13 - Golden Hour

169 16 22
                                    

"I was all alone with the love of my life, he's* got glitter for skin, my radiant beam in the night

I don't need no light to see you shine, it's your golden hour 

You slow down time, in your golden hour"

~ "golden hour" by JVKE


Atmosfera w pokoju George'a i Clay'a od samego rana była tak gęsta, że śmiało bez żadnego wysiłku można tam było zawiesić kosę w powietrzu. 

Tak jak obaj oczekiwali, że ten drugi zacznie znów od zgryźliwych komentarzy czy docinek, była cisza. Unikali swojego wzroku, siebie wzajemnie, jak jeden wchodził do sypialni, to ten drugi zwyczajnie uciekał do kuchni. 

Z pewnością byłoby inaczej, gdyby nie fakt że wczorajszy pocałunek tkwił w głowie ich obu. I to bardzo, bardzo mocno. Ani George, ani Clay nie byli w stanie zapomnieć ust tego drugiego i tego jak niewiele brakowało, by namiętny pocałunek przerodził się w znacznie większe czyny. Wydawać by się mogło, że obaj próbowali zrozumieć pochodzenie tak wielkiej, niezrozumiałej chemii między nimi, jednak nie mieli zupełnie pomysłu na rozwiązanie dylematu. 

Dlatego najlepszym co mogli teraz zrobić było unikanie siebie tak długo, aż jakaś sytuacja nie sprowokuje ich do wzajemnych docinek, co z kolei pozwoliłoby im wrócić do normy. 

W przeciwieństwie do nich, u Karla i Nick'a było tylko lepiej. Czuli się w swoim towarzystwie coraz swobodniej, a i jednemu jak i drugiemu jakoś tak czasem szybciej zabiło serce, gdy posyłali sobie uśmiechy, czy urocze spojrzenia. 

- Co tak dzisiaj u nich cicho - zaśmiał się Karl, zalewając gorącą wodą cztery kubki herbaty. 

- Albo jednak się w nocy pozabijali, albo pogodzili. Nawet nie chcę wiedzieć jak - skrzywił się lekko na samą myśl, za chwilę żartobliwie obrywając przez ramię od Karla. 

- Całe szczęście, ze znam George'a zbyt długo, żeby w to uwierzyć. O, jednak żyjesz - ucieszył się zaraz, gdy zobaczył bruneta wychodzącego z sypialni z jakimś dziwnie zagubionym spojrzeniem...

- Clay też żyje? - spytał rozbawiony Nick. 

- Mhm - mruknął tylko George, siadając przy niewielkim, czteroosobowym stole w kuchni. 

- Wyglądasz źle, spałeś chociaż trochę? - dopytał nieco zmartwiony Karl, przeczesując dłonią nieułożone włosy przyjaciela. Może naprawdę nie zrobił dobrze zostawiając go w pokoju z Clay'em, z którym tak się nie lubili? 

- Ja... Nie lubię spać w nowych miejscach, ciężko było mi zasnąć, to tyle - pokiwał głową. Karl i Nick spojrzeli na siebie znacząco, zastanawiając się, co jest na rzeczy. 

- Mi tam się spało świetnie - roześmiał się Karl. Przypomniał sobie dłoń Nick'a bawiącą się jego falowanymi włosami aż do zaśnięcia i... I od razu nabrał nadziei, że to nie była jednorazowa sytuacja. Niższy brunet uśmiechnął się tylko do niego radośnie, zaraz przenosząc wzrok na wychodzącego z sypialni przyjaciela. 

- Ja też nie lubię spać w nowych miejscach, nic poza tym - odpowiedział, zanim właściwie zostało mu zadane pytanie. Bo zdecydowanie mógł się go spodziewać, sądząc po jego bladej twarzy, nieco przekrwionych, podkrążonych oczach i zachrypniętym, zmęczonym głosie. 

Na dźwięk którego w takim stanie George poczuł ciarki na swoim kręgosłupie. Bo choć starał się o tym nie myśleć, przypomniało mu się jak wczoraj Clay podobnym głosem kazał mu się zamknąć, a chwilę później całowali się namiętnie na ścianie. Brytyjczyk westchnął ciężko i schował twarz w dłoniach leżących na stole. 

your fault, idiot  | | dnf | | karlnap | |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz