ive been drowning in the pool of your affection

184 9 8
                                    

Kyle przebudził się do jego alarmu w telefonie ustawionego na 2 godziny przed wyjazdem na lotnisko. Rozbudził się niemal odrazu, gdy zobaczył dwa nieodebrane połączenia od jakiegoś nieznanego numeru, zauważył też dwie wiadomości na jego poczcie głosowej, na początku myślał że Cartman znów naciągnął na swój numer jakieś wielkie środki z jego „biznesu" i go zmienił, po chwili przypomniał sobie że od dawna się ze sobą nie odzywają i że to wręcz nie możliwe. Po czym pomyślał że to może Kenny, ale ich paczka rozeszła się kilka tygodni po tym jak Stan zerwał z nimi wszystkimi kontakt. Po tych nieszczęśliwych wspomnieniach odpiął telefon i zadzwonił na pocztę by odsłuchać nagranych tam wiadomości. Przy wybieraniu numeru poczty spojrzał na numer, wydawał się mu skądś znajomy, ale zignorował tą myśl

„Witaj. Masz dwie wiadomości od numeru *.  Jeśli chcesz je odsłuchać kliknij 1, jeśli chcesz je usunąć kliknij 2, jeśli chcesz je ignorować kliknij 3. Po więcej opcji kliknij 4." Poczta zaczęła powtarzać gdy Kyle kończył myć swoje zęby. Przed kliknięciem 1 zastanowił się jeszcze raz kto to mógłby być. Wykluczył Cartmana, Kenniego i innych znajomych ze szkoły, miał ich numery. Może to ktoś z jego rodziny, a może to Stan. Pomyślał ale po ostatnim słowie potrząsnął głową i szepnął do siebie. „Nie, to na pewno nie on."

„Wybrałeś odsłuchanie wiadomości głosowych. Wiadomość od numeru * z dnia 21 sierpnia, nagrana o 3:31." Poczta skończyła mówić po czym można było usłyszeć piknięcie. Co oznaczało że poczta zaczęła nagrywać.

„Wow..." Kyle po usłyszeniu pierwszego słowa nie był pewny czyj to głos ale po następnych słowach już wiedział.

„Kyle, nadal masz taki świetny głos." Był to Stan, chyba pijany, a może po prostu tak przekształcił się mu głos. Trudno przyznać że Kyle za nim nie tęsknił. Chciał usłyszeć swoje imię z jego ust od dawien dawna.

„Dzwonię do ciebie żeby przeprosić, i powiedzieć że po tym jak... No wiesz, mój ojciec umarł na ta chorobę, moja depresja się jakby podniosła o jeden stopień... Heh..." To heh nie brzmiało jak śmiech ani przerywnik, brzmiało jakby płakał chwile temu i chciał to jakoś przerwać, jeżeli Stan ma racje to Kyle bardzo dobrze wie że popadł w alkoholizm i załamał się. Miał depresje od 8 roku życia, wtedy na urodzinach i kilka dni po Kyle wiedział ze coś jest nie tak. Ale wtedy mieli po 8 lat nie rozumiał co to znaczy depresja.

„Wiele rzeczy się zmieniło, ale nadal chce się z tobą widywać Kyle. Wybacz mi." Poczta przestała odtwarzać i znów zaczęła mówić o kolejnej wiadomości, została nagrana o 3:33.

Kyle słysząc ostatnie słowa Stana z pierwszej wiadomości wypuścił ze swych oczu pojedynczą łzę. Zaraz po tym usłyszał grzmot, burza zaczęła dawać o sobie znaki. Od kiedy Stan wyjechał Kyle pokochał deszcze, burze przelotne i inne zjawiska naturalne tego typu. Wcześniej ich nienawidził, ale po przejściu przez morze tęsknoty za jego byłym najlepszym przyjacielem, polubił je. Każda z nich znaczyła co innego. Ale lubił najbardziej zapach po tym jak krople deszczu spadają na ziemię. Z rozmyślania wyrwało go piknięcie startu rejestru na poczcie.

„Kyle, chce się przynajmniej wyjaśnić. Moja pani psychiatra powiedziała żebym zerwał z wami wszystkimi kontakt, że wspomnienia o South Parku były dla mnie bardzo traumatyczne oraz że przypominają mi tylko o moim ojcu. Dlatego się powoli i najprawdopodobniej bardzo boleśnie, odciąłem. Mam nadzieje że nie zmieniłeś numeru i że nie robię teraz z siebie idioty, ale... Tylko gdy jestem odrobinę pijany mogę normalnie mówić... Jeszcze raz przepraszam za wszystko i jeżeli będziesz chciał ze mną pogadać pisz, zadzwo-" Kyle z łzami w oczach kliknął 3, wiele razy miał wiadomości na swej poczcie i wiedział że po kliknięciu trójki dostanie on wiadomość MMS z nagraniami z poczty. Pierwszymi sprawami które załatwił Kyle po dostaniu wiadomości to wysłanie jej na grupę z Tweekiem, Craigiem i Kennym.

wish u were mine... in chicago - Stan x Kyle/StyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz