Dnia kolejnego,czyli właściwie pierwszego prawnego dnia w nowym domu, mieliśmy zasiąść do pierwszego wspólnego posiłku w nowej jadalni. Lirene,czyli nasza gosposia, przyrządziła znakomite śniadanie. Składało się ono z jajecznicy z krewetkami,bekonem i szczypiorkiem, własnoręcznie wypieczone pieczywo czy choćby pyszny kompot. Na śniadanie nie musieliśmy ubierać się w eleganckie ubrania,ale jak to na Santanów przystało, elegancja zawsze była obecna choćby w mojej skąpej czerwonej sukience, którą miałam dzisiaj na śniadaniu. Adrien rzucił mi kilka spojrzeń,które powędrowały od moich nóg aż po czubek głowy, trochę było to niezręczne,ale w końcu to mój brat i nie dziwiłam się że chciał zobaczyć czy mogę gdzie kolwiek tak wyjść.
Podczas śniadania nie zjadłam aż tak dużo, zaledwie trzy łyżeczki jajecznicy, jedną kromkę chleba i szklankę kompotu. Przyznam,nie byłam skromną dziewczyną, w końcu byłam tak bogata,że mogłabym kupić całą Pensylwanie i jeszcze trochę Stanów Zjednoczonych. Miałam więc wysokie wymagania,czy to choćby do chłopaków. Miałam ich naprawdę dużo,bo swoją urodą mogłam się popisać. Stety, niestety, większość chłopaków, a nawet bym powiedziała że chłopczyków, chciało tylko jednego. Seksu wiadomo, byłam łatwa,to fakt. Ale znałam swoje wartości i liczyłam,że spotkam kogoś,kto serio mnie pokocha.
Tego dnia miałam wyjść do klubu się trochę odstresować tą całą przeprowadzką,napić się wina i potańczy. Kto wie,może spotkam jakiegoś fajnego chłopaka? Który będzie tym jedynym, na zawsze?.Moja znajoma, Britney,swojego męża poznała w klubie. Tak właściwie to nawet nie w klubie jako dziewczyna która poszła się tam bawić,a jako sprzątaczka. Da się? Da się. Nie była zamożna ani bogata, a pokochał ją nikt inny jak Adrien. No właśnie, mój brat. Pokochał jakaś laskę, która teraz co jakiś czas pałęta się u nas w domu. Fakt,jest miła i w ogóle,ale czasem tak przyprawia mnie o nerwy że to hit.
Po śniadaniu udałam się do mojego pokoju, zrobiłam makijaż i chwilę pomachałam pudrem w tą i we w tą, z nadzieją że nie będę się tak mocno świecić,ale moja cera była tłusta. Więc nie sposób było by się nie świeciła.
Mniej więcej o godzinie trzynastej, byłam już gotowa do wyjścia. Jako że od naszej nowej willi mamy dość daleko praktycznie wszędzie,no chyba oprócz sklepu. To musiałam wyjechać z domu szybciej,żeby chociaż na szesnastą być w mieście.
Zeszłam na dół, i oznajmiając wszem i wobec mojej mamie że wychodzę i wrócę późno, oparłam się o kuchenny blat i nalałam sobie wody do szklanki, wtem,ni z tąd,ni z owąd,na dole pojawił się mój tato.
-czy ja dobrze słyszałem,że nasza Melanie ma zamiar wyjść, i późno wrócić?
Mama odparła na to:
-Tak Davidzie,ale jest dorosła i nie możemy jej zabronić.
Tata tylko uśmiechnął się zadziornie i dodał:
-owszem,nie możemy jej zabronić,ale mogę ją podwieźć i potem odebrać. Tak,dla bezpieczeństwa że żaden zbok tego nie zrobi.
Rzuciłam mu tylko przelotne spojrzenie,ale pijąc wodę dodałam
- będę tam z kolegą, z resztą,sama chciałam jechać.
-ja wiem,córeczko. Ale wolisz mnie,czy czterech ochroniarzy?
Przewróciłam oczyma,bo jeszcze nigdy nie miałam wybierać po między wkurzającymi ochroniarzami i równie wkurzającym ojcem.
-nie wiem,to i to nie pozwala mi się nigdzie ruszyć,ale niech będzie że ty, skoro musisz.
-no i super.
-usmiechnął się prześmiewczo i chwycił za kluczyki od niebieskiego Lamborghini.
-juz czas,jak chcesz zdążyć do klubu na siedemnastą.
Skąd wiedział gdzie chce jechać? Czy ten wścibski Braciszek mu powiedział? Tak czy siak,miałam dość chodzenia za mną krok w krok.
-okej,okej juz idę.
-stłumiłam przy tym trochę moje nerwy,bo miałam dość ochroniarzy i nadopiekuńczego ojca.
Wsiedliśmy do samochodu,niebieskiego Lamborghini z białym wykończeniem w środku,czułam się jak Boss bitch jadąca na spotkanie z jakąś sławną gwiazdą, choćby na przykład Charlie Dameli'o.
Jechaliśmy tak mniej więcej trzy godziny,tyłek mi pękał i nie mogłam rozprostować swoich nóg.
Wysiadłam z samochodu i oczywiście musiałam pożegnać się z ojcem. Usłyszałam jak zwykle "uważaj na siebie i nie pieprz się z randomowymi chłopcami!". Nie miałam w ogóle takiego zamiaru. Ale mniejsza o to weszłam do klubu i od razu udałam się do baru, zamówiłam sobie kielich wytrawnego,czerwonego wina. Piłam je bardzo powoli i z gracją.
Siedziałam tak dłuższą chwilę i nagle dosiadł się do mnie chłopak, przywitał się ze mną i zaproponował drinka. Nie chciałam być niegrzeczna lecz odmówiłam, na początku kompletnie go nie poznałam,ale gdy się przedstawił.
-nazywam się Melanie Santan.
-skaś kojarzę to nazwisko. Miło mi cię poznać. Ja jestem Tony monet.
Serce zadrżało mi chyba z 120 razy. myślałam że zemdleje. Tony monet we własnej osobie? To ten Monet w którym byłam zakochana po uszy?..
Cała się zaczerwieniłam, miałam nadzieję że moich wielgaśnych rumieńców nie było widać, niestety na marne,bo jego uwaga zwróciła się od razu na nie
-slodko się rumienisz.
-dodal i uśmiechnął się zadziornie.
-d-dziekuję?..
Zrobiła się godzina 22, nie chciałam być nie miła, ale miałam cichą nadzieję że on szybciej ulotni się z tego klubu.
Dzięki Bogu tak się stało,ale nie spodziewałam się że da mi swój numer.
-robi się późno malutka,moje interesy mnie wołają,masz mój numer,zadzwoń wrazie co.
Uśmiechnął się i w popłochu wyszedł z klubu.
Po kilku minutach zjawił się mój ojciec. wsiadałam do samochodu i odjechaliśmy.
Droga na szczęście przeminęła nam w ciszy,a gdy wróciliśmy poszłam na górę, rzuciłam się na łóżko i od razu zasnęłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/342554280-288-k942801.jpg)
CZYTASZ
Melanie. dziewczyna, która na zawsze odmieniła życie Tonego.
Ficção AdolescenteCzęści różnią się sposobem napisania dlatego że cały czas uczę się pisać książki i za każdym razem staram się poprawić ! 19 letnia Melanie Santan pochodząca z zamożnej rodziny, przeprowadza się do Pensylwanii, pewnego dnia w klubie poznaje chłopaka...