~1~

1.1K 50 49
                                    

Tego dnia była ładna pogoda i świeciło słońce. Płatki kwiatów spadały powoli, jakby z gracją na ziemię tworząc piękną, wiosenną aurę w Yokohamie.
Ten dzień zapowiadał się pięknie,ale nie dla wszystkich, gdyż młody nakahara spóźniony już o jedną lekcję biegł szybko do szkoły. Miał piękne rude, lolokowane na końcach włosy spięte w kucyk. Sięgały mu do piersi. Miał piękne oczy w kolorze oceanu i drobne piegi w okolicach policzków. Był niskiego wzrostu, a świadczyło o tym także to iż większość jego klasy go przerosła. Tylko niektóre dziewczyny były jego wzrostu,albo niższe. Miał na sobie skurzaną czarną kurtkę, białą bluzkę i czarne jeansy z dziurami na kolanach. Gdy Udało mu się zdążyć na koniec drugiej lekcji. Gdy dotarł do właściwej klasy szybkim ruchem otworzył drzwi do sali.
-No jak zwykle spóźniony chuuya, to już trzeci raz w tym tygodniu-powiedziała, jak zwykle wkurzoną nauczycielka od matematyki-ostatni raz ci daruje, a teraz siadaj już do ławki-dopowiedziała nauczycielka wstając z krzesła i podchodząc do tablicy.

(Jak coś dazai i chuuya są najlepszymi przyjaciółmi od pierwszej klasy)

-znowu zaspałeś, mam rację?-odrzekł brunet spoglądając na zmęczoną twarz rudzielca i jego wory pod oczami. Dobrze wiedział, że chuuya lubił siedzieć do późna i grać na konsoli, lecz niestety takie były tęgi konsekwencje.
-ta...próbowałem iść spać wcześniej ale przysnąłem przez ci zapomniałem nastawić budzika, więc tak jakoś wyszło..-zaczął się tłumaczyć niebieskooki siadając w ławce obok bruneta.

W czasie lekcji gdy brunet przepisywał wzory matematyczne w zeszycie, chuuya spoglądał na niego ukradkiem, także od czasu do czasu przepisując, by nie wyszło że nic na lekcji nie robi. Zamyślił się patrząc w czekoladowe oczy dazai'a. Wydawały mu się piękne, lecz nie widział w nich żadnych emocji. Niepokoiła go bladość skóry chłopaka, a  przede wszystkim to, że całe ręce bruneta jak i szyją były pokryte bandarzami. Zawsze zastanawiało go co się pod nimi kryję. Po chwili przeniósł wzrok na jego włosy wyglądały na bardzo miękkie i puszyste, tak samo jak oczy były koloru brązowego lecz wyglądały bardziej jak gorzka kawa. Były ciemne i sięgały mu do uszu.
Brązowooki był wysoki i przystojny.  Mówiąc w prost podobał mu się, lecz bał się mu wyznać swoje uczucia, bo bał się odrzucenia, a tym bardziej straty przyjaciela i ich relacji. Wolał narazie się z tym ukrywać i nie powiedział nawet swoim rodzicom.

Na przerwie jak zawsze rudowłosy i brunet siedzieli w odludnionej części korytarza przy starych, od dawna już nie używanych schodach. Było to ich ulubione miejsce na spędzanie przerw. Rudowłosy siedział oparty o ścianę. Brunet leżał mu na kolanach.
-Ej Dazai oni wyglądają jak my-zaśmiał się cicho nakahara oglądając wraz z brązowookim tik toki.
-Oczywiście ten niski to jesteś ty krasnalku-zahihotał Brunet na co dostał lekko uderzony w głowę- Ej no weź chuu tylko żartowałem, a po za tym wiesz, że nie lubię bólu.
-To trzeba było mnie tak nie nazywać!-prychnął niebieskooki spoglądając na Dazai'a.
Przez resztę przerwy oglądali coś na telefonie rozmawiali, a także oczywiście się przekomażali od czasu do czasu. Gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający, iż zaczęła się kolejna lekcja Brunet przeciągle, jakby od niechcenia powoli wstawał z kolan chuuy'i. Musiał przyznać, że bardzo wygodnie mu się leżało na kolanach chuuy'i w jego objęciach. Najchętniej zostały tak jak najdłużej, lecz w szkole to było niemal niemożliwe.

Reszta lekcji minęła spokojnie. Chuuya czekał przed szkołą na bruneta patrząc na panoramę Yokohamy. Drzewa kwiatu wiśni okrążające szkołę powoli traciły płatki, a krzewy miały dużo dorodnych roślin i owoców. Uwielbiał to miejsce nigdy nie chciałby się z tąd przeprowadzać. Rozmyślałem nad szkołą, dalszym życiem i takimi rzeczami, gdy nagle ktoś mu połorzył rękę na lewym ramieniu.
-Już jestem ślimolu~-odparł ze swoim uśmiechem brązowooki.
-Dazai! Nie stasz mnie tak, a po za tym mówiłem Ci, że masz mnie taj nie nazywać!-odpowiedział już lekko wkurzony rudowłosy odwracając się już całkowicie w stronę rozmówcy.
-chciałbyś przyjść do mnie dzisiaj?-zaproponował niebieskooki. Bo prawdą było to, iż mimo tyłu lat przyjaźni nigdy nie byli u siebie w domach.
-Dzięki za propozycję, ale nie mogę dzisiaj..przepraszam-odpowiedział brunet zdając sobie sprawę, że przez swoich rodziców poza szkołą nie może wychodzić z domu, a jak się spóźni chodźby o pięć minut, dostaję opieprz od rodzicieli i pożądne lanie. Nie chciałby wiedzieć co by się mogło stać gdyby wymknął się z domu na kilka godzin...mógłby tego nie przeżyć. Wolał, więc nie ryzykować i z nikim się nie widywać poza szkołą.
-Nie no spoko może następnym razem. Co powiesz na jutro byśmy poszli do parku?-odparł rudzielec z nadzieją, że jeszcze uda mu się spotkać z wyższym  kiedykolwiek po szkole. Bo tu nie mieli za wiele czasu by że sobą gadać i takie tam.
-Postaram się przekonać rodziców, bo akurat jutro muszę jechać do cioci-skłamał, bo oczywiście nie miał jechać do żadnej ciotki. Skłamał by mieć pretekst, żeby nie musiał się pytać rodziców. Wiedział jaka będzie ich odpowiedź, a nie chciał dostać większego opierdolu niż zazwyczaj. Bo mógłby już tęgi nie ukryć pod bandarzami i korektorem.

Jeszcze chwilę tak gadali gdy brunet pezypomniał sobie, że musi już iść do domu bo będzie z nim źle.
-Która godzina chuu?-zapytał że spokojem w głosie mimo, iż tak naprawdę był cały zestresowany.
-Wiesz ja już muszę się zbierać-odparł młodszy gotowy do szybkiego powrotu do domu. Gdy już odchodził, zatrzymała go drobnai mała ręką.
-Jak chcesz to mogę cię odprowadzić do domu.-powiedział nakahara z lekkim rumieńcem na ustach.
-Wiesz naprawdę nie musisz się fatygować.
-Ale serio chcę. Mi to nie zrobi wielkiej różnicy, s przynajmniej trochę czasu spędzimy razem poza szkołą- odparł zdeterminowanym tonem głosu niebieskooki.
-Jak tak bardzo nalegasz księżniczko to nie pozostaje mi niec innego, niż się zgodzić.-odpowiedział ironicznie brunet.
-Więc prowadź księciu-zahihotał Chuuya idąc z Dazai'em ku jego miejsca zamieszkania.
-To tutaj-niemal wyszeptał młodszy cały w stresie.
-Oh to w takim razie cię zostawiam. Dozobaczenia w szkole makrelo!-odparł starszy na odchodne.
-Do zobaczenia ślimolu!-krzyknąłem mu, by ten jeszcze to usłyszał,a następnie skierował się w stronę wejścia.

I jest oto pierwszy rozdział nowego ff stworzonego przeze mnie!
Dajcie znać w komentarzu czy wam się podoba taka opowieść.

Do następnego rozdziału <33

~1023 słowa~

Prawdziwa twarz[SOUKOKU SCHOOL AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz