LXXV - QUEEN DEATH

118 15 9
                                    

--

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

--

Audrey cicho wypuściła powietrze, turlając się po łóżku, i wyciągnęła rękę, która trafiła na pusty materac obok niej. Zmęczona twarz wykrzywiła się, gdy otworzyła oczy i zobaczyła, że strona łóżka, na której leżał Elijah, była pusta i pościelona. Jej zmarszczka pogłębiła się, gdy usiadła i rozejrzała się po pokoju. Zauważyła, że drzwi łazienki były nadal otwarte, a pokój pusty, dokładnie tak, jak zostawiła go poprzedniej nocy.

— Mamusiu! — Mira wpadła do pokoju z szerokim uśmiechem i wskoczyła na łóżko.

To wystarczyło, by Audrey wyrwała się z zamyślenia i uśmiechnęła się. — Dzień dobry. — Uśmiechnęła się, chichocząc, gdy zobaczyła cukier puder wokół jej ust. — Daj mi zgadnąć... wujek Nik był dziś odpowiedzialny za śniadanie.

— Ja i Hope spróbowałyśmy pączków. — Mira skinęła głową z zadowoleniem. — Były naprawdę pyszne. Powinnaś przyjść i dołączyć do nas, mamusiu. On ma ich tak wiele!

Audrey zaśmiała się i odgarnęła niesforne pasma włosów z twarzy Miry. — Zaraz zejdę, muszę się tylko przygotować. — Powiedziała jej, unosząc brwi. — Czy widziałaś dziś rano swojego tatę?

Mira skrzywiła się i pokręciła głową. — Na dole są tylko wujek Nik i ciocia Hayley. Nie widziałam taty przez cały poranek.

Niespokojne uczucie pojawiło się u Audrey, gdy to zrozumiała, a jej uśmiech zniknął. Znała Elijaha, wiedziała, że nie zniknąłby po prostu, nie mówiąc jej ani słowa, ani nawet Mirze. Nie zwracając uwagi na zmartwienia matki, Mira zeskoczyła z łóżka i wybiegła z pokoju, aby znaleźć kuzynkę, a Audrey natychmiast wstała i zaczęła się ubierać. Schodząc na dół, sprawdziła każdy pokój, mając nadzieję, że gdzieś go znajdzie i będzie mogła zapomnieć o swoich zmartwieniach.

Wiedziała, że jeśli go tu nie będzie, to będzie to miało jedno znaczenie, i starała się powstrzymać od rozważania tej opcji.

— Już mu wygłosiłam wykład. — Hayley spojrzała na nią, gdy Audrey weszła na dziedziniec, gdzie dziewczynki siedziały z Klausem przy stole pełnym wypieków.

— Nie, wszystko w porządku. — Machnęła ręką i spojrzała to na nią, to na Klausa. — Możemy porozmawiać? — Klaus i Hayley spojrzeli po sobie i na nią ze zdziwieniem, po czym skinęli głowami i odeszli, żeby dziewczynki ich nie usłyszały. — Czy któreś z was widziało Elijaha? — Od razu przeszła do rzeczy. — Mira powiedziała, że nie widziała go przez cały poranek.

Klaus zmarszczył brwi. — Myśleliśmy, że jest z tobą.

Potrząsnęła głową, gdy jej zmartwienie zaczęło przeradzać się w panikę, pozwalając myślom powędrować do myśli, które próbowała ignorować. — Nie widziałam go odkąd wczoraj wieczorem wyszedł do Marcela.

* * * * * * * * * *

— To był Klaus. — Hayley podeszła do Audrey, która stała z Freyą na dziedzińcu, chowając telefon do kieszeni. — Nie ma go u Marcela.

𝐀𝐛𝐬𝐨𝐥𝐮𝐭𝐢𝐨𝐧 [𝘦𝘭𝘪𝘫𝘢𝘩 𝘮𝘪𝘬𝘢𝘦𝘭𝘴𝘰𝘯] [𝟮] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz