- Na 'trzy' strzelać - krzyknął jeden z oficerów wyprostowany w szarym mundurze.
Przed domem stała cała rodzina opierając się rękoma o ścianę. Za parę sekund miała właśnie umrzeć. Życie za czasów Imperium nie było łatwe. Musiałeś coś dać za swoje życie i życie własnej rodziny.
Głowa rodziny spojrzała na swoją czarnowłosą żonę i dwóch synów. Każde z nich ciekły łzy zmieszane z kroplami deszczu.
Drugi oficer, który nawet nie czekając na to co powiedzą inni, podszedł do ojca.
On jak i blondyn znali się naprawdę długo, byli przyjaciółmi za czasów szkoły, a nawet po, jednak Imperium zniszczyło ich szczęśliwe życie jak i innych.
- Phil, mówiłem ci, abyś nic nie mówił - szepnął mu do ucha, gdy owy Phil patrzył się w dół.
- Oficerze, proszę się odsunąć - powiedział jeden z żołnierzy, ten po chwili zrobił to co musiał.
- Zaczynam odliczanie - zawołał pierwszy oficer. - 1.. 2 .... 3...!
Z karabinów wystrzeliły amuniacje. W całym miasteczku było słychać owe strzały. Nie tylko tam. W lesie, gdzie mały Tom bawił się z swoimi braćmi w chowanego. Nad jeziorkiem, gdzie Techno uczył się łowić ryby z swoim ojcem, Philem. Phil żałował właśnie tego, że nie mógł pożegnać się z swoim trzecim synem.
A gdzie i kim on jest?
William siedział w pokoju nie móc zasnąć. Nie wiedząc nawet o tym co się dzieje z jego rodziną.
Dwa lata po założeniu Imperium, zaczęli zabierać małe dzieci do szkół wojskowych, gdzie prosto po nich idziesz służyć Imperium. Jestes odebrany rodzinie, nie masz prawa głosu ani twoja rodzina. Nie masz wyboru. Musisz tam iść.
W przypadku Williama jak i pewnie innych dzieci było inaczej.
Rodzina nie posłuchała się rozkazu, nie dała wystarczająco dużo kredytów. Wystarczył byle powód, aby im coś nie pasowało, a zabierano cię rodzinie.
Dziecko takie może zostać zabrane w każdym wieku.
Taka nauka trwa aż dziewięć lat, a dziecko, które - normalnie (?) - idzie do tej szkoły ma siedem. Po ukończeniu szestanstu lat idzie na egzaminy. Jeśli zda od 90-100% trafia do wojska, jeżeli jednak będzie mniej niż te 90, wyrzucają go i niech szesnastolatek radzi sobie sam. Może wrócić do rodziny, która możliwe, że jest martwa, pójść do pracy lub żyć na ulicy.
William został zabrany w wieku czterech lat za to, że rodzina nie dała kredytów. Aktualnie chłopak ma dziesięć.
Można by wydawać, że bruneta nawet nie interesuje jego rodzina, to co się z nią dzieje, czy żyją. Większość dzieci tak robi, gdy trafi do wojska, chociaż pierwsze miesiące tutaj są trudne do przeżycia, da się wytrzymać z zasadami i po roku zapomnieć kim się było, o swojej przeszłości. Przyjaciołach, rodzinie. Wszystkim.
Jednak William każdej nocy płakał za tym co się działo przed tym, gdy go zabrali. To jak uczył swojego młodszego brata pisać, czy jak jego starszy brat uczył go samego jak trzymać poprawnie strzelbę. To jak jego matka gotowała jego ulubiona zupę, a ojciec opowiadał bajki przed pójściem spać.
W sąsiednim zaś mieście mieszkał w biednym domu z matką chłopiec, który może obudzić w sercu Williama ciepło? Miłość?
~~~~~~~~~~~
Wydaje mi się, że to jest najlepszy Prolog jaki w życiu napisałem.
Jeżeli macie jakieś Pytanka to śmiało piszcie.
515 słów
~Dr3amer

CZYTASZ
Just a partner | Quackbur (CZĘŚĆ I)
FanficNa polskim wattpadzie jest mało książek poświęconych temu tematowi; a jeśli są to po prostu słabe lub są mocne 18+ , więc postanowiłem, że napiszę sam książkę, którą chciałbym przeczytać. Nie pozwalam na kopiowanie, proszę mieć dystans, shipuję ic...