Ostatnie promienie letniego słońca przyjemnie ogrzewały jej twarz. Delikatny wietrzyk niesfornie mierzwił burze, rudych loków na jej głowie. Pięknie zielona trawa (koloru jej oczu) łaskotała ją w dłonie. Poppy korzystała z ostatnich ciepłych dni września, leżąc przy jeziorze, czytając po raz kolejny podręcznik z Obrony przed Czarną Magią. Miała jeszcze chwilę przed zachodem słońca, a po zmroku zakazanym było przebywanie na szkolnych błoniach. Wokół nie było już nikogo. W tym sezonie Poppy jeszcze nie widziała uczniów. którzy spędzaliby przerwy na świeżym powietrzu. Prawdopodobnie byli niepewni tego co aktualnie dzieje się poza murami szkoły, przerażeni informacjami odnośnie Sami – Wiecie – Kogo, woleli nie opuszczać murów zamku. Nawet obecność aurorów nie pomagała. Poppy natomiast czuła się dobrze i bezpiecznie na świeżym powietrzu. Koił ją szum wody, cisza przerywana odgłosami natury.
- Nie wierzę – z rozmyśleń wybudził ją męski głos, który był zdecydowanie za blisko niej – czy ty mnie prześladujesz? – Poppy otworzyła oczy. Przed nią stał wysoki, szczupły, choć widocznie umięśniony, czarnowłosy chłopak. Jego zimne, czarne oczy wpatrywały się w nią z pogardą – naprawdę, musisz tutaj być? – syknął, z obrzydzeniem.
- byłam tu pierwsza – pisnęła Poppy wpatrując się w otchłań, czarnych oczu. Chciała oderwać wzrok, ale nie mogła. Przejmująca pustka, którą w nich widziała, była przerażająca. – nie zamierzam ci przeszkadzać – dodała. Chłopiec włożył ręce do kieszeni i usiadał przy drzewie, bardzo blisko niej. Przymknął oczy.
- Nie gap się – warknął – miałaś nie przeszkadzać.
Nie wiedzieć czemu Poppy zachichotała. Uniosła się nieco na łokciach, żeby przyjrzeć się chłopakowi. Był przystojny, to stwierdziła od razu. Teraz widziała go dokładniej. Potrzebował zdecydowanie nieco więcej słońca, bo jego skóra przypominała niemal szkolny, biały marmur. Wargi wydatne, mocno czerwone. Ładne, kształtne.
- Co muszę zrobić, żebyś sobie stąd poszła? – zapytał. Jego ton głosu nieco złagodniał. Na twarzy nawet pojawił się lekko zakrzywiony, ironiczny uśmiech. Poppy również się uśmiechnęła.
- Jest jedna taka rzecz – zaczęła niepewnie rudowłosa, unosząc się jeszcze wyżej. – Hagrid zadał pracę, której nie jestem w stanie zrobić bez ciebie – zaczęła Puchonka, przyglądając się Teodorowi.
- Beze mnie? – uniósł brew i w końcu na nią spojrzał. Nie z obrzydzeniem jak wcześniej, ale to na pewno nie było ciepłe spojrzenie. Od niego w całości bił chłód. Poppy poczuła jak po karku przebiegły ją dreszcze. Chyba jednak trochę się go bała. Wcześniejsza pustka na błoniach była przyjemna, ale teraz... czy ktoś usłyszałby jakby krzyczała?
- Potrzebuje opisać testrala oczami osoby, która go widzi – wyjaśniła rudowłosa, poprawiając niesforny lok, wpadający jej do oczu.
- Jeżeli narysuje ci testrala, wstaniesz i więcej nie będziesz się za mną kręcić? – zapytał Teodor Nott. Wykrzywił nawet usta, na kształt uśmiechu. Jednak Poppy ponownie nie poczuła ani odrobiny ciepła, wręcz przeciwnie, ponownie przebiegły ją dreszcze. Każda komórka ciała mówiła jej że powinna uciekać, że to przyszły śmierciożerca. Jednak nie odrywała od niego oczu, niepewnie przytakując. On jakby nie czuł tej dziwnej, napiętej atmosfery. Poprosił o podanie pergaminu i kawałkiem węgielka, które wyciągnął z kieszeni spodni rozpoczął rysunek. Nic nie mówił, ani razu nie spojrzał na towarzyszkę. Widać było jednak, że nieco się rozluźnił. Ruchy miał płynne. Palce zwinnie przesuwały się po pergaminie tworząc zgniłego konia ze skrzydłami. Poppy nieświadomie, kawałek po kawałku przesuwała się bliżej chłopaka, aż usłyszała jego rytmiczny oddech. Kosmyk czarnych jak smoła włosów delikatnie powiewał pod wpływem jego ruchów. Pierwszy raz w głowie Poppy pojawiła się myśl, że jest piękny. Gdy doszło to do niej, chłopiec skończył rysunek i oboje odskoczyli od siebie. Rudowłosa od razu przybrała odcień dojrzałej truskawki, natomiast Nott uniósł ze zdziwieniem brew.
CZYTASZ
puchonowelove | Teodor Nott
FanfictionWpatrywała się w jego czarne, bezdenne oczy, czując jak przenika ją całą, jej myśli, pragnienia... a ona chciała tylko jednego, jego.