5. Legilimens

34 2 0
                                    

Przeczytała cały rozdział poświęcony legilimencji, o której w danej chwili nie miała zielonego pojęcia. Nawet w trakcie lektury, czuła się zupełnie, jakby ktoś podstawił jej pod nos książkę w innym języku, niż ten, który znała. Nie rozumiała, jakim cudem magia potrafiła być tak potężna, żeby pozwoliła wejść komuś w czyjś umysł i zaszczepić tam jakiekolwiek informacje. Te które się wydarzyły, bądź takie, które nie istniały, a i tak człowiek by uwierzył w to, co legilimenta mu przedstawiał.

Dlatego właśnie miała pewne obawy.

Snape wspomniał o tym, że miała mu dać znać, czy może jej na niej użyć. Może i nie miał wobec niej destrukcyjnych planów, ale wciąż nie ufała mu na tyle, żeby dać dostęp do swojego umysłu, żeby przypadkiem nie przedstawił jej wszystkiego tak, jak to on sobie życzy. Jednak, nic nie było tak piękne, jak by chciała. Zaraz po rozdziale poświęconym legilimencji, znalazła ten o równie nieznanej jej nazwie - oklumencja. Dowiedziała się, że jej protesty na wejście do jej umysłu, spełzły by dosłownie na niczym. Trzeba było wielu lekcji i ćwiczeń własnego umysłu, żeby potrafić nie wpuścić kogoś do swojej głowy, a jeszcze więcej, żeby nie pokazać mu swoich wspomnień, a na przykład jakieś wymyślone, które się nigdy nie wydarzyły. Hermiona poczuła, że właśnie tego chciałaby się nauczyć, ale nie sądziła, że Snape poświęci jej na tyle czasu, aby jej to umożliwić. On zdecydowanie był bardziej nastawiony na legilimencję. Pewnie był w tym dobry... pomyślała, przypominając sobie jego bezdenne spojrzenie, w które wpadała co rusz, jakby faktycznie potrafił zajrzeć w umysł. Może za każdym razem to robił, ale teraz łaskawie poprosił o zgodę? Nie wiedziała tego, bo nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, jakie uczucie towarzyszy wchodzenia w czyjś umysł. Jednak co mógł znaleźć w jej umyśle, skoro ona sama niczego nie pamiętała z ostatnich kilkunastu lat?

- Czego się nauczyłaś? - usłyszała głęboki głos za swoimi plecami, na dźwięk którego aż podskoczyła w fotelu, ale nie chciała dać tego po sobie poznać. Po prostu utonęła w morzu własnych myśli.

- W teorii to wszystkiego. - wzruszyła ramionami, wiedząc, że faktycznie potrafiłaby wyrecytować każdą formułkę, jaką dotychczas przeczytała w księgach. Nawet z tych o eliksirach. Musiała mieć widocznie w swoim poprzednim życiu całkiem dobrą pamięć, jednak nie miała zielonego pojęcia, czy przed dziesiątym rokiem życia potrafiła z tego korzystać, czy raczej miała beztroskie dzieciństwo. Stawiała na to drugie.

- Zaprawdę, imponujące, Granger. - nie spodziewał się zupełnie niczego innego po niej, jak wykucia wszystkiego na blachę. - A w praktyce?

- Wiesz, że nie. - burknęła, zapominając gdzie położyła swoją różdżkę, nie czuła większej potrzeby trzymania jej blisko siebie.

- Dotarłaś gdzieś poza legilimencję? - drążył, przygotowując sobie kolejny kubek kawy. Obserwowała go, kiedy to robił, a on nawet nie podniósł głowy, kiedy do niej mówił. Raczej chodził przez większość czasu przygarbiony, schowany za kaskadą swoich czarnych włosów. Nie sądziła, że było to spowodowane strachem przed kontaktem z innym człowiekiem, bardziej była skłonna ku temu, że jest obolały. Czasami zdawał się prostować, głownie, kiedy opierał się biodrami o szafki w kuchni, bo tylko tam go widywała, bądź, kiedy zakładał szatę wyjściową, kiedy znikał na moment bez słowa. Jednak jego własny stłumiony jęk przypominał mu o tym, że to nie był do końca dobry pomysł. - Granger!

Matko, on na pewno czyta mi w myślach. - przeraziła się, wracając do świata rzeczywistego.

- Tak! - odpowiedziała zdecydowanie za szybko i zbyt energicznie, co nie uszło jego uwadze, a jego jedna brew tylko powędrowała ku górze. Dodała już spokojniej, odrzucając swoje poprzednie myśli: Czytałam też o oklumencji. 

Bez pamięci • HG×SS • 7/20Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz