22 - Gorgeous

180 27 16
                                    

"You've ruined my life by not being mine 

You're so gorgeous, I can't say anything to your face, 'cause look at your face 

And I'm so furious at you for making me feel this way, but what can i say?

You're gorgeous"

~ "Gorgeous" by Taylor Swift 

- Ja nie wiem czy chcę pytać po co tu przyszedłeś - powiedział od razu George, gdy tylko otworzył drzwi wejściowe, a za nimi stał szeroko uśmiechnięty Karl. Co jeszcze bardziej podejrzane, przed jego domem stało auto Nick'a, w którym siedzieli on i Clay. Już się bał, co w piękny, sobotni poranek wymyślił jego najlepszy przyjaciel i w jakie plany został wciągnięty bez własnej woli. 

- Hej, George - zaśmiał się, przytulając go na powitanie. - Zbieraj się, jak najszybciej potrafisz. Popracujesz jutro, a teraz jedziemy na kajaki - parsknął śmiechem, niemalże od razu rozbawiając George'a. Niejedna osoba zdecydowanie nie byłaby zadowolona z takich sytuacji z naprawdę dużą częstotliwością, jednak brunet to uwielbiał. Uwielbiał Karla i jego spontaniczność, tak zawsze tworzyły się najlepsze wspomnienia. 

- Kajaki? Karl, chcę chociaż wiedzieć dlaczego - pokręcił z rozbawieniem głową, wpuszczając przyjaciela do środka. 

- Znajomy mojego taty otworzył wypożyczalnię nad jedną rzeką, można sobie tam zrobić kilkugodzinny spływ. Dał mu dwa dwuosobowe karnety, więc płyniemy - wzruszył ramionami. - Zadzwoniłem od razu do Nick'a, żeby przygotował się i powiedział Clay'owi, no i przyjechaliśmy po ciebie - wyjaśnił, a ciemnooki uśmiechnął się jedynie na myśl o miło spędzonym dniu. Bo cóż, zdecydowanie nie pałał już do Clay'a nienawiścią... Oczywiście, że się pokłócą, powyzywają, ale to tylko dla zasady. A wieczorem znając życie blondyn znajdzie wymówkę, by przyjść do George'a skraść kilka pocałunków. 

- Pójdę się tylko przebrać i spakować co potrzebuję - wskazał dłonią na piętro i poszedł do góry, starając się naprawdę pospieszyć. Wziął jeszcze czapkę z daszkiem, żeby chroniła jego twarz od słońca, okulary przeciwsłoneczne i koniecznie w razie czego krem z filtrem. Gdy skończył przygotowania, zszedł z powrotem na dół. Znał Karla zbyt długo, by nie zauważyć, że chłopak siedząc na kanapie w salonie z podekscytowaniem bawił się palcami, poruszał nogami i generalnie nie mógł usiedzieć w miejscu. - No widzę, że chcesz mi coś powiedzieć - popatrzył na niego z uśmiechem. 

- Byliśmy wczoraj w skate parku i miałem najpiękniejszy wieczór w całym swoim życiu - zaczął, a przyjaciel był w stanie zobaczyć ogromną radość w jego oczach. Uwielbiał go takiego widzieć, to mu wystarczyło, by móc mieć lepszy humor przez resztę dnia. - I... I nareszcie mnie pocałował - dodał z najszerszym i najradośniejszym uśmiechem, jaki George w życiu widział. 

Brunet był cholernie wdzięczny za to, że opona Karla jakiś sposób pękła i dzięki temu on i Nick wpadli na siebie. Karl wreszcie miał to, na co całe życie zasługiwał. Szczęście, troskę i miłość. Nawet jeśli oni nie nazywaliby tego jeszcze miłością, to kwestia tylko chwili. 

- Karl... Tak strasznie się cieszę - pokręcił głową i przytulił mocno przyjaciela. - Widać, że jesteś szczęśliwy i... 

- Tak, ty siedź już cicho, bo też masz mi chyba co opowiadać. Clay był u ciebie tylko po bluzę, a według Nick'a nie wracał dwie godziny? Zamiatałeś sierść Patches po tym, jak odwiózł cię do domu po imprezie? Och nie, George, nie zostawię tak tego - zażartował. Miał cichą nadzieję, że między tą dwójką jest szansa na coś więcej, skoro już zaszli ze sobą wzajemnie aż tak daleko...

your fault, idiot  | | dnf | | karlnap | |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz