-Po co mnie wezwałeś? - Zapytał Taehyung, siadając na fotelu naprzeciwko swojego ojca. Starszy mężczyzna, z powoli siwiejącymi włosami i szarymi oczami zmierzył syna wzrokiem. Chłopak widział w nim pewnego rodzaju niepokój.
-Wiesz jak działa pobór na omegę dla Księcia w naszym Królestwie, prawda? - Zapytał, a chłopiec skinął głową. - Więc pewnie się domyśliłeś, że skoro jesteś tylko rok starszy od Księcia, zapisaliśmy cię na listę.
-Czemu? - Czuł, do czego zmierza ta rozmowa, a łzy samoistnie cisnęły mu się do oczu.
-Za taki zapis dostaje się duże dofinansowanie. Jednak...Nie spodziewaliśmy się że zostaniesz wybrany. Ponieważ tak, zostałeś. Spośród tysięcy, jak nie milionów omeg, książe upatrzył sobie właśnie ciebie. - Odparł, odparając cygaretkę w dłoni. Taehyung zamknął oczy i w głowie odliczył do dziesięciu. - Wczoraj przyszedł list. Za tydzień obchodzisz szesnaste urodziny, i w ten dzień zostanie posłany po ciebie Królewski oddział. Wyjedziesz do pałacu. - Powiedział twardo jego ojciec.
-Nie chcę.
-Nie masz wyboru. Z momentem w którym zostałeś zakwalifikowany na listę, stałeś się własnością rodziny Królewskiej. My już nie mamy na to wpływu. - Wstał, a następnie wyszedł na ganek. Blondyn nie miał zamiaru czekać na jego powrót i dalsze tłumaczenia. Zamiast tego od razu oddalił się do swojego pokoju.
W domu miał pewien przywilej. Jako jedyny miał swój zacisz, orzez bycie omegą. Comiesięczne gorączki, bóle, wytężony zapach. Miał czwórkę rodzeństwa. Dwie siostry - Alfę i Betę, i dwóch braci - Alfę i Betę. Starszy z braci był Betą w wieku 13 lat, a młodszy Alfą w wieku zaledwie 4 lat. Więc własny pokój był naprawdę jego marzeniem. Mógł, jak właśnie w tym momencie, oddać się przepełniającemu go strachowi, i panice. Nie wyobrażał sobie wyjazdu z wioski. Miał tu przyjaciół, naprawdę cennych.
Usłyszał pukanie. Osoba która wydobyła dźwięk, nie czekała na odpowiedź i po prostu weszła.
-Taehyungie...Jak się czujesz? - Zapytał stojący w progu jego mama. Mężczyzna był drobną omegą o jasnych włosach, i pomimo upływu lat dalej wyglądał bardzo młodo.
-Jak mam się czuć, ze świadomością, że moi rodzice mnie sprzedali? - Odparł ironicznie, nawet nie zerkając na rodziciela.
-Nie sądziliśmy że zostaniesz wybrany...Było bardzo małe prawdopodobieństwo, a w tamtym okresie nie było nas nawet stać na ubranka dla was wszystkich. - Podszedł i usiadł na krawędzi łóżka, przy synie. - Taehyung...- Pogładził delikatnie włosy blondyna, widząc że w jego oczach lśnią łzy. - Nie patrz na to jedynie ze złej perspektywy. Spójrz...Będziesz miał życie pod dostatkiem. Niczego nie będzie brakowało tobie, ani twoim dzieciom w przyszłości. Wiem, że będzie trudno, ale potem będzie lepiej. - Zakończył swój monolog, i wstał jeszcze głaszcząc blondyna po plecach. - A teraz chodź na kolacje. - Uśmiechnął się, i wyszedł nie zamykając za sobą drzwi.
CZYTASZ
salvation || taekook
Romansagguk i zycie w rodzinie krolewskiej czystej krwi, i taehyung nie wiedzacy o swoim przeznaczeniu