Znowu mieliśmy piątek. Od dnia, w którym Michael był u mnie minęły 3 doby. Następnego dnia nawet się do mnie nie odezwał i o dziwo na parkingu nie zaparkował obok mnie. Myślałam, że żałuje tego co się wydarzyło, a może to ja nad tym ubolewałam? Nie powinnam się wtedy przed nim rozklejać, ale zrobiłam to bo uznałam, że mogę mu zaufać. Teraz po jego zachowaniu, rozmyślam czy aby napewno. Dzisiejszego ranka obudziłam się i pojechałam na trening. W szkole zaczęłam matematyką - umierałam.- Panno Clone, proszę odpowiedzieć na moje pytanie - wybudził mnie z myśli Harris.
Popatrzyłam pospiesznie na tablicę i rozwiązałam równanie.
- To będzie - zaczęłam - 2y = 7,2.
- Dobrze - powiedział Harris i zajął się rozpisywaniem następnego równania.
- O czym myślisz? - zapytał szeptem Axel.
- Zgadnij - powiedziałam sarkastycznie.Rano, po wydarzeniach z Moxan'em, uznałam że mu o tym powiem. Lepiej żeby się dowiedział ode mnie, niż od osób trzecich.
- Laska, nie przejmuj się nim - odparł blondyn i zarzucił mi rękę za szyje - Skoro się nie odzywa to najwyraźniej nie masz po co się starać.
Łatwo powiedzieć, a trudnej zrozumieć. Między mną, a Moxan'em coś było, ale nie umiem wytłumaczyć co. Ciągnęło nas do siebie, ale i tak udawaliśmy, że tak wcale nie było.
- Axel, tyle że ja się przed nim otworzyłam - westchnęłam i kontynuowałam - On może to rozpowiedzieć.
- Nawet jeśli to zrobi, to źle się dla niego skończy. Pomysł jakim musiałby być kutasem, żeby śmiać się z kogoś bezsilności do życia - na te słowa w moim oku zakręciła się łza - Wątpię, że ludzie by się nad tobą znęcali z tego powodu. Może i są okrutni, ale nie do tego stopnia - zakończył swój wykład.Posłałam mu sztuczny uśmiech i obróciłam głowę w stronę zeszytu. Czy Michael mógłby to zrobić? Wszedł do mnie tamtej nocy tylko po to, żeby mnie upokorzyć? Rozkleiłam się przed nim, nie rozważając tego scenariusza - bezmyślnie. Jednak cieszę się, że mam u boku Axela. Jest moim największym wsparciem i bez niego dawno by mnie tu już nie było. Pamietam jak po mojej drugiej próbie samobójczej siedział ze mną parę dni bez przerwy i prosił abym cokolwiek zjadła. Miał siłę i cierpliwość do mnie, a ja go wtedy tak okropnie traktowałam. Axel Wood był dla mnie za dobry. Lekcja się skończyła, a ja wciąż przygnębiona wyszłam z sali. Blondyn zaproponował mi pójście do pielęgniarki, bo podobno nie za dobrze wyglądałam. Odrzuciłam jego propozycje i powiedziałam, że zaraz do niego dołączę. Otworzyłam moją szafkę i spod książek wyjęłam czerwone pudełko. Schowałam je do plecaka i ruszyłam w stronę murku. Nie było dużo ludzi, ale nikt nawet lnie tam nie zauważył. Mama wpajała mi, że palenie nie łagodzi problemów, ale ja po prostu potrzebowałam się uspokoić. Myśl o tym. że cała szkoła może się dowiedzieć o moim przeszłych problemach, sprawiała że mój żołądek zawiązywał się w supeł. Wyjęłam z pudełka jednego papierosa i podpaliłam. Dym wypełnił moje płuca, a ja odetchnęłam z ulgą.
- A ty tutaj co robisz? - usłyszałam glos zza siebie.
Zobaczyłam, że głos który słyszałam należał do Ashera, który właśnie odpalał swojego papierosa.
- To co się robi w tym miejscu - przewróciłam oczami, a na twarzy blondyna wymalował się chytry uśmieszek.
- Gdzie podziewaliście się Nicole w poniedziałek? - postanowiłam zacząć temat.
- No wiesz - zaciągnął się dymem - Tu i tam.Ciekawie, ale chyba nie chciałam znać szczegółów. Cieszyłam się, że chociaż Nicole się układało.
- Dobra nie musisz kończyć - zaśmiałam się.
CZYTASZ
Dancing in champagne
RomanceLondyn. Piękne miasto w Wielkiej Brytanii. Alexandra Clone pewnego wrześniowego wieczoru weszła do nieodpowiedniej uliczki miasta, przez co teraz jej życie może runąć jak domek z kart - jeżeli jej sekret się wyda. Dodatkowo do szkoły wraca jej koleg...