~8~

465 27 84
                                    

Uwaga! Ten rozdział zawiera niestosowne zachowania i złe słownictwo. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Miłego czytania~

      ~Tymczasem w domu Dazai'a~

-Jak ojciec wróci to dostaniesz pożądne lanie. A teraz zamykam cię w pokoju, aż nie przyjdzie.

Osamu ciągle płakał i cały drżał na myśl o tym co go może spotkać. Co prawda przez to, iż był zamknięty we własnym pokoju, nie będzie nic jadł przez najpewniej paręnaście następnych godzin, ale już nie raz tak miał, więc to nie było największym zmartwieniem bruneta.

-ojciec wróci późną nocą więc mam jeszcze na to czas-odparł w myślach i podszedł do swojego biórka, wyciągnął mały woreczek.-już dawno nie brałem dragów...muszę to zrobić-pomyślał smakując owy narkotyk. Niedość, że się ciął, "rodzice" się nad nim znęcają psyhicznie i fizycznie to jeszcze jest uzależniony od narkotyków.
(Idealny chłopak dla mnie '^')

Gdy Osamu był już lekko odcięty od rzeczywistości i leżał właśnie na łóżku, usłyszał zbliżające się ciężkie kroki zapewne jego ojca. Brunet nawet nie zdążył zareagować, a drzwi otworzyły się z hukiem, a do pokoju wszedł jego ojciec. Dazai w jednej chwili dostał ataku paniki i nie umiał się uspokoić.

-Myślałeś gówniarzu, że się nie dowiem o tym, że przytulałeś się z jakimś chłopakiem i że się tak okropnie zachowałeś względem matki?!

-n-nie t-to n-ni-nie ta-ak...-odparł Ledwo słyszalnie Dazai czując narastający go strach.

-Oj nie tak nie będzie...pożałujesz tego ty jebana pomyłko! Będziesz jeszcze błagał o przebaczenie, bo karę poczujesz na własnej skórze ty kurwo!-krzyknął ojciec gwałtownie podchodząc do niego i zaciskając mocno ręcę na jego dłoniach, na których znajdowały się jeszcze nie wygojone blizny. Na to brunet syknął z bólu a łzy nieopanowanie lały się z jego oczu.

Ojciec puścił jego dłonie, a Dazai odetchnął z ulgą mając nadzieję że to już koniec. Jednak był w wielkimi błędzie. Jego rodziciel podszedł do biórka i z szafki wyciągnął żyletkę. Podszedł do przerażonego Osamu i zaczął jeździć żyletką po jego rękach i nogach robiąc bardzo głębokie rany z których sączyły się strumienie krwi. Dazai zaczął krzyczeć z bólu. Mimo że sam się ciął to nigdy tak boleśnie i głęboko. Brunet czół jak zaczyna mu się robić słabo z ilości utraconej krwi.

-Zdychaj sukisynu pierdolony!-chwycił Dazai'a mocno za szyję i zaczął go podduszać. Nagle brunetowi zrobiło się ciemno przed oczami I zemdlał z wycięczenia, utraty krwi i z braku tlenu. Ojciec Osamu poprostu wyszedł i zostawił go powoli umierającego, gdyż nie oddychał. Na szczęście jakiś przechodzień przechodząc obok domu państwa Dazai usłyszał krzyki i wołanie o pomoc więc szybko zadzwonił na 112. Po chwili przyjechała Policka u karetka.

-proszę otworzyć. Mamy nakaz przeszukania tego domu.-odparł jedenz policjantów pukając do drzwi i dzwoniąc dzwonkiem. Gdy przez dłuższą chcwilię nikt nadal nie otworzył, policjanci wyważyli drzwi i zaczęli przeszukiwać pomieszczenia. Gdzy już przeszukali wszystkie pokoje na dole pobiegli na górę i weszli przez uchylone drzwi do pokoju Osamu. Zauważyli go nieprzytomnego w kałóży krwi i z licznymi ranami. Szybko zawołali ratowników by udzielili mu pierwszej pomocy. Po chwili zjawili się tam również ratownicy.

-holera on nie oddycha. Trzeba szybko zrobić mu sztuczne oddychanie i uściśnięcia klatki piersiowej. 1,2,3,15,18...wrócł oddech! Musimy szybko zabrać go do szpitala.

Policjanci nadal przeszukiwali dom by odnaleźć sprawców. Jednak jeszcze nie wiedzieli, że jego rodzice wiedzieli że policjanci przyjadą i uciekli daleko stąd.

                     ~w szkole~

-uhh gdzie jest ta holerna makrela. Martwię się o niego-odparł Chuuya w myślach zaniepokojony tym że od wczoraj go nie ma w szkole i nie odpisuje na żadne wiadomości, ani nie odbiera. Postanowił udać się do niego po lekcjach. Nastała przerwa a rudzielec stał przy automacie do picia, gdyż chciało mu się pić. Nagle podeszła do niego Ozaki-jego o rok starsza siostra.

-Chuu wiesz o tym że wczoraj jakiś uczeń z naszej  szkoły trafił do szpitala? Podobno to przez jego rodziców. Wiesz kto to?

-huh? Nie, nie wiem. Ale nie rozumiem jak można robić taką krzywdę własnemu dziecku.

-eh no cóż nic na to nie poradzimy. To do zobaczenia w domu chyuuya!-odparła różowowłosa po czym poszła w swoją stronę.

-mówiłem Ci byś nie nazywała mnie Chyuuya! Ugh..

W końcu nastała ostatnia lekcja-język japoński.

-proszę dzieci usiądźcie w ławkach bo mam ważny telefon.-odparła nauczycielka odbierając telefon od wicedyrektorki.-dobrze...mhm...tak, tak przekażę klasie. Dobrze to dowidzenia-rozłączyła się i odstawiła telefon na biórko nauczycielskie.

-Dobrze moi drodzy mam dla was trochę przykrą wiadomość.-w klasie panował charmider i wszyscy gadali-proszę o ciszę! Muszę wam coś ważnego powiedzieć, więc lepiej żebyście słuchali. Ekhem.. otóż zadzwoniła do mnie pani wicedyrektor i powiadomiła, że Dazaia nie ma z nami w szkole bo aktualnie leży w szpitalu.

Dazai jest w szpitalu?!-odparł w myślach Chuuya zdołowany tą informacją.-a więc to ty byłeś tym chłopakiem o którym mówiła Ozaki...

No i koniec kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że czekaliście na niego. Długo nie wrzucałam rozdziału przez brak weny, ale w końcu udało mi się napisać ten rozdział. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.

Miłego dnia/nocki <33

Zapalcie [*] dla biednego Dazaika.

~837 słów~

Prawdziwa twarz[SOUKOKU SCHOOL AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz