakbyś nie żył! - mocno mnie ścisnął a ja zacisnąłem zęby i się skrzywiłem.
- Sory. - podniósł oczy w których cały czas miał łzy. - O jezu przepraszam - i szybko odemnie odskoczył.
- nic się nie stało przecież - zaśmiałem się - Dobra idę znaleźć tego typa.
- masz nóż w ramieniu. - westchnął Denki.
- Jestem kaleką. Lepiej ci teraz? - popatrzyłem na niego z politowaniem
- Żebyś wiedział. Będę czekać na dworze - i wyszedł.
Przeszedłem kilka pokoji i dopiero w biurze zobaczyłem leżącego pod ścianą blondyna a obok czerwono włosą alfe.
Podszedłem do niego i sprawdziłem w jakim jest stanie. Jest tylko nieprzytomny. Przeżyje. Zresztą tak samo jak ten drugi
Zgarnąłem jego telefon z biurka, podszedłem do Katsukiego i wziąłem go na ręce.
Pod domem zastałem odpalony samochód w którym siedział Denki.
Uśmiechnąłem się i położyłem z tyłu na siedzeniach blondyna.
- a weźmiemy jeszcze tą sierotę. - mruknąłem, a Denki się tylko zaśmiał i zaczął śpiewać piosenkę która leciała w radiu.
Kiedy wróciłem do pokoju mężczyzna już tam nie leżał. Stał obok biurka z nożem w ręku.
- Kim ty jesteś? - warknąła alfa, przynajmniej tak pachniał.
- Kacchan ci kiedyś powie teraz, chodź skoro umiesz się sam poruszać. - westchnąłem i wyszedłem z pomieszczenia.
Poczekałem chwilę na korytarzu ale zaczęło mi się nudzić i wróciłem spowrotem do pokoju.
Popatrzyłem na typa który nie był w stanie utrzymać równowagi. Westchnąłem podszedłem do niego przerzuciwszy go sobie przez ramie wyszedłem z budynku.
Odstawiłem go koło auta a ten o dziwo bez żadnego problemu wsiadł do niego.
- o kurde niezłe sztuki dużo za nich bedzie, co nie? - zapytał Denki a ja od razu parsknąłem śmiechem.
- ta ta, prowadz do mojego mieszkania a nie - powiedziałem ciągle się śmiejąc. - nie stresuj się misiaszku on tylko żartuje - dodałem patrząc na czerwono włosą alfę w lusterku.
Włączyłem Denkiemu GPS ustawiając trase do mojego mieszkania.
- nie zdejmiesz maski? - mruknął Kaminari. - wolę widzieć twoją mordę teraz wyglądasz agresywniej.
- No i dobrze. Widzisz dla innych moja morda jest jeszcze bardziej przerażająca, każdemu nie dogodzę - westchnąłem i podgłosniłem radio. - to nasza nuta.
- Dokładnie! - zaśmiał się Denki, otworzył wszystkie szyby i zaczął śpiewać, również się skusiłem i śpiewaliśmy razem ten banger.
~Bad Boys bad boys whatcha gonna do whatcha gonna do if they come for u~
- ahh kocham tą piosenkę - powiedział Kaminari gdy tylko utwór się skończył.
- Ja również- zaśmiałem się.
- Dojechałeś do celu - usłyszeliśmy powiadomienie od GPS.
- Japierodole serio mieszkasz w takiej melinie? - popatrzyłem zrezygnowany na Denkiego.
- Koniec wycieczki, wysiadamy. - westchnąłem wysiadając z auta lekceważąc pytanie żółto włosego.
Wysiadłem i wziąłem Katsukiego na ręce, ten czerwono włosy alfa chyba był pod wpływem jakiś środków bo za bardzo nie kontaktował ale Kamirani jakoś go doprowadził do mieszkania.
Położyłem Bakugo na kanapie a tego drugiego na krześle obok stołu.
- jak masz na imię? - zapytałem go ale ten nie wyglądał jakby chciał się przedstawić. - no niech ci będzie, ja jestem Rin to jest Denki, a ty to?
Kaminari patrzył na mnie z niezrozumieniem ale nic nie powiedział.
- Kirishima - odpowiedział w końcu. - Raz słyszałem o kimś takim. Nikt nie lubił o tobie mówić. Czemu nie zdejmiesz tej maski? Będę mógł zweryfikować czy to faktycznie ty.
- Jeszcze nie czas - powiedziałem. - Denki chodź skoczymy po coś do żarcia. A ty niczego nie rozwal. - wskazałem na czerwono włosą alfę- uspokój go i wytłumacz o co chodzi jakby się obudził.
Ja wraz z młodszym wyszliśmy z mieszkania zamykając ich na klucz.
- I tak nie mają co tam rozwalać - mruknął Denki
- jeszcze coś? - zapytałem patrząc na niego z lekką irytacją
- A żebyś wiedział. Czemu nie podałeś swojego imienia? I Rin? Serio kurwa tyle imion i ty to wybrałeś? Współczuję twoim dzieciom. - westchnął
- żebyś wiedział że jedno ochrzczę Rin jak tylko będę mieć dzieci. - popatrzył na mnie z niezrozumieniem. - tak o dla zasady. Nie no poznałem takiego Rina w laboratorium, był chyba idealnym wzorem człowieka ale umarł a dużo mi pomógł no i....
- skończ już bo przymulasz proszę - zapłakał sztucznie Denki.
- nigdy nie miałem rodzeństwa a dosłownie mam ochotę ci przyjebać tak po bratersku - rozmarzyłem się.
- Tam był sklep czy ty go serio minąłeś głąbie...?
- faktycznie
Wróciliśmy kawałek, kupiliśmy chleb jakaś szynkę i ser, zupki chińskie, wodę, kilka piw i fajki.
Wydaliśmy, albo raczej ja wydałem kupę siana ale trzeba. Dobrze że już takie bardziej podstawowe rzeczy kupiłem wcześniej.
- normalnie bardzo dorosłe zakupy, aż jestem z ciebie dumny - zaśmiał się a ja się uśmiechnąłem - ale teraz serio, bo mi nie odpowiedziałeś. Czemu nie podałeś swojego imienia?
- nie chce jeszcze ujawniać swojej persony Katsukiemu. Muszę jeszcze załatwić jedną rzecz.
CZYTASZ
Ochroniarz×DekuBaku-A-O-B
De TodoOd kołyski aż po grób? Tak to szło chyba.- wspominał Izuku siedząc na dachu jednego z wieżowców obserwując przez lornetki poczynania jednego mężczyzny.