Rozdział 2

725 18 0
                                    

-a więc tak mój plan jest naprawde mocny! Wujek leo ma taką mini szopke na jakieś rowery czy coś tam, jest idealna na zrobienie tam małej imprezy urodzinowej! Wystarczy tam tylko posprzątać udekorować i będzie super! Co ty na to?
-pomysł jest fajny ale w zasadzie gdzie jest ta szopka? Znaczy wiesz moi bracia mnie nie puszczą nie wiadomo gdzie.
-jest przy takim mega klimatycznym jeziorku na pewno ci sie spodoba!
-no dobra spróbuje coś ogarnąć ale nic nie obiecuje-wstchnęłam

***
Byłam już w drodze do tej "szopki postawionej przy klimatycznym jeziorze" nasz plan to posprzątanie jej i udekorowanie co może sie nie udać?
-o.. Hej Hailie! Już e... jesteś
-hej, przecież umówiłyśmy sie na 17.30 więc jestem na czas
-yy.. no tak tak to chodź pokarze ci tą szopke
Szłyśmy chyba z 15minut a jeziora nadal nigdzie nie zauważyłam nawet śladu cywilizacji
-Win napewno dobrze idziemy?
-yy... tak! tak! Napewno! Znam ten las jak własną kieszeń
-no okej
*10min później*
-Win daleko jeszcze? Idziemy już prawie 30min
-jeszcze chwila Hailie

Zaczęłam sie troche denerwować bo przed nami były tylko jakieś stare hangary a nie żadna klimatyczna szopka

-eee.. Win co to za miejsce?

Nagle usłyszałam jakieś głosne odgłosy, to był Sonny! Jakiś mężczyzna sie na niego żucił! A w ich strone szło kolejnych 3.
Nie da sie opisać jaki strach wtedy czułam

-Sonny!! Co sie dzilplplll....

Nagle ktoś zakrył mi usta jakąś szmatką, musiała być nasączona środkiem nasennym czy coś w tym stylu bo już po chwili straciłam panowanie nad własnym ciałem i odpłynęłam.
***

💰Piekło [H.M]💰(18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz