i wished that you were mine, in chicago

97 5 1
                                    

Po zjedzeniu przez chłopców śniadania, postanowili się przygotować na imprezę na którą zamierzają iść. Chcieli znaleźć jakieś ciuchy dla rudowłosego chłopaka z szafy Stana oraz oczywiście outfit również dla samego właściciela szafy i ubrań. Wybrali sobie je nawzajem, więc nie było żadnego krzykliwego ubioru. Zwykły T-shirt, porwane jeansy i skarpetki, oczywiście u jednego inne jak u drugiego. Po kilku, bardziej kilkunastu minutach przyglądania się sobie, Kyle usiadł na kolana Stana obejmując jego tułów swoimi nogami, rozpoczął wpatrywanie się w jego błękitne oczy, po chwili zwrócił swój wzrok na usta czarnowłosego. Stan w kilka sekund to zauważył.

- Nie obraziłbyś się gdybym... - Zaczął spokojnym, ale głębokim głosem Kyle. - ...Cię pocałował, Stan? -

Stan uśmiechną się znacząco, po czym przełknął ślinę i zaczął lekko kiwać swoją głową. Kyle w paręnaście sekund ze zwykłego pocałunku w usta przeszedł na francuski. Chłopcy nabierali rozpędu, pragnęli siebie nawzajem. Chociaż Kyle przysiągł sobie że nie będzie dla czarnowłosego aż tak miły, to uświadomił sobie że uczucie jest wzajemne przez to poddał się z wcześniej wspomnianym pomysłem. Po tym jak się już od siebie oderwali, Kyle zszedł z ud swojego chłopaka, a ten wstał i pobiegł do swojego pokoju. Po chwili był z powrotem miał wcześniej widziana przez Kyle'a płytę z jego inicjałami. Czarnowłosy podszedł do boombox'a w kuchni, z którego zazwyczaj lecą tylko poranne wiadomości słuchane przez Sharon, otworzył czytnik na płyty i delikatnie umieścił tam płytę ze swoich rąk. Przełączył na piosenkę numer 5, utwór zaczął rozbrzmiewać na prawie całe mieszkanie Stana. Stan podszedł bez pośpiechu do rudowłosego nucąc lekko, zmieniając tekst.

"everything was hard enough
'cuz one day I woke up, and I said"

Stan był już przed siedzącym na kanapie Kyle'm, patrzył mu prosto w oczy, w piosence właśnie teraz powinien wybrzmiewać refren. Czarujący czarnowłosy nachylił się nad Kyle'm, byli od siebie kilka centymetrów i razem z wokalistką oddał się tekście.

"I wanna be your lover
I don't wanna be your friend
I didn't knew what I've got 'til it's gone, my dear
so tell me that you love me again"

- Kocham cię. - odpowiedział na prośbę swojego śpiewającego chłopaka.

"I wanna be your lover
baby, I'll hold my breath
I didn't knew what I've got 'til it's gone, my dear
so tell me that you love me again"

- Kocham cię. - powtórzył Kyle.
- Again, babe, again. - Stan śpiewał dalej.
- Kocham cię. - powtórzył Kyle.
- Again, babe, again. - Stan powtórzył tak samo jak było w utworze.
- Kocham cię. - powtórzył ponownie Kyle.

Stan po usłyszeniu słów rudowłosego, pocałował go jeszcze raz. Jakby bał się że zniknie, rozpłynie się w powietrzu. Stan naprawdę czuł się jak w śnie. Alarm w telefonie Stana przerwał tą jakże piękna chwile. Stan ustawił go żeby nie zapomnieć że idą na imprezę do Clyde'a. Oderwał się więc powoli od Kyle'a sięgając po telefon.

- Impreza u Clyde'a. Musimy jechać, zamówię taksówkę. - powiedział Stan, wstając z kanapy. Kierował się do kuchni żeby wyłączył muzykę i schować płytę z powrotem na swoje miejsce. Gdy wyjmował płytę z radia i przekładał ją do jej specjalnego pojemnika, uświadomił sobie co właśnie zrobił. Śnił o tym, kilka razy, sen wyglądał identycznie jak sytuacja, która miała miejsce sekundy temu. Jego twarz oblał leciutki rumieniec, ale szybko znikł. Kyle za to w tym czasie wziął swój telefon i w odbiciu zauważył że jest uśmiechnięty jak nigdy wcześniej, jego rumieńce pokazywały też poziom jego szczęścia. Odblokował urządzenie i napisał na grupie z swoimi przyjaciółmi, "nie uwierzycie co właśnie się stało, chyba serce mi jebnie" wklepał w klawiaturę, widząc kątem oka Stana udającego się do swojego pokoju, również wpatrzonego w telefon. Kenny odpisał prawie od razu, wiadomością było dokładnie to czego można się po nim spodziewać: "przeruchaliście się? znowu kurwa?!". Prawie odrazu odpisał "nie idioto... ty jak zawsze tylko o jednym. powiem wam później jedziemy na imprezę do clyda". Kyle nigdy nie myślał że ze zwykłego myślenia o całowaniu, czy też spaniu razem ich relacja przejdzie na tak wysoki poziom. Rudowłosy chłopak, nawiasem mówiąc naprawdę zakochany chłopak, postanowił że dzisiaj on zdecyduje o wszystkim, ponieważ chce żeby jego chłopak był z niego dumny. Skoro o nim mowa, właśnie schodził powoli na dolne piętro, nadal wpatrzony w telefon. W chwilę nieuwagi ze strony Stana, Kyle zdążył wstać z kanapy i przytulić go od tyłu.

- Nie zamawiajmy taksówki, chce cię gdzieś zaprowadzić. - powiedział Kyle.
- Hm... Jesteś tu krócej niż ja, a znasz już jakieś miejscówki? - zapytał z niedowierzaniem Stanley
- Tak, ale to długa historia, i nie mam zamiaru jej opowiadać, panie "muszę wiedzieć wszystko" - odpowiedział Kyle ze śmiechem po wypowiedzeniu swoich ostatnich wyrazów.
Stan wnet obrócił się w jego stronę, teraz mógł się w końcu przyjrzeć jego pięknym zielonym ślepiom, wyglądały jak źdźbła trawy w bardzo jasny dzień na ich farmie, za dni gdy jego ojciec nadal żył. Oczy Stana zeszły mały nos rudzielca, ale nie patrzył na niego zbyt długo. Bowiem jego usta były dla niego jak gwóźdź programu, patrzył na nie kilka sekund, Kyle uśmiechał się lekko. Pocałowali się. Dla Stana trwało to wiecznie, jakby jego mały świat zderzył się z Wenusem. Gdy chłopcom zaczęło brakować powietrza, odkleili się od siebie, i po złapaniu oddechu postanowili ubrać buty żeby wyjść w miejsce wcześniej wspomniane przez zielonookiego.

W połowie drogi w "sekretne miejsce" Kyle'a, Stan złapał chłopaka za rękę patrząc nadal przed siebie. Kyle za to obrócił się na krótką chwilę w stronę niebieskookiego, rumieniąc się lekko.
Chłopcy dotarli, stali przed polem pełnym różnorodnych kwiatów i traw. W oddali można było zauważyć kilka drzew, a za nimi była tylko ścieżka, którą tutaj przyszli. Byli w oddali od szumu ulic, samochodów, wieżowców i sklepów spożywczych. Byli sami. Kyle puścił rękę Stanley'a, po czym pobiegł i położył się na plecach gdzieś w średniego wzrostu trawach. Stan zrobił to samo. Leżeli teraz blisko siebie, ze splecionymi rękami. Rudowłosy postanowił przysunąć się do chłopaka obok, leżał mu teraz na ramieniu. Ten na ten gest uśmiechną się, objął go wolna ręką, i spojrzał na niego.

- Mam dylemat. - Powiedział Stan, przerywając komfortową ciszę. Kyle spojrzał na niego. - Zastanawiam się czy patrzeć na niebo z pięknymi chmurami, czy na mojego wymarzonego chłopaka obok. - Dokończył swoją wypowiedź czarnowłosy, mający nadzieje że chłopak się zarumieni. Oczywiście że się zarumieni, bardzo intensywnie.
- Mógłbym tu leżeć wiekami, tylko ty i ja. Kocham cię, Stan. - Odpowiedział Kyle. - Ale wiesz co, zdaje mi się że powinniśmy się powoli zbierać, impreza Clyda niedługo się zacznie, obiecaliśmy mu że pomożemy mu z przygotowaniem wszystkich szklanek, kieliszków i przekąsek. Kiedyś tu jeszcze wrócimy, obiecuje. - Rudowłosy tym zakończył swoją wypowiedź. Jego chłopak w chwile pokiwał głową, po czym wstał na nogi gotowy do wyjścia.
Przez ten krótki czas ich spaceru w stronę domu Clyde'a między chłopcami panowała komfortowa cisza, szli trzymając się za rękę. Na miejscu przywitali się z Clyde'm, dotrzymując mu obietnicy pomogli rozłożyć wszystkie przekąski, wyliczone kieliszki i inne rzeczy. Oczywiście, pomogli schować najcenniejsze przedmioty na których Clyd'owi zależało. Nie długo po tym zaczęli pojawiać się goście, w pierwsze dziesięć minut przybyło 15 osób, do każdej Kyle się przedstawiał. Minęło trzydzieści minut, było już z 60 osób. Wtedy Kyle rozpoznał Marjorine z Kenny'm w drzwiach, podbiegł do nich po czym przytulił ich obydwoje. Stan po minucie wpatrywania się w osoby rozmawiające z jego chłopakiem, zidentyfikował ich. Podszedł również się przywitał, przedstawiając się. Spytał się przy okazji Marj, jakich zaimków używa, żeby nie poczuła się niekomfortowo rozmawiając z nim.

Wyruszyli na parkiet, każdy wokół nich tańczył i bawił się w najlepsze. Piosenka się skończyła, następną był wolniejszy utwór. Kyle wyciągną rękę w stronę Stana zapraszając go tym do tańca. Ich pierwszy wolny taniec. Następnie postanowili ruszyć w stronę kuchni po kilka drinków.
Za wiele później nie pamiętają, nie licząc że zabawę z parkietu przenieśli do łóżka, po czym zmyli się do apartamentu Stana.

wish u were mine... in chicago - Stan x Kyle/StyleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz