Rozdział 9

478 14 0
                                    

Do domu wróciłam dopiero po 3 tygodniach bo przez tydzień lekarze nie byli pewni czy jestem zdrowa w 100% a przynajmniej fizycznie a nie psychicznie(i tak nic sie nie zmieniło bo i tak wszytsko mnie nadal bolało)

Leżałam w swoim łóżku gdy nagle poczułam sie dziwnie jakby ktoś mnie obserwował spojrzałam w okno i zobaczyłam jakiegoś faceta który patrzy w moją strone przez lornetke, boże jak ja sie wtedy przeraziłam odrazu napisałam do Vincenta
<prywatny czat z Vince>
-Vincent przyjdź tu prosze
-co sie stało Hailie?
-ktoś mnie obserwuje z lasu przyjdź tu prosze boje sie
-już ide

[U Hailie]
-Hailie podejdź do mnie
- d-dobrze
-stań za mną
I nagle rozległ sie huk to był strzał nagle Vincent złapał sie za brzuch i padł na kolana
-Vincent!?
-Hailie wyjdź stąd..
-Co nie! Nie zostawie cie!
-wyjdź!
-ide po pomoc!
Pobiegłam do pokoju Dylana który akurat wtedy spał
-Dylan wstawaj!
-Dylan!
-boże co sie drzesz
-posyrzelili Vincenta!
-co kurwa!? Gdzie!?
-u mnie w pokoju prosze cie pomóż!
-kurwa
Pobiegł do mojego pokoju a ja tuż za nim
-Hailie nie wchodź za mną dobrze?
-dobrze
Dylan wyciągnął Vincenta na korytarz i odrazu zamknął drzwi
-Hailie teraz słuchaj mnie uważnie
Zostaniesz teraz z Vincentem a ja ide po Willa jasne?
Hailie pytam sie czy jasne
-tak tak
-zaraz wróce
Chwila ciągnęła sie w nieskończoność
-Hailie..
-Vince!?
-gdzie jest Dylan?
-poszedł po Willa zaraz wróci
-dobrze...
Rozległy sie kolejne huki od strony wejścia do rezydencji
- V-vince? C-co to było?
Vincent ledwo co wstał i kazał mi trzymać sie za nim
-kogo my tu mamy głowa rodziny i to ledwo żywa i perełka Monetów
-kim jesteś i czego chcesz!?-warknął do niego Vincent
-ja? Przyszedłem po perełke
-spróbuj ją tylko tknąć to...-wtedy porywacz mu przerwał
-to co? Co mi zrobisz? Ledwo stoisz na własnych nogach nawet jej nie obronisz
-nie chcesz sie przekonać co sie stanie jak ją chodźby tkniesz
-dobra ssuń sie mam ograniczony czas
Wtedy porywacz ruszył w naszą strone
Vince zakrył mnie swoim ciałem ale to było na nic...
Nie dość że z każdą sekundą był coraz słabszy to porywacz miał przy sobie broń
-teraz sie zastanów chcesz zarobić kolejną kulke ale tym razem w sam środek głowy? Czy oddasz mi ją po dobroci albo wsumie masz jeszcze jedną opcje możemy sie o nią bić aż nie padniesz co wybierasz
-twoją cisze uznaje za wybór 3 opcji
Wtedy porywacz znów ruszył w strone Vincenta
Zaczęli sie szarpać ale nagle ja usłyszałam jakieś kroki za sobą odwróciłam sie i zobaczyłam że jakiś mężczyzna idzie w moja strone z liną w ręce
-Vincent!
Ale już było za późno porywacz trzymał Vincenta tak że mógł tylko stać i patrzeć
-Zostaw mnie!!!
Siłowałam sie chwile z nieznajomym i znów było to samo... przyłożył mi jakąś szmatke do ust ale tym razem byłam tylko oszołomiona a nie nieprzytomna pamiętam jak związywali mi ręce i nogi a i jeszcze Vincenta który próbował sie wyrwać ale bez skutku
Wtedy jakiś facet wziął mnie na ręce i jedyne co jeszcze pamiętałam to jak mijaliśmy związanego Dylana i Willa tylko że Dylan był nieprzytomny

💰Piekło [H.M]💰(18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz