Chapter 11

172 12 103
                                    

   Po powrocie do domu Quackity'ego, gospodarz rzucił się na łóżko totalnie zapominając o Wioburze, który siedział w kuchni przy stole.

Usłyszał trzask i natychmiast zerwał się z łóżka. Poleżeć sobie nie można.

Wstał i zauważył Wilbura stojącego nad rozbitą szklanką, a jego ręka była cała we krwi.

- Kurwa, Will - westchnął czarnowłosy poprawiając klapki. - Na minutę cię zostawić nie można. - Dodał podchodząc do bruneta omijając rozbite szkło na podłodze.

Chwycił okularnika za nadgarstek i wyciągnął do salonu, gdzie kazał mu czekać, a wrócił z wacikami, wodą oraz bandażami.

Postawił miskę pod nogi chłopaka i kazał mu wystawić ręce. Brunet to zrobił, a Quackity zaczął lać wodę z butelki.

- Dlaczego nie pójdziemy po prostu do łazienki? - zapytał Wilbur spoglądając na młodszego.

- W łazience jest mało miejsca, wolę to tutaj załatwić - stwierdził i wziął papier, którym zaczął wybierać ręce bruneta.

William patrzył w oczy chłopaka. Lubił jego troskę o innych.

- Przepraszam - mruknął pociągając nosem.

- Za co? - zapytał Quackity spoglądając na niego zdezorientowany.

- Za to, że musisz teraz za mnie sprzątać - odpowiedział, a w jego oczach pojawiły się słone łzy.

- Will, dlaczego płaczesz? - spytał przerywając swoją czynność; spojrzał w jego oczy.

- Oo i możesz już mi mówić "Wilbur".

- Dlaczego płaczesz? - powtórzył, ale William nie odpowiadał.

- A nie wiem - stwierdził.

- Za dużo wypiłeś, Will - uśmiechnął się Quackity z rozbawieniem.

- Taa, hah - również się uśmiechnął.

Quackity zabandażował brunetowi rękę, nie za ciasno, nie za lekko. Wstał z kanapy mówiąc Wilburowi, by został i sam poszedł posprzątać szklankę. Wyrzucił szkło do kosza i wrócił do salonu widząc śpiącego tam Wilbura na kanapie opartego o oparcie.

Czarnowłosy uśmiechnął się z lekko czerwonymi policzkami.

Słodziak.

Usiadł na drugim końcu kanapy i włączył laptopa. W sumie nie wiedział po co to zrobił, mógł równie dobrze pójść do swojego pokoju spać.

Odpalił przeglądarkę, przez którą wszedł na muzykę. Odpalił muzykę i  oparł wsłuchując się w muzykę.

Do we make sense? I think we do
In spite of everything that we've been through
Oh, when you say black and I say white
It's not about who's wrong
As long as it feels right
Don't think those stars won't align

Quackity usłyszał ruch obok siebie. Spojrzał tam i zobaczył wiercącego się Wilbura. Postanowił ściszyć muzykę, by go nie przebudzić ze snu.

Under your scars I pray
You're like a shooting star in the rain
You're everything that feels like home to me, yeah
Under your scars, I could live inside you time after time
If you'd only let me live inside of mine
Live inside of mine

- Wiesz, że ta piosenka przypomina mi  ciebie? - usłyszał głos Wilbura przy sobie.

- Jezus Maria! Nie strasz mnie - zlęknął się Quackity, a William uśmiechnął się na to. - Co mówiłeś?

Just a partner | Quackbur (CZĘŚĆ I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz