Wbiegłam do domu zła jak osa. Jeden śmiertelnik podnosił mi ciśnienie jak mało kto. Kot aż wstał z kanapy przestraszony nie wiedząc co się dzieje. Zdjęłam buty i ruszyłam do sypialni. Rzuciłam swoją torebkę na łóżko i chwyciłam za sporych rozmiarów głośnik bezprzewodowy. Połączyłam go z telefonem i zastanawiałam się co by tu puścić. Skrolowałam swoją playliste w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego żeby pokazać temu idiocie dobrą muzykę. Uśmiechnęłam się, gdy znalazłam idealny kawałek. Włączyłam go i podgłośniłam na cały regulator. Od razu przypomniały mi się piękne chwile przy tej piosence z Londynu kiedy z Ross i Vanessą- dwiema czarownicami - tańczyłyśmy nago wokół ogniska popijając wino z butelek i śmiejąc się do rozpuku. Uśmiechnęłam się sama do siebie na to wspomnienie podchodząc bliżej okna. Otworzyłam je szerzej żeby upewnić się że brunet usłyszy kawałek który dla niego puściłam.
Zerknęłam do okna naprzeciwko ale w pokoju chłopaka nikogo nie zobaczyłam. Zmarszczyłam nieco brwi ze dziwienia, jeżeli puszczał muzykę to musiał być w domu. Postawiłam więc głośnik na parapecie a sama zaczęłam ogarniać poranny bałagan który zrobiłam na łóżku i wokół niego. Co chwile zerkałam przez okno szukając wzrokiem chłopaka jednak minęło pięć minut, później dziesięć, później dwadzieścia a po nim nadal nie było śladu. Gdy skończyłam sprzątać poszłam do kuchni zjeść normalny posiłek i przy okazji nakarmić kota który skulił się pod kanapą bojąc się pewnie głośnej muzyki.
-Przykro mi malutki. Musimy to jakoś wytrzymać dopóki nie wychowam naszego sąsiada. - powiedziałam do kota pochylając się pod kanapę.
Próbowałam go stamtąd wyciągnąć ale ciągle się oddalał a ja nie miałam aż takich długich rąk. Gdy już prawie go chwyciłam usłyszałam głośne walenie w drzwi. Musiało być naprawdę głośne skoro słyszałam je mimo dudniącej muzyki. Podniosłam szybko głowę po czym mocno przywaliłam nią w stolik do kawy a kot gdy usłyszał walenie pędem uciekł z pokoju. Ruszyłam w kierunku drzwi pocierając obolałą głowę. Nie patrząc w wizjer otworzyłam szybko drzwi a moim oczom ukazał się mój sąsiad. Nie wyglądał na złego, wręcz przeciwnie był naprawdę wyluzowany co jednak mnie nie speszyło, więc uśmiechnęłam się do niego sztucznie jakby w ogóle głośna muzyka nie grała na górze przez co nie słyszałam nawet swoich myśli.
-Coś nie tak? - zapytałam robiąc minkę niewiniątka. Chciałam go trochę poddenerwować tak jak on przez ostatnie dni robił to mi.
-Serio? I to ja jestem dziecinny? - oparł się o framugę moich drzwi a z jego twarzy nie zniknął ten jego zidiociały uśmieszek.
-A co się stało? Za głośna muzyka? Przepraszam bardzo że zakłócam ci spokój we własnym domu! - powiedziałam sarkastycznie a ostatnie zdanie dodałam krzycząc by na pewno mnie usłyszał i dobrze zrozumiał moje intencje.
-Babcia właśnie wróciła do domu i chciała iść spać. - odparł nie wzruszony moim atakiem na niego a mi zrobiło się głupio. Dopiero co sam słuchał głośno muzyki. - Jeżeli chcesz się tak bawić, w porządku ale nie w tej chwili. - po tych słowach chłopak odwrócił się i poszedł w stronę swojego domu.
Stałam jeszcze chwile wlepiając oczy w niebo ale w końcu się ocknęłam i pobiegłam do sypialni wyłączając kolejną piosenkę która się włączyła. Nawet nie wiedziałam że mieszkał z babcią. Nadal nic o nim nie wiedziałam i strasznie mnie to irytowało. Był tajemniczy i zadufany w sobie, raczej się nie polubimy ale musze z niego w końcu coś wyciągnąć. Kim był i jaki miał związek ze mną zwykły śmiertelnik?
***
Otworzyłam oczy słysząc dzwoniący telefon. Jeszcze z zamkniętymi oczami, ledwo przytomna chwyciłam urządzenie i przejechałam palcem po ekranie mając nadzieje ze wyłączam budzik.
CZYTASZ
Oczy W Ciemności
Novela JuvenilNie znająca swojego przeznaczenia, z zadziwiającymi mocami i niespotykanym wyglądem przez swoję długowieczne życie Hannah tułała się po świecie próbując tylko przeżyć. W końcu wraca do mieściny którą jako pierwszą pamięta z początków swojego istnien...