Rozdzial 4 „Maska"

9 3 7
                                    


Następnego dnia obudziłam się i zajęłam się powtórkami. Co prawda były to tylko próbne i dodatkowo miałam je za pare miesięcy, ale wolałam się przygotować. Później pomogłam mamie zrobić ciasto na urodziny Aidena. Tak, jak się spodziewałam, mama zapytała o Michaela. Opowiedziałam jej, że to tylko kolega, a wczoraj po prostu oddawał mi notatki. Aiden musiał mnie sprzedać - kretyn. Pod wieczór wyszłam na rower z Axelem i oczywiście nie mogło skończyć się to dobrze. Skręcając w uliczkę, blondyn stracił panowanie nad kierownicą i upadł. Pomogłam mu wstać i się otrzepać. Ten to serio jest jakąś łamagą. Pożegnałam się z Axelem i wróciłam do domu. Leżąc na łóżku, stwierdziłam że pójdę jeszcze pobiegać. Wrześniowy wieczór był ciepły. Biegłam przez ciche uliczki, gdzie nie było dużo ludzi. Lubię samotność, jest przyjemna. Mogę dać porwać się swoim myślom i pobyć sama ze sobą. Wtedy zaczęłam analizować sobotni wieczór. Poczułam się bezpieczna, gdy dowód trafił spowrotem do moich rąk, ale bałam się jednego - że chłopak zaczął szperać w internecie w celu znalezienia potencjalnej właścicieli. Jeszcze żeby było mało problemów to nie wiem czemu się tak mną zamartwia, cały jest dziwny. Na początku udaje jakbyśmy się nie znali, a później wpisuje się jako „książę". Zachowuje się gorzej niż mała dziewczynka prosząca o grabki - ta chociaż wiedziała, co to kogo czuje. Oczywiście, że nie gdybam czy chłopak coś do mnie czuje, bo to niemożliwe. Nie znamy się praktycznie, a jedyne co nas łączy to piaskownica z 3 klasy. Dodatkowo Aiden strasznie dziwnie zareagował na Moxana. Czy oni się znają? A nawet jeśli to czemu brunet ma do niego takie złe nastawienie? Przechadzałam się uliczkami i postanowiłam na chwilę przystanąć. Wzięłam bidon i wypiłam zawartość. Gdy już miałam odbiegać obejrzałam się. Na mojej twarzy pojawiło się przerażenie, kiedy zdałam sobie sprawę gdzie się znajdowałam. Stałam w uliczce, do której 13 kwietnia 2020 nigdy nie powinnam była wchodzić. Ścisnęłam bidon i opuściłam jak najszybciej ulice. Zrobiło się już dość zimno, więc uznałam że pora wracać, tym bardziej po tym miejscu, które odwiedziłam. Po powrocie poszłam się umyć i weszłam do łóżka. Popisałam chwilę z Axelem i zasnęłam.

W poniedziałek wybudził mnie dźwięk stukania w szybę. Podniosłam się z łóżka i zobaczyłam, że to krople deszczu. Znowu padało, ale to już taki urok Londynu. Padłam spowrotem na łóżko i sięgnęłam po telefon. Dziś zapowiadał się dość ciężki dzień. Na 7:00 miałam trening na siłowni, później szkołę i tańce. Chodziłam na nie od 3 roku życia wraz z Malaya, tam w sumie się poznaliśmy. Każde zawody, były niesamowitym przeżyciem. Ten cały klimat, oa później wspomnienia - coś wspaniałego. Miałam przerwę przez cały sierpień, ale już wracam do formy. Postanowiłam w końcu wstać i ruszyłam do łazienki. Zrobiłam lekki makijaż i upięłam włosy w kucyk. Założyłam legginsy i sportowy top. Narzuciłam na siebie szarą bluzę z kapturem, wzięłam torbę i zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze spali, więc zgarnęłam banana i wodę, po czym wyszłam. Na treningu nie było wprawdzie niczego niezwykłego, trening jak trening. Wzięłam szybki prysznic i się przebrałam. Poprawiłam makijaż oraz włosy, zabrałam torbę i wyjechałam do szkoły. Na myśl, że zaczynam fizyką miałam ochotę oddać z siebie zjedzonego po drodze banana. Podjechałam na parking i ruszyłam w stronę budynku. Gdy weszłam odrazu zauważyłam swoich przyjaciół.

- Boże dziewczyno jak my się o ciebie w piątek martwiliśmy! - wykrzyknęła Nicole zamykając mnie w uścisku.
- Nigdy więcej tak nie rób - powiedziała stanowczo Malaya.
- Już dobrze - uśmiechnęłam się w jej stronę - Pamiętasz gdzie idziemy po lekcjach - posłałam jej znaczący wzrok.
- Oczywiście - odpowiedziała mi tym samym.
- Czy Lexi...- zaczął blondyn, na co się szeroko uśmiechnęłam - Serio? Wracasz? Jezu czekałem na ten moment - wręcz wypiszczał.
- W końcu muszę wrócić - zaśmiałam się.

Potem zaczął się temat o niedzielnej wywrotce Axela i jego nienawiści do pracy w ogrodzie. Chłopak nienawidził szperać w ziemii i brzydziło go wszystko co w niej było. Nicole opowiedziała, o pewnym chłopaku którego poznała w weekend w kawiarnii i odrazu zauważyłam z jaką ekscytacją o nim opowiadała. Podobno wypili razem kawę, bo przypadkowo Nicole wylała kawę na jego koszulę. Skoro chłopak postanowił postawić jej kawę, zamiast się na nią wydrzec to widzę w nim potencjał ideała dla Nic. Lekcje się zaczęły, a ja umierałam słuchając o polach magnetycznych. Serio, kto wymyślił takie coś? Potem miałam angielski, który poszedł całkiem przyjemnie. W końcu nadeszła matematyka i kartkówka, którą Harris zapowiedział na ostatnich zajęciach. Gdy lekcja się skończyła poszliśmy na stołówkę. Usiedliśmy przy naszym okrągłym stole i każdy z nas wyjął coś do jedzenia. Podczas, gdy Axel marudził na temat robaków, zauważyłam że Nicole wpatrywała się w kogoś za blondynem.

Dancing in champagneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz