☆5☆

1.2K 34 27
                                    

Amybeth

Mijały dni, mijały tygodnie. Moja relacja z Tomem coraz bardziej się rozwijała. Billowi było coraz lepiej. Patrzył na świat inaczej.

***

Gdy tylko otworzylam oczy ujrzałam coś, co mnie bardzo rozczuliło. To był Tom, który przytulał mnie, trzymając ciepłe, duże dłonie na brzuchu. Czułam jego spokojny, ciepły oddech na swojej szyi. Postanowiłam znów odpłynąć do krainy Morfeusza.

- Dzień dobry księżniczko. - uśmiechnął się stojąc przed łóżkiem z ręcznikiem w dłoniach. Miał na sobie tylko luźne spodenki.
- Nie za zimno ci, Romeo?- zaśmiałam się. - Jest środek zimy!
Przewrócił tylko oczami.

- Dzisiaj wracamy do mnie. Bill powiedział, że dzięki nam jest już lepiej. - powiedział narzucając na siebie luźny T-shirt.
- Dzisiaj tak się składa, że jadę do przyjaciółki.
- Zaproś ja do nas. Mam nadzieję że nie jest psychofanką? - pokazał dwoma palcami na język pokazując, jakby zaraz miał zwymiotować.
- Nawet nie wie kim jesteście.
- I TAK MA BYC! - krzyknął radosny - Oczywiście do czasu.

Wystukałam tylko wiadomość i wzięłam się za pakowanie swojej walizki. Tom zamknął swoją o wiele szybciej i pomógł mi wkladać kosmetyki.
- Dużo tego masz. - stwierdził po chwili.
- Wiem, Tom.
- Niepotrzebne ci to, jesteś piękna bez tony makijażu. - powiedział łapiąc mnie za talię. Siedzieliśmy na łóżku za stosami ubrań, głownie moich.- Jesteś bardzo piękna. - powiedział podkreślając słowo „bardzo". Odgarnął moje ciemnobrązowe włosy na lewe ramię i przyssał się do mojej szyi. Jego ciepłe wargi lekko muskały moją skórę, a zimny kolczyk powodował przyjemny dreszczyk. Po chwili odsunął się ode mnie i szybko pocałował w policzek.
- Nie mieliśmy czasami się pakować? - zaśmiałam się, a ten uderzył mnie poduszką. - Żartuje! Miło było.

***
Tom

Gdy skończyliśmy pakować resztę ubrań i innych rzeczy zeszliśmy do kuchni. Zjedliśmy z Billem gofry z bitą śmietaną i wyjechaliśmy zapewniając go, że zawsze może nas odwiedzić.

Byliśmy już niedaleko mojego domu. Zacisnąłem ręce na kierownicy nerwowo.
Zrobić to, czy nie zrobić?
Zrobić.
Niepewnie i powoli zdjąłem prawą dłoń z kierownicy i złapałem Amy za jej zimną dłoń. Ona na szczęście odwzajemniła uścisk, więc splotłem nasze palce i popatrzyłem się na nią. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy.

***

Kiedy dojechaliśmy do domu, Amybeth wzięła torby a ja walizki i znaleźliśmy się u mnie w domu.
- Tak właściwie to -zaczela siadając na kanapie. Słuchałem jej uważnie - Dlaczego pozwalasz mi u siebie mieszkać?
Bo żywię cię uczuciem. - chciałem powiedzieć ale ugryzłem się w język. - Bo jesteś wyjątkowa.
Uśmiechnęła się.
Cholera, uśmiech tej kobiety był taki piękny…
- To ja lecę się zbierać. Ginny będzie za godzinę! - mówiąc to leciała już na górę.

Kocham ją. Wiem, że to ta jedyna. Tylko czy ona o tym wie?...

Amybeth

Po prysznicu umalowałam się lekko i ubrałam czarne szerokie spodnie i biały top. Na dodatek dałam granatową bluzę i szare kolczyki.

Gdy zachodziłam na dół usłyszałam jakieś głosy. Zbiegłam po schodach i szkoczylam na plecy Tomowi. A ten przewrócił mnie tak, że byłam przed nim i trzymał mnie w powietrzu za pośladki. Owinęłam go nogami, a on niespodziewanie mnie pocałował.

- Nie przeszkadzamy, golabeczki? - odchrząknął Bill, a Georg i Gustav śmieli się siedząc na kanapie.
Odskoczyliśmy od siebie i podeszlam do chłopaków.
- Tom mówił coś, że chcesz nas zapoznać z przyjaciółką. — odezwał się Gustav.
- Tak… Myślę, że będzie dobrze.

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- GINNY!!! - podbiegłam do drzwi w przedpokoju i otworzyłam je. Przyjaciółka skoczyła mi na szyję, jakbyśmy nie widziały się ze 100 lat.
- AMY!!! - krzyknęła blondynka.

Nagle dołączyła do nas reszta zespołu. Bill spojrzał na nią z błyskiem w oczach i powitał.
- A więc to ty jesteś tym czarnowłosym ze snów Amybeth? - powiedziała Ginny, a ja zatkałam jej buzię dłonią śmiejąc się.
- Najwyraźniej tak - powiedział Georg.

Usiedliśmy wszyscy razem w salonie. Ja, Ginny i Bill usiedliśmy na kanapie a reszta na fotelach naprzeciwko. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim. Bill przyniósł piwo w butelkach dla wszystkich. Otworzyliśmy i zaczęliśmy powoli popijać.
- Więc jesteś rok młodsza od Amybeth? - spytał Bill.
- Tak, dokładnie o rok. Mamy urodziny tego samego dnia. - uśmiechnęła się, a ja razem z nią.

Bill

Śliczna blondynka o zielonych oczach pachniała maliną. Poczułem coś... Coś dziwnego.

Chciałem wydobyć z niej wszystkie informacje, odwiedzic ją kiedyś, pocałować...

Stop, Bill. Uspokój się.


_______

Czyżby nasz kochany Bill się zakochał?

Czesc kochani!
Tak docieramy do 5 rozdziału. Dzisiaj będzie lekko krótszy, ale myślę, że następny to trochę uzupełni.
Do zobaczenia w następnych rozdziałach!

PS. CZYZ TE ZDJĘCIE BILLA (MEDIA) NIE JEST PIĘKNE? 😻

My Stupid Boy || Tom Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz