XLI - FIRE WITH FIRE

504 35 9
                                    

--

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

--

— Szsz. Szszsz. — Audrey szepnęła
miękko, kołysząc płaczącą Mirę w swoich ramionach. Na zewnątrz uderzyła kolejna błyskawica, powodując, że zaczęła płakać
jeszcze bardziej. — Och, już dobrze. Już dobrze. — Uspokoiła ją, pocierając jej plecy, gdy mała dziewczynka ukryła twarz w piersi matki. — To nie może cię skrzywdzić, córeczko. Jesteś
bezpieczna.

Mira nadal płakała w materiał jej koszuli, pomimo najlepszych prób Audrey, by ją uspokoić. Burza
zaczęła szaleć w całym mieście, a
grzmoty i błyskawice natychmiast obudziły Mirę ze snu. Całując ją w czoło, Audrey zawinęła ją w koc i wyniosła z pokoju dziecinnego, wiedząc, że będzie tylko gorzej płakać, jeśli spróbuje ją ułożyć z powrotem.

Elijah odwrócił wzrok od okna, kiedy weszły do gabinetu, przysuwając się bliżej i ostrożnie podnosząc Mirę w swoje ramiona. — Co się stało, kochanie? — Zapytał delikatnie, kołysząc ją w swoich ramionach.

— Burza ją przestraszyła. — Audrey
westchnęła, pocierając dłonie o
twarz. — Nie mogę sprawić, żeby znowu się uspokoiła

— Jest w porządku. — Elijah pocałował Mirę w czoło, a mała dziewczynka spojrzała na niego, jej brązowe oczy wypełniły się łzami a jej warga lekko zadrżała. — Burza nie może cię skrzywdzić, maleńka. Nigdy nie pozwolę, by cokolwiek cię skrzywdziło. — Powoli ale pewnie, Mira zaczęła się uspokajać. Położyła głowę na jego ramieniu, a jej mała rączka zacisnęła się na jego palcu. Mały uśmiech pojawił się na ustach Elijaha, gdy kołysał ją z pewnością, powodując że po chwili zamknęła oczy i zaczęła układać się w jego ramionach. — Daję ci moje słowo.

Gilbert spojrzała łagodnie na ojca i córkę, nie mogąc powstrzymać sposobu, w jaki jej własny uśmiech się poszerzył. — Cóż... — Powiedziała cicho, dąsając się przy tym. — Myślę, że to odpowiada na pytanie, kto jest ulubionym rodzicem.

Elijah uśmiechnął się i zachichotał
lekko, delikatnie przyciągając ją bliżej i złączając ich usta w pocałunku. — Cóż, ona jest córką swojej matki. — Zadumał się, patrząc na nią łagodnie. — Ma wyśmienity gust.

— Zrobione. — Rebekah oznajmiła
wesoło, kiedy weszła, powodując, że
para odwróciła wzrok do niej i zobaczyli Marcela wchodzącego za nią. — Jestem odłączona od tych
dzieci, sabat jest prawie wdzięczny i pokonaliśmy nawet deszcz!

Elijah skinął głową, unosząc brew. — Ufam, że Davina odegra swoją rolę?

Marcel skinął głową, choć nie próbował ukryć grymasu. — Tak,
wbrew mojemu rozsądkowi.

— Przestań być taki nadopiekuńczy. — Rebekah powiedziała mu. — Jeśli Davina zostanie Regentką wszystkich dziewięciu sabatów, otrzyma moc wskrzeszenia Kola i polityczny wpływ na zjednoczenie czarownic w naszej sprawie.

𝐀𝐛𝐬𝐨𝐥𝐮𝐭𝐢𝐨𝐧 [𝘦𝘭𝘪𝘫𝘢𝘩 𝘮𝘪𝘬𝘢𝘦𝘭𝘴𝘰𝘯] [𝟮] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz