23

33.1K 2.3K 110
                                    

Nie widziałam się z nim tydzień.Dokładny tydzień od momentu,w którym wysiadłam z jego auta.Zresztą jego samochodu też nie widziałam,choć parę razy specjalnie szłam na około przez parking żeby zobaczyć czy jest.Nie było go.Nie słyszałam nic zza ściany,nie natknęłam się na niego na kampusie,ani w akademiku.Chciałam zapytać Cola ,ale stchórzyłam.To tak naprawdę są jego przyjaciele nie moi.A skoro nie mogłam zapytać jego to Claire też nie.

W ogóle ten tydzień był jak pieprzony roller coaster sprzecznych emocji.Na początku byłam wściekła chciałam go udusić,dźgnąć nożem,a ciało wrzucić do rzeki.Potem za nim tęskniłam pragnęłam aby przyszedł do mnie i przeprosił,a ja z miejsca wszystko bym mu wybaczyła.Wszystko.Następna była nienawiść.Wymyślałam sobie nie stworzone historie jakie wyprawiał z Tessą.Na sam koniec była rozpacz i akceptacja.Miałam do niego iść i prosić żeby mi wybaczył.Prawie to zrobiłam gdyby nie to,że nigdzie nie mogłam go znaleźć.Poczułam się żałosna.Jednak mimo wszystko bardzo tęskniłam.Zastanawiałam się czy nie byłoby prościej gdybyśmy zostali na stopie przyjacielskiej.Wtedy było łatwiej.Chodziliśmy do kina,na spacery,rozmawialiśmy dużo i było przyjemnie,a on nie oglądał się za innymi.

Moje przemyślenia przerwał on.Na jego widok gwałtownie się zatrzymałam.Byłam w drodze na zajęcia.Stał po przeciwnej stronie ulicy przy drzewie i rozmawiał z kimś.Musiałam mocno wytężyć wzrok aby ujrzeć nieznajomego i aż mnie zatkało i zatoczyłam się do tyłu.To był Jay. Podeszłam bliżej chowając się drzewem.Jestem zdziwiona ponieważ zawsze zdawało mi się,że nie lubią się.A teraz? Rozmawiają jakby nigdy nic.Znaczy owszem widzę napięcie na twarzy Jay'a i zmartwienie na Nate'a ,ale nie wygląda to jakby mieli się zaraz pobić,ba nie wygląda to nawet jakby się kłócili. Bardziej jakoś tak przyjacielsko.W pewnym momencie Nate wyciągnął portfel i wręczył pokaźną sumkę Jay'owi. Zmarszczyłam brwi na ten widok,jednak odwróciłam się i odeszłam w swoją stronę.W tej chwili nie mam prawa wtrącać się w jego sprawy.


W trakcie zajęć dostałam sms od szefowej czy mogłabym dzisiaj przyjść i wziąć popołudniową zmianę.Oczywiście zgodziłam się i od razu po zajęciach wsiadłam w taxi i pojechałam tam.Chociaż nie pracuję tu za długo,zebrałam całkiem niezły napiwki i cóż nie wypada narzekać.Wciąż siedzę za ladą i lubię to.Nauczyłam się robić świetną kawę oraz drinki.

-Hej- przywitałam się i poszłam na zaplecze przebrać się.Zdążyłam zauważyć,że ściągnęła kilka osób z weekendowej zmiany.Dwie osoby do kuchni i kelnerki.

Ruch był całkiem spory. Na szczęście w przerwach zdążyłam nauczyć się wszystkiego na jutro i godzinę przed końcem mojej zmiany miałam wolne.Niespodziewanie do knajpy wszedł Jay. Bacznie go obserwowałam.Myślałam,że podejdzie do stolika i złoży zamówienie jednak on szedł prosto w moją stronę.

-Hej-uśmiechnął się ukazując równe białe zęby.

-Dzień dobry w czym mogę pomóc?-zapytałam stałym służbowym powiedzeniem.

-Hmm..-teatralnie potarł się po brwi-A co mi pani proponuje?-uśmiechnęłam się sztucznie.Nie rozumiem o co mu chodzi.Może i owszem próbowaliśmy,ale pojawił się Nate i to zawsze będzie Nate.

-Szef kuchni poleca dzisiaj zupę krabową,a na....

-O której kończysz?-zapytał przerywając mi.

-Jay-westchnęłam ciężko i spojrzałam mu w oczy,które ukazywały zakłopotanie-Jesteś miły i w ogóle,ale próbowaliśmy....i...-spuściłam głowę-zawsze był Nate.J..ja przepraszam nigdy nie powinnam była cię zwodzić ani nic,ale ...

-W porządku-powiedział ,podniosłam głowę i uważnie przyjrzałam mu się i mimo,że jego twarz nie okazywała żadnych uczuć to jego oczy śmiały się.Potrząsnęłam głową.Pewnie mi się ubzdurało.-Ale pomyślałem sobie,że wtedy całkiem nieźle się dogadywaliśmy i może moglibyśmy spróbować się zaprzyjaźnić-Ten facet kompletnie zbił mnie z tropu.Przyjaźń?Przed chwilą chciał randki,a teraz przyjaźń? Ja cie pierdziele co tu się wyrabia?

College BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz