Mamy weekend. W sobotę rano wyszłam pobiegać. Wzięłam szybki prysznic, umylam włosy i ubrałam się. Wybrałam szare dresy i za dużą bluzę w kolorze baby blue. Dzisiaj miałam dom do dyspozycji dla siebie, bo rodzice pojechali za miasto, a Aiden miał dużo pracy w warsztacie. Postanowiłam, że puszczę sobie muzykę. Moim zadaniem było posprzątanie domu. Zaczęłam od kuchni, polerowałam blaty i w między czasie włączyłam zmywarkę. Później wyniosłam śmieci i przeniosłam się do salonu. Wycierałam kurze, odkurzałam i umyłam podłogi. Kiedy do moich uszu dotarła piosenka
Why'd You Only Call Me When You're High? Arctic Monkeys, uznałam że pora na przerwę. Wzięłam do ręki mop i udawałam, że jestem na wielkiej scenie. Zaczęłam się drzeć w niebo głosy. Kiedy piosenka się skończyła, wróciłam do mopowania podłogi.- Okej, salon gotowy - powiedziałam do siebie.
W końcu ogarnęłam cały dół i zostało tylko pomieszczenie, które wyglądało jakby przed chwilą przeszedł przez nie huragan - mój pokój. Otworzyłam drzwi i westchnęłam. Rozejrzałam się i postanowiłam zacząć od biurka. Czyściłam szuflady, wyciągając wszystko z wnętrza.
- A to co? - powiedziałam do siebie chwytając mały świstek papieru.
Wyprasowałam papier ręką i zobaczyłam rysunek małej dziewczynki. Po lewej była narysowana dziewczynka, ubrana w różową sukienkę z opaską na głowie. Wyglada na szczęśliwa. Po prawej jest narysowany chłopak. Mały brunet ze szmaragdowymi oczami, uśmiechający się z grabkami w rękach. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Przypomniało mi się, jak ta mała dziewczyna miała obsesje na punkcie tego bruneta. Odwróciłam kartkę i zauważyłam mały napis.
„Mój książę z grabkami"
Mój uśmiech się poszerzył i ścisnęłam bardziej kartkę. Jeszcze chwile przyglądałam się świstkowi i odłożyłam go na blat biurka. Po biurku skierowałam się na komodę. Po jakiś dwóch godzinach skończyłam, więc postanowiłam się ogarnąć. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy, a potem nałożyłam makijaż. Na dworze robiło się powoli ściemniać. Zeszłam na dół i zaparzyłam swoją ulubioną, malinową herbatę. Rozsiadłam się na kanapie i zaczęłam przeglądać social media. Gdy zobaczyłam jedno powiadomienie, omal nie wyplułam herbaty. Zsunęłam palcem w dół, żeby żeby upewnić się, że nic mi się przewidziało.
Książę: Bądź gotowa o 18. Muszę ci coś pokazać.
Z opadniętą szczęką odpowiedziałam na wiadomość.
Alexandra: A co jak się nie zgodzę?
Księżę: Będziesz żałować.
Co ten debil kombinuje.
Alexandra: Co jest tak ważne żebym musiała wstawać z kanapy, wieczorem w sobotę?
Książę: Nie daj się prosić Flora.
Przeczytawszy, wyłączyłam telefon. Znowu nazwał mnie Florą. Postanowiłam, że pojadę z tym debilem, chociaż nie wiem czy wrócę cała i zdrowa. Wstałam z kanapy i poszłam na górę. Nałożyłam skarpetki i zbiegałam na dół. Założyłam dżinsowa kurtkę, jordany i pospiesznie zabrałam ze stołu telefon oraz klucze. Zamknęłam dokładnie dom i gdy się obróciłam, brunet już nade mną stał.
- Nie strasz mnie tak - złapałam się emocjonalnie za serce.
- Nie przesadzaj - powiedział bardzo zobojętniały - Chodź - Skinął głową w stronę ulicy.On chyba sobie żartuje. Na ulicy stał jego motor. Mam z nim jechać? No chyba nie, przecież ja ledwo na rowerze utrzymuje równowagę. Zrobiłam pare kroków do przodu i stanęłam przed pojazdem. Chłopak podał mi kask po czym go założyłam.
CZYTASZ
Dancing in champagne
RomansLondyn. Piękne miasto w Wielkiej Brytanii. Alexandra Clone pewnego wrześniowego wieczoru weszła do nieodpowiedniej uliczki miasta, przez co teraz jej życie może runąć jak domek z kart - jeżeli jej sekret się wyda. Dodatkowo do szkoły wraca jej koleg...