Wilbur wszedł na parkiet z Quackitym za sobą. Położył rękę na jego tali, a drugą chwycił jego drugą dłoń. Zanim to zrobił -- ułożył rękę młodszego na jego ramieniu. Szczerzył się jak głupi do sera, a tym serem był Quackity.
Quackity patrzył prosto w oczy Willa, który nawiązał z nim kontakt wzrokowy. Poczuł ciepło na policzkach, a Wilbur zauważając to powiedział:
- Mówiłem, że twoje policzki mówią co innego.- Zamknij się - mruknął Alex wsłuchując się w muzykę.
Czuł się jak w jakimś transie, śnie. Patrzył w brązowe oczy Williama wsłuchując się w spokojną muzykę. Patrzył się na niego prawie bez mrugania. Brunet się uśmiechnął, też mógłby patrzeć na młodszego całymi godzinami. Jak na obrazek. Piękny obrazek. Oczywiście William nie uważał go za obraz, a za osobę.
Ludzie patrzyli się na nich z lekkim obrzydzeniem. Quackity otrząsnął się w pewnym momencie z transu i obejrzał się wokół.
Znów się tak poczuł. Jak śmieć.
- Ey, ducky - mówił do niego William. - Nie martw się nimi. Patrz na mnie. - Gdy to mówił podniósł dłoń chwytając policzek Quackity'ego, który zarumienił się na ten gest.
Wilbur spojrzał się na jego usta. Alex uczynił to samo. Obydwoje tego pragnęli.
(Szczególnie Wilbur)
Brunet zniżał głowę, by po prostu posmakować malinowych ust młodszego chłopaka. Quackity tylko czekał aż to się stanie. Nie lubił robić pierwszego kroku.
Czarnowłosy patrzył w czekoladowe oczy okularnika, którego wzrok został na jego ustach.
Byli tak blisko. Ich nosy się prawie stykały. Wystarczył jeden ruch któregoś z nich, a ich usta, by się złączyły (psuję taką piękna chwilę tym swoim komentarzem; wyobrażam sobie jakiegoś kelnera, który pcha głowę Quackity'ego, by pocałował Wilbura xD, PRZEPRASZAM, już czytajcie dalej dop.autor).
Nagle muzyka przyspieszyła, a Wilbur, który przez cały czas się jej przysłuchiwał -- ruszył nagle w inną stronę niż wcześniej.
Quackity zdezorientowany próbował nadążyć za ruchami Williama, który podniósł rękę, by ten zrobił obrót i ponownie chwycił go w talii.
Quackity poczuł ponownie rumieńce na twarzy. Spojrzał na Williama, który patrzył mu się z uwagą z poważną miną.
Jak można być tak bezwstydnym?
Muzyka zaczęła cichnąć aż wreszcie się skończyła. Niektórzy zaczęli nawet klaskać.
Wilbur ujął dłoń Quackity'ego i przyłożył do ust całując ją.
- Dziękuję za taniec, księżniczko - powiedział, a Alex poczuł, że mu gorąco.
William odszedł w stronę stołu zostawiając niższego na środku sali. Parę chwil później czarnowłosy również miał zamiar iść, gdy nagle zobaczył na piętrze pewnego mężczyznę.
Znał go i to bardzo dobrze.
W jego głowie zaczęły się pojawiać wspomnienia, które natychmiast odgonił.
Przestał się gapić na mężczyznę i poszedł do swojego krzesła, obok Williama. Zauważył, że ten nalewa sobie więcej napoju alkoholowego, więc natychmiast chwycił go za nadgarstki.
- Za dużo - stwierdził odstawiając butelkę wina i szklankę na stół. - Jeżeli ją nie mogę pić dużo kawy, to ty alkoholu, deal?
- Mhm, deal - mruknął Wilbur.
![](https://img.wattpad.com/cover/341715452-288-k963251.jpg)
CZYTASZ
Just a partner | Quackbur (CZĘŚĆ I)
FanficNa polskim wattpadzie jest mało książek poświęconych temu tematowi; a jeśli są to po prostu słabe lub są mocne 18+ , więc postanowiłem, że napiszę sam książkę, którą chciałbym przeczytać. Nie pozwalam na kopiowanie, proszę mieć dystans, shipuję ic...